Jerzy Janeczek urodził się w 1944 roku w Itzehoe w Niemczech. Jego rodzina wróciła do kraju po kilku latach ciężkiej pracy.
Mężczyzna zadebiutował na dużym ekranie w 1966 roku. Aktorstwo było jego wymarzonym zawodem, mimo iż jego rodzina widziała go bardziej w roli lekarza bądź inżyniera. Janeczek zdecydował się iść za głosem serca - po trzech próbach dostał się na łódzką Filmówkę.
Jerzy Janeczek: z czasem słynna rola zaczęła być problemem
Przez lata pojawił się w takich serialach jak "Stawka większa niż życie", "Droga", "Trzecia granica", "Życie na gorąco", "Ślad na ziemi", "07 zgłoś się", "Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy". Od zawsze jego wielką pasją był teatr. Występował na deskach wrocławskich, koszalińskich, warszawskich. W rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" wspominał, iż teatr kocha, a kino było odskocznią, choć to rola w filmie "Sami swoi" przyniosła mu największą popularność. Popularność, która z czasem zaczęłam mu doskwierać. Reklama
"Przy mojej naturze, człowieka raczej nieśmiałego, ta popularność i rozpoznawalność uwierała mnie. Bo jak tylko gdzieś się pojawiłem, słyszałem czasami szydercze: - Witia, podejdź no do płota i inne cytaty. Nie było to przyjemne. Zamykałem się więc w domu. Na szczęście dużo częściej słyszałem od fanów podziękowania za ten film" - mówił w "Dzienniku Bałtyckim".
Jerzy Janeczek: musiał wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Tam promował polską kulturę
Po kilku latach Jerzy Janeczek przestał otrzymywać interesujące filmowe propozycje. Grał na deskach warszawskiego Teatru Dramatycznego, jednak w latach 80. został zwolniony.
"Pierwszy raz ktoś mnie zwolnił. Był to Zbigniew Zapasiewicz, który został dyrektorem w warszawskim Teatrze Dramatycznym. Powiedział: "Pan sobie pracę znajdzie", ale ja wiedziałem, iż nigdzie nie dostanę angażu" - powiedział w wywiadzie z "Super Expressem".
Wtedy też aktor postanowił wyjechać do Stanów Zjednoczonych, choć wiedział, iż kariery nie będzie mógł tam zrobić. Zajął się czymś zupełnie innym - organizował wydarzenie kulturalne, promował polską wysoką kulturę. Do Polski wrócił dopiero w 2007 roku i znów zaczął pojawiać się na ekranach. Zagrał w "Na dobre i na złe", "Koronie królów", "Kobietach mafii" czy filmie "Supernova".
Jerzy Janeczek zmarł w wieku 77 lat. Tragedia, której można było uniknąć?
Przyczyną śmierci aktora było ukąszenie pszczoły, na jad której był uczulony. Choć Janeczek miał przy sobie adrenalinę i zdążył zareagować, jego żona zapobiegawczo wezwała służby.
"Jerzy był uczulony na jad pszczół. Już dwa razy trafił do szpitala po ukąszeniu. Tym razem stanął na pszczole, a ta go ukąsiła w stopę. Próbował się ratować. Miał przy sobie adrenalinę, którą sobie natychmiast podał" - wyznał informator "Super Expressu".
Gdy w ich domu zjawiło się pogotowie, medycy uznali, iż hospitalizacja nie jest konieczna. Niedługo po ich odjeździe stan aktora znacznie się pogorszył. Gdy karetka przyjechała ponownie, było już za późno. Mając na względzie zdrowie ukochanego, żona wielokrotnie prosiła, by przestał hodować pszczoły. W dniu śmierci zwracała mu także uwagę, by założył ubranie ochronne, jednak w tym przypadku również jej nie posłuchał.
Aktor zmarł 11 lipca 2021 roku. Pogrzeb odbył się w Lutkówce nieopodal Mszczonowa na Mazowszu.
Zobacz też:
Jak "Superman" poradził sobie w kinach? Znamy zarobki z weekendu otwarcia