Dzisiaj od rana posłuchałem sobie kilka razy obydwu pełniaków i, co oczywiste, drugi jest dużo lepszy od pierwszego. Fiktionlust uderza właśnie w takie nieoczywiste awangardowanko + do tego maniacowski wokal podkreślający to, o czym piszę. Cała płyta jest jednocześnie ciągle metalowa, napierdalająca i wściekła, co w moim mniemaniu należy poczytać tylko na plus.
To jest też generalnie spoko, a już na pewno końcówka płyty oraz cover King Crimson (nawiasem mówiąc całkiem oryginalny), ale wg mnie ten zespół lepiej wypada w blacku niż w death/blacku. Poza tymi, które wymieniłem wyróżniłbym kawałek Kaiser Tot, który będąc prowadzonym świetnym riffem łomotem idealnie wpasowałby się między numery z drugiego albumu. Sprawdziłem sobie setlistę mysticowego koncertu i co się okazało? Zagrali go między numerami z Fiktionlust, które dominowały cały występ. I pasowało, bo ja (nie znając wtedy tych utworów) myślałem, iż grają tylko z najnowszej.
Zmiana na wokalu i teksty nie po polsku? Dla mnie jedno i drugie akurat na plus (chociaż lubię śpiewanie po polsku w metalu). Paradoksalnie dodało to temu zespołowi świeżości. Podsumowując - naprawdę pozytywne zaskoczenie, będące przedłużeniem dobrych wrażeń po gigu.
Statystyki: autor: DiabelskiDom — 9 min. temu