Córko, nie myśl źle! Nie jestem bezdomny. Nazywam się Michał Szymonowicz. Przyjechałem do córki. To trudno opowiedzieć…

newsempire24.com 1 dzień temu

Córko, nie myśl źle! Nie jestem bezdomny. Nazywam się Michał Siewierski. Przyjechałem do córki. Trudno mi o tym mówić

Do Nowego Roku zostało kilka godzin. Wszyscy współpracownicy dawno rozeszli się do domów, ale Moniki nikt nie czekał

Żeby nie wychodzić do pracy drugiego stycznia, postanowiła zrobić wszystko zawczasu.

Do domu zdąży w lodówce czekały na nią przygotowane wcześniej sałatki, owoce i butel kampanii.

Nie miała dla kogo się stroić. Marzyła tylko o zdjęciu butów na obcasach i założeniu miękkiej pidżamy.

Tak wyszło, iż z Arturem rozstali się kilka miesięcy temu, a rozwód był tak trudny, iż Monika nie śpieszyła się z nawiązywaniem nowych relacji.

Teraz było jej wygodnie samotnie

Artur próbował ją odzyskać, dzwonił kilka razy, ale Monika nie chciała zaczynać od nowa i tak nic z tego nie wyjdzie, nie byli dla siebie, zbyt wiele było między nimi trudności.

Wolała choćby o nim nie myśleć, to przeszłość, po co psuć sobie święta.

Monika wysiadła z autobusu. Jeszcze kilka kroków i będzie w domu.

Pod blokiem, na ławce, zauważyła starszego mężczyznę. Obok niego stała mała choinka.
Pewnie u kogoś w gościach! pomyślała.

Przywitała się, a on skinął głową, nie podnosząc wzroku.

Wydało jej się, iż w jego oczach błysnęły łzy, albo to tylko odbicie świateł, ale nie przywiązała do tego wagi i wbiegła do klatki.

Wieczorem zrobiło się mroźno i Monika wzdrygnęła się.

Po prysznicu włożyła ulubioną, puchatą pidżamę, nalała kawę i podeszła do okna.

Dziwne, ale staruszek wciąż siedział na ławce.

Minęła już godzina, odkąd jestem w domu, do Nowego Roku dwie godziny. jeżeli przyszedł w gości, to dlaczego siedzi na ulicy? I ten błysk w oczach! myślała.

Monika nakryła stół, zapaliła lampki na swojej choince, ale myśli wciąż wracały do samotnego staruszka.

Po kolejnych pół godzinie wyjrzała znowu mężczyzna wciąż siedział nieruchomo.

Może źle się czuje? Może zamarznie tam.

Szybko narzuciła płaszcz i wyszła przed blok.

Podeszła do ławki i przysiadła obok niego.

Spojrzał na nią i odwrócił wzrok.

Przepraszam, wszystko w porządku? Zauważyłam, iż pan długo tu siedzi sam. Na dworze zimno. Może mogę jakoś pomóc?

Starzec westchnął:

Nic, córeczko! Wszystko dobrze, tylko posiedzę trochę i pójdę.

Dokąd?

Na dworzec. Do domu wrócę.

Nie wypada tak. Nie chcę pana znaleźć rano na tej ławce. Proszę wstać! Proszę, chodźmy do mnie. Ogrzeje się pan, a potem pojedzie tam, gdzie trzeba.

Ale

Żadnych ale! Chodźmy!

Monika wiedziała, iż gdyby widziała ją teraz jej przyjaciółka Kasia, zrobiłaby wielkie oczy i Ale jej tu nie było, a zostawić starca sama nie mogła.

Dziadek wstał z ławki i wziął choinkę.

Mogę zabrać?

Oczywiście, proszę.

Weszli do mieszkania, staruszek skromnie postawił choinkę w przedpokoju, rozebrał się.

Każdy krok przychodził mu z trudem, widać było, iż jednak zmarzł.

Usiadł w kuchni, Monika nalała herbaty, a on długo ogrzewał dłonie, trzymając kubek. Wziął kilka łyków i podniósł wzrok.

Córko, nie myśl źle! Nie jestem bezdomny. Nazywam się Michał Siewierski. Przyjechałem do córki. Trudno mi o tym mówić

Z jej matką rozstaliśmy się dawno temu, to moja wina, poznałem inną kobietę.

Zakochałem się jak chłopiec, niczego nie widziałem

Najpierw ukrywałem, potem żona dowiedziała się o mnie i Majce, w domu zaczęły się kłótnie, aż pewnego dnia trzasnąłem drzwiami i poszedłem do tej do ukochanej

Córka miała wtedy pięć lat.

Na początku przychodziłem, próbowałem pomagać, ale Alina, moja była żona, była bardzo dumna nie przyjęła ode mnie niczego, choćby alimentów nie chciała, postanowiła pokazać, iż sama wychowa córkę.

Próbowałem pomagać przez moich rodziców, przez nią, ale nie zgodziła się na nic! Ani grosza!

Zaczęła nastawiać córkę przeciwko mnie.

Pewnego razu, przyszedłem do przedszkola, chciałem dać córce zabawki, ale uciekła, nie chciała ze mną rozmawiać, powiedziała, iż jestem dla niej nikim.

Wtedy postanowiłem odejść, nie pojawiać się więcej w jej życiu. Wyjechałem z Majką z miasta. Próbowałem przesyłać Alinie pieniądze dla córki, ale zawsze wracały.

W końcu przestałem. Zrozumiałem, iż Alina nic ode mnie nie przyjmie.

Dziesięć lat temu wróciliśmy z Majką do tego miasta. Moich rodziców już nie było, zamieszkaliśmy w ich mieszkaniu.

Potem je sprzedaliśmy, kupiliśmy dom na wsi, niedaleko miasta, tam żyliśmy.

Z dziećmi nam nie wyszło

Dwa lata temu odeszła Majka i zostałem sam.

Nie wiem, po co przyszedłem dziś do córki Nie liczyłem na przebaczenie.

Nie widziałem jej od lat. Mieszka w tym samym mieszkaniu, w którym żyliśmy.

Kupiłem choinkę, przyszedłem do niej, ale nie wpuściła mnie choćby za próg

Rozumiem to

Po co przyszedłem? Co chciałem zobaczyć? Jestem dla niej obcy. Na co liczyłem?

Przecież niczego mi nie trzeba mam dom, dobrą emeryturę, mógłbym pomagać córce, bo to jedyna osoba, która mi została!

Wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby Alina pozwoliła mi widywać się z córką i być częścią jej życia!

Wyszedłem spod jej drzwi i długo szedłem, sam nie wiedząc dokąd. Tak trafiłem tutaj. Usiadłem na ławce i jakby zamarłem. choćby ruszać się nie chciałem. Pewnie tak bym i został

Ale los zdecydował inaczej! Chyba jeszcze jestem tu do czegoś potrzebny Dziękuję ci, córeczko, już się ogrzałem, pójdę, poczekam na autobus i wrócę do domu.

Gdzie pan pójdzie w nocy? Autobus będzie dopiero rano, a za pół godziny Nowy Rok. Niech pan zostanie, pościelę na kanapie, a rano pojedzie.

Michał Siewierski popatrzył na Monikę.

Strasznie mi głup

Idź do oryginalnego materiału