Afery z Moniką Richardson ciąg dalszy. Może mieć problemy

gazeta.pl 14 godzin temu
Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna zabrała głos w sprawie wypowiedzi Moniki Richardson, która nieraz uderzyła w weterynarzy. Dziennikarka może mieć problemy.
22 lipca Monika Richardson poinformowała, iż musiała pożegnać swojego psa Paco. Trzy dni później dziennikarka uderzyła w klinikę, która podjęła się próby ratowania jej czworonoga. Uznała, iż zabrakło "przyzwoitości i odrobiny empatii". Pokazała też rachunek, który musiała zapłacić, podała nazwę kliniki i nazwisko dyrektora. Wywołała tym niemałą burzę, a głos zabrała lekarka weterynarii Dorota Morawska oraz sama klinika. Teraz Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna przerwała milczenie.


REKLAMA


Zobacz wideo Monika Richardson o apelu do Macieja Stuhra i zmianach w TVN. Nie owija w bawełnę, co się jej nie podoba


Weterynarze grożą Monice Richardson. Będzie mieć problemy?
Od czasu gdy Monika Richardson pożegnała Paco, regularnie uderza w weterynarzy. Stwierdziła nawet, iż środowisko lekarzy zastosowało wobec niej "kampanię trollingu". "Nie wiedziałam, iż lobby biznesu weterynaryjnego w Polsce ma się tak świetnie. Ja rozumiem, iż trudno było załatwić profesjonalną kampanię trollingu w tak krótkim czasie, więc wzięto chyba ze cztery klasy technikum weterynaryjnego, bo piszą do mnie głównie płowowłose dziewczęta w wieku potrądzikowym. Piszę to do wszystkich tych, którym się wydawało, iż weterynaria w tym kraju to jeszcze zawód z powołania. Otwórzcie oczy: chodzi o kasę! Ci ludzie są gotowi przyjść pod mój dom. To zorganizowana szajka, która nie cofnie się przed niczym" - napisała ostro.


Wygląda jednak na to, iż Monika Richardson nie będzie mogła już dzielić się swoimi przemyśleniami bez ponoszenia konsekwencji. Głos zabrała bowiem Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna, która jest wyraźnie oburzona jej zachowaniem. "Niestety, pani reakcja na ten apel nie tylko nie przyniosła oczekiwanej refleksji, ale skutkowała kolejną publiczną wypowiedzią, w której bezpodstawnie i niesprawiedliwie atakuje pani całe nasze środowisko. Nie ma zgody na przyrównywanie całej grupy zawodowej liczącej blisko dwadzieścia tysięcy osób, do 'zorganizowanej szajki, która nie cofnie się przed niczym'. Jest to ocena skrajnie niesprawiedliwa i niczym nieuzasadniona" - czytamy w oficjalnym oświadczeniu. Monika Richardson została też wezwana do usunięcia obraźliwych i stanowiących pomówienie wpisów, opublikowania przeprosin, a także zaprzestania dalszego rozpowszechniania treści, które naruszają dobre imię zawodu weterynarzy.
Sprawa Moniki Richardson skończy się w sądzie?
W dalszej części listu Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna zwraca uwagę, iż jeżeli Monika Richardson nie podejmie się wszystkich powyższych działań w terminie do siedmiu dni, to sprawa trafi do sądu. "(...) Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna podejmie odpowiednie kroki prawne, w tym środki ochrony dobrego imienia osób wykonujących zawód lekarza weterynarii" - czytamy. Na razie Monika Richardson nie zareagowała na apel.
Idź do oryginalnego materiału