„Kiedyś nie wymagałam i miałam, co miałam – faceta, któremu kilka się chciało. Teraz wymagam i nie mam zamiaru decydować się na byle kogo”.” Nie chcę brać tego, co los mi podeśle. Bo w sumie dlaczego mam to robić?” „Po co mi mężczyzna? Chyba już po nic. jeżeli mam ciągle obniżać poprzeczkę a sama starać się aż nadto, to odpuszczam”. „Ja już przestałam się choćby rozglądać, szczerze wolę spokój i własne towarzystwo niż męskie dramaty”. To tylko nieliczne komentarze Was, drogie kobiety po 40. Dzisiaj to widać jak na dłoni – naprawdę wyraźnie – kobiety wolą być singielkami niż wchodzić w jakikolwiek związek, wybierają własny spokój niż dramaty z kimś innym. Tylko czy to zawsze jest dobry pomysł?

Zaczyna się od podstawówki
Mamy dziwne czasy rozkapryszonych i poranionych ludzi. Tak, ludzi. Nie tylko mężczyzn, ale i kobiet.
Zacznijmy od Adamów. Na Ewy przyjdzie pora.
Panowie już od wczesnych lat życia przyzwyczajani się do tego, iż nie muszą się starać, to młode dziewczyny za nimi biegają. Zaczyna się już w podstawówce. Chłopak nie potrzebuje wiele robić, aby grupa dziewczyn poprosiła go o instagrama i stanęła na rzęsach, aby mieć z nim zdjęcie. Nastolatek często choćby nie musi być miły. Wystarczy, iż jakoś wygląda…niekoniecznie choćby musi być przystojny. Piszę z doświadczenia dwóch nastoletnich córek, od lat obserwujących to, co się dzieje…Dzisiaj młode dziewczyny biegają za chłopakami i to na niewyobrażalną skalę, dotąd nigdy nie występującą. To nie są odosobnione przypadki.
Młode chłopaki rzadko są wychowywani na dżentelmenów. zwykle śmieją się z naiwnych „lasek”, ale jednocześnie z łaską przyjmują ich zachwyt. Chłopcy karmią własne ego, klną, wyzywają, a dziewczyny i tak za nimi biegają i chichoczą nerwowo na ich widok. Z czasem po latach wiele z nich niestety sama wskakuje do ich łóżek.
Później jest tylko gorzej
Co mamy później?
Później robi się jeszcze ciekawiej.
Są panowie, którzy przychodzą na randkę pooglądać swoje paznokcie i poprosić, żeby zapłacić za nich rachunek, bo jest przecież równouprawnienie. Są tacy, co po jednej wymienionej wiadomości online proponują seks…przed kamerką dla sprawdzenia, czy warto spotkać się w realu. Umięśnieni, z równymi zębami lub całkiem nie….skrajnie odmienni: z wielkim brzuchem i niechlujnym zarostem, ale z wymogami z kosmosu. Rozpieszczeni przez kobiety i rozdmuchane własne ego…Oni są przekonani, iż zasługują na to, co najlepsze, ale sami tego „najlepszego” nie chcą dawać.
I z drugiej strony kobiety, które nie widzą normalnych gości, fajnych facetów, z którym można byłoby zbudować coś wartościowego. Uważają ich za nudnych, niewystarczająco seksownych. Panie rzucające się w objęcia bad boyów. Nakarmione niską jakością literatury i filmów, w których przekaz jest podobny – im bardziej on będzie tobą gardził, tym później mocniej pokocha. W książce, w ostrej ekranizacji, ale przecież nie w życiu! O my naiwne!
Dziwne czasy
Dziwne nastały czasy…Ludzi coraz bardziej zapatrzonych w siebie, coraz mniej skłonnych na kompromis, samotnych, ale jednocześnie wybierających swoje towarzystwo niż innych. Szukających normalności, ale przyciągających do siebie patologię. Zagubionych w świecie, który miał wiele ułatwiać, usprawniać i chronić, a wziął nas wszystkich w zakładników. Sami tego chcieliśmy, zamknęliśmy się w klatkach, założyliśmy sobie obroże na szyje, łańcuchy na nogi. I tkwimy w pięknej sielance, która niby jest wygodna, ale wcale nie służy tak mocno nam, jakby mogła.
Dobry, szczęśliwy związek jest lepszy niż bycie samej. Bez dwóch zdań. Tylko taka relacja nie zostaje nam dana w formie prezentu owinięta w kolorowy papier i zawiązana wstążką.
Taki związek tworzy się razem. Dwie osoby muszą chcieć i nie odpuszczać! To praca, a nie coś, co się otrzymuje za nic…
Jedna osoba nie jest w stanie działać za dwie. I chyba w tym największy jest dramat. Coraz mniej się nam chce, coraz bardziej patrzymy na własne dobro i coraz mniej wymagamy od siebie, a coraz więcej od innych. I żeby nie było, nie jest to uwaga, do kobiet, czy mężczyzn, ale do ludzi w ogóle.
Świat nam się zepsuł. Problem w tym, iż większość przestała wierzyć, iż można go jeszcze naprawić…
Co będzie dalej?