Jak on śmie? Historia jednej szczeliny w małżeństwie
– Koniec, mam dość! – huknął pięścią w stół Marek, porcelanowe talerze na kuchennym blacie podskoczyły. – Nie chcę jej więcej widzieć!
– Serio mówisz? – Kinga spojrzała na męża spode łba, głos drżał ze złości. – A może pomyślałeś, iż ja też tu mieszkam i mogę zapraszać, kogo chcę?
– Póki mieszkasz – warknął.
– Ach, tak to teraz wygląda?
– Powiedziałem wszystko – rzucił Marek i gwałtownie wstając, przewrócił krzesło. Wybiegając z kuchni, trzasnął drzwiami.
Kinga została sama. Serce waliło jej w skroniach. Słowa męża dźwięczały w głowie jak policzek. „Póki mieszkasz”… Jak on śmie?
Asia – jej najlepsza przyjaciółka od przedszkola. Razem dorastały w Białymstoku, chowały się przed burzą pod jednym parasolem, spały u siebie, wyciągały z tarapatów, o których teraz trudno myśleć bez śmiechu. I teraz Marek każe jej wymazać Asię z życia?
Dlaczego? Bo Asia nie jest zamężna? Bo zamiast garnków i ścierek woli randki, śmiech i życie? Co z tego, iż przyjmuje prezenty od adoratorów? To jej życie, jej zasady.
Kinga opowiadała Markowi o ich dziewczęcych przygodach. Sam się wcześniej śmiał! A teraz nagle – zakaz? Na jakiej podstawie?
Weszła do salonu, żeby postawić kropkę nad „i”.
– Marek, nie skończyliśmy tej rozmowy. Wytłumacz mi, czemu tak cię Asia uwiera? Co ci zrobiła?
– Mnie?! – prychnął. – Wielka mi strata! Po prostu nie chce jej więcej w naszym domu.
– Wytłumacz się.
– Naprawdę nie rozumiesz? – zerwał się z kanapy, jakby gotów był wybiec na ulicę w kapciach. – Twoja Asia to pustka. Zmienia facetów jak rękawiczki. Żyje na cudzy koszt. A ty to akceptujesz. Przyjaźnisz się z nią. Czyli popierasz.
Kinga zamrugała zaskoczona:
– Marek, oszalałeś?! Kocham cię, nikogo innego nie potrzebuję!
– Oczywiście. Kocha-nie może. Ale w głębi duszy zazdrościsz – i Asi, i swojej Kasi!
Kinga zapłonęła:
– Co ma do tego Kasia?!
– A ma, bo w moim domu też nie ma dla niej miejsca!
Kinga zamarła. Wszystko stało się jasne. Kasia, młodsza siostra, wplątała się kiedyś w głośną historię. Kilka lat spotykała się z mężczyzną, marzyła o rodzinie. A on, jak się okazało, miał żonę i dwoje dzieci. Gdy prawda wyszła na jaw, w rodzinie wybuchł skandal. Wszyscy potępiali Kasię. Aż tu nagle – niespodzianka: mężczyzna wyjechał z rodziną do innego miasta i… zostawił jej mieszkanie. Małe, ale w centrum Warszawy.
Wtedy nagle wszyscy zmienili zdanie. Ktoś choćby pochwalił: „Przynajmniej postąpił fair”. Kinga, oczywiście, opowiedziała o tym Markowi, i widocznie nie ukryła podziwu.
– No, powiedz coś w końcu! – warknął Marek, wyrywając żonę z zamyślenia.
– Powiem: Kasia jest dorosła i sama decyduje, z kim być i jakie prezenty przyjmować.
– No, pewnie! Dostała mieszkanie – i jej się należy. A ty? Nie zazdrościsz? Oczy ci się świeciły, gdy o tym opowiadałaś!
– Bredzisz. Sam spróbuj sobie wyobrazić, iż twój kolega wiecznie uwodzi dziewczyny, wodzi je po restauracjach. A twój brat, ojciec dwójki dzieci, nagle daje jednej z nich mieszkanie. Tobie byłoby przyjemnie?
– Mnie to nie obchodzi. To ich życie, nie moje – cicho odparła Kinga.
– No to świetnie. Ale w moim domu nie ma miejsca dla tych pań. Ani dla Asi, ani dla Kasi!
Kinga nie odpowiedziała. Poszła do łazienki, odkręciła wodę i rozpłakała się. Z bezsilności, rozpaczy, z tego, iż ukochana osoba nie tylko nie słucha – ale ocenia. Ocenia po skrawkach, po własnych urojeniach. Nie widzi w niej kobiety, która codziennie jest przy nim, wspiera, gotuje, słucha, żyje z nim. Widzi tylko odbicie cudzych wyborów.
I co teraz? Rozwód? Czy cicho się poddać i zdradzić tych, którzy byli przy niej całe życie? Wydawało się, iż nie ma wyjścia. Ale myśl, iż sama sobie stanie się zdrajczynią, była najbardziej przerażająca.