Pionierzy crossover hardcore/thrash metal lubią przyjeżdżać do Polski – kolejna wizyta w Warszawie zespołu D.R.I. przyciągnęła do Hydrozagadki tłum gęsty jak lipcowy upał, szykując ucztę z dań kompaktowych, ale charakternych w smaku i bogatych w witaminy!
Wieczór otworzyli thrash/hardcore’owcy ze Śląska, FAUL TECHNICZNY – mało który utwór w ich wykonaniu przekroczył barierę czasu 2 minut, za to wszystkie były dobre w szybkości i mocne w przekazie. Przeciwnikiem tego występu okazała się akustyka, bo brzmienie okazało się lekko kartonowe, ale o dziwo, choćby licząc problemy z dźwiękiem, „Techniczni” dobrze wprowadzili w nastrój wieczoru: muzyki nie wyrafinowanej, za to pełnej werwy i energii!
Kolejne spotkanie z żyjącą i grającą legendą, z zespołem DIRTY ROTTEN IMBECILES, nie zawiodło moich oczekiwań. Po raz trzeci (albo czwarty…!?) byłem obecny na ich występie, co znowu sprowadzało się do próby zobaczenia zespołu zza zbitego tłumu. Udało się na jakieś kilka sekund pozwalające stwierdzić, iż Kurt Brecht cały ukrop…koncert prześpiewał w obowiązkowej dla stylówy czapce z daszkiem i wedle oldschoolowej tradycji osobiście obsługiwał stoisko z merchandisem. Odbywającej się w parnej lipcowej aurze niewielkiego klubu koncert podniósł mnie na duchu pod względem generacji – po mocno młodzieżowych koncertach Turnstile czy Fidlar dobrze było trafić na imprezę, na której to ja zaniżałem średnią wiekową, za to trzon stanowili zawodowcy lata temu szukający na bazarkach i w dziuplach kaset takich artystów jak D.R.I., S.O.D., SUICIDAL TENDENCIES, CRYPTIC SLAUGHTER czy SACRED REICH. Tak, to był koncert od weteranów dla weteranów, więc swoje miejsce odnalazły takie pieśni Imbecyli jak „Tear It Down„, „Abduction„, „Acid Rain„, „Violent Pacification„, „Thrashard„, „Beneath the Wheel” czy wiele innych – kompaktowe rozmiary kompozycji na skrzyżowaniu hardcore’a i metalu pozwoliły na zmieszczenie wielu utworów w programie Niestety, starania D.R.I. odeszły w cień wobec tragicznej dla rockowej i metalowej braci wieści o śmierci Ozzy’ego Osbourne’a, która to dotarła w trakcie koncertu. choćby najbardziej radosna i energetyczna muzyka straci blask w takich okolicznościach i niezwykle trudno byłoby pocieszyć strapiony tłum. Bardzo szkoda, iż ten dobry koncert może zespolić się w pamięci z taką smutną okolicznością…
’Qstosz' Dawid Odija