Córka, która nie jest moja

newskey24.com 3 dni temu

Co ty pleciesz, Stanisławo?! Mieszko rzucił na stół kartkę papieru, walnął pięścią w blat. Jaka znowu ekspertyza? Oszalałaś?
Nie wrzeszcz na mnie! Stasia poderwała się z kanapu, oczy jej płonęły. Mam prawo poznać prawdę! Zosia z dnia na dzień mniej do ciebie podobna, sam to widzisz!
To moja córka! krzyknął. Nasza córka! jeżeli jeszcze raz wspomnisz ten przeklęty test, to…
No co? Stasia założyła ręce na biodra. Co mi zrobisz? Wyrzucisz? No dawaj, wyrzucaj! Ale najpierw się dowiemy, czyje dziecko w naszym domu mieszka!
Mieszko opadł ciężko na krzesło, przetarł dłonią twarz. Takiej awantury jeszcze nie przeżyli. choćby w najgorszych czasach nie doszło do krzyków i oskarżeń.
Stasiu, co się z tobą dzieje? spytał zmęczonym głosem. Skąd te niedorzeczne myśli? Zosieńkę odebrałem ze szpitala sam. Nie pamiętasz?
Pamiętam syknęła przez zęby. Ale wątpliwości nie znikają.
Podeszła do kredensu, wyjęła rodzinne fotografie. Rozłożyła je przed mężem.
Patrz stuknęła w zdjęcia. Tu Zosia ma roczek. Jasne loki, niebieskie oczy. Tu trzy lata. Bez zmian. A teraz, piętnaście lat. Ciemne, proste włosy, brązowe oczy. Wytłumacz mi, jak to możliwe?
Dzieci rosną, zmieniają się próbował argumentować Mieszko. Dojrzewanie, hormony…
Hormony nie zmieniają koloru oczu! przerwała mu. I nie prostują loków! A wzrost? Ma piętnaście lat, a jest ode mnie wyższa o głowę! Skąd u nas taki wzrost, średniaków?
Mieszko milczał, wpatrując się w fotografie. Rzeczywiście, zmiany były uderzające. Śniada, drobna dziewczynka stała się wysoką, ciemnowłosą nastolatką z południowymi rysami.
Może po babci rzucił niepewnie. Albo prababci. Genetyka jest skomplikowana.
Po której babci? oburzyła się Stasia. Moi rodzice są jasnowłosi, twoi też. Pradziadkowie również. Skąd się wzięły te wschodnie rysy?
Do pokoju weszła Zosia. Wysoka, smukła dziewczyna z długimi ciemnymi warkoczami i wielkimi brązowymi oczami. Piękna, ale rzeczywiście zupełnie niepodobna do rodziców.
O co kłótnia? spytała, spoglądając to na ojca, to na matkę. Sąsiedzi już się skarżą.
Nic, córeczko pospiesznie odparł Mieszko. Mama trochę zdenerwowana.
Z jakiej przyczyny? Zosia usiadła na kanapie, podciągnęła nogi. Znowu praca daje w kość?
Stasia przyglądała się córce uważnie. Spokojna, rozsądna, zupełnie inna niż ona, emocjonalna. I obca z wyglądu.
Zosiu, powiedz szczerze spytała nagle Stasia. Zastanawiałaś się kiedyś, dlaczego tak bardzo się od nas różnisz?
Mamo! oburzył się Mieszko.
Co „mamo”? Stasia zwróciła się do męża. Niech odpowie. Jej to też dotyczy.
Zosia wzruszyła ramionami.
Nie wiem. Nigdy nad tym nie myślałam. A czy to ważne? Przecież wy jesteście moimi rodzicami.
Oczywiście, córeczko Mieszko objął dziewczynę. Nie słuchaj mamy, ma po prostu zły dzień.
Stasia z irytacją patrzyła na tę scenę. Mąż i córka rozumieli się bez słów. Ona czuła się obco we własnym domu.
Idź odrabiaj lekcje powiedziała Zosi. Musimy z tatą pomówić.
Zosia skinęła głową i wyszła. Mieszko odprowadził ją wzrokiem, zwrócił się do żony.
Po co ją raniłaś? spytał cicho. Ona niczemu nie winna.
A kto winien? Stasia usiadła naprzeciwko. Mieszku, pragnę prawdy. jeżeli Zosia jest nasza, test to potwierdzi. A jeżeli nie…
jeżeli nie, to co? przerwał. Wyrzucisz dziecko na bruk? Przestaniesz je kochać?
Stasia zamilkła. Sama nie wiedziała, jak postąpi, gdy potwierdzą się jej przypuszczenia.
Kocham ją wyznała. Ale pragnę prawdy.
Mieszko wstał, podszedł do okna. Na podwórku bawiły się dzieci, mamy spacerowały z wózkami. Zwyczajne życie, w którym nie ma miejsca na takie przerażające podejrzenia.
Stasiu, a jeżeli prawda okaże się inna, niż oczekujesz? spytał, nie odwracając się. Co wtedy?
Nie wiem odpowiedziała szczerze. Ale dłużej nie zniosę niewiedzy.
Wieczorem Mieszko długo nie mógł zasnąć. Leżał i myślał, jak w ciągu jednego dnia wywróciło się ich życie. Rano byli zwyczajną rodziną, a teraz…
Obok wierciła się Stasia. Też nie spała.
Mieszku szepnęła. Śpisz?
Nie.
Szczerze. Nigdy nie miałeś podejrzeń?
Zawahał się, w końcu westchn
Elżbieta spoglądała na rodziców przy śniadaniu, uśmiechnęła się nieśmiało, a oni bez słowa wyciągnęli ręce, splatając je w jeden uścisk nad kuchennym stołem, jakby stworzyli nowy, niewidzialny krąg przynależności.

Idź do oryginalnego materiału