Nagłośnienie, jak na miejsce koncertu, było spoko. Przynajmniej na płycie.
Chłopaki są przez cały czas w formie.
Nowy pałker daje radę. Ma feeling. Bruce na poziomie z ostatnich lat. Steve trochę mniej ruchawy ale on przez cały czas TO ma.
Względem gitar to początek koncertu to popis Dave'a. Zastanawiałem się trochę gdzie są pozostali ale od The Clairvoyant gdy Adrian wszedł z riffem głównym to on przejął główną rolę. Yannick robił za statystę i pojawił się wyraźnie dopiero w Fear od the dark. To faktycznie była kwestia realizatora i to się mogło nie podobać ale najwyraźniej taki był koncept realizatora - 2 w tle i 1 gitara z przodu. Dzięki temu dobrze było słychać co gra ten 1, pozostałych gorzej.
Mniej teatru było, to prawda ale bynajmniej nie jestem rozczarowany.
Niestety córcia odpadła w trakcie i kilka utworów przesiedziałem z nią w kącie i tam faktycznie było chujowo. Na szczęście to był krótki kryzys. Najbardziej szkoda mi Seventh Son bo to jeden z moich ulubionych kawałków i nie pamiętam kiedy ostatnio go na żywo grali.
Statystyki: autor: Thorgal — 3 min. temu