Książulo ocenił kanapki Makłowicza. Dosadnie je podsumował

gazeta.pl 7 godzin temu
Książulo spróbował kanapek dostępnych na stacjach benzynowych, które powstały we współpracy z Robertem Makłowiczem. gwałtownie okazało się, iż nie wszystkie pozycje przypadły mu do gustu.
Książulo to bez wątpienia jeden z najpopularniejszych polskich insternetowych twórców w sieci. Znany tester jedzenia postanowił przyjrzeć się nowemu projektowi firmowanemu nazwiskiem Roberta Makłowicza. W ramach testu jedzenia dostępnego na stacjach benzynowych influencer spróbował kanapek, które są sygnowane przez znanego krytyka kulinarnego. Wnioski z pewnością niejednego zaskoczą.


REKLAMA


Zobacz wideo Książulo skrytykował Gessler, a pochwalił Morana. Kucharz zabrał głos


Książulo o kanapkach Roberta Makłowicza. Padło gorzkie podsumowanie
Na kanale Ksiażula niedawno pojawiła się recenzja czterech kanapek od Makłowicza: "Praskiej", "Cezara", "Nowojorskiej" i "Palucha Kentucky". Już test pierwszej z wymienionych pozycji wzbudził u influcencera mieszane odczucia. Wyjawił, iż kanapka nie jest zła, ale też nie wyróżnia się niczym szczególnym. Książulo wprost przyznał, iż dziwi go decyzja Makłowicza o podpisaniu tak zwyczajnego produktu swoim nazwiskiem. - Musieli posmarować, iż on się wpakował w takie kanapeczki - ocenił. Kolejna z pozycji według youtubera nie wypadała zbyt świeżo. Jakby tego było mało, Książulo zwrócił uwagę, iż znajdujący się w niej bekon sprawiał wrażenie niedopieczonego. Nie lepiej było w przypadku "Nowojorskiej". Choć youtuber przyznał, iż miał duże oczekiwania wobec pastrami, to gwałtownie poczuł rozczarowanie. - Tu czuję taki bajer, który delikatnie jakby był przekłamany (...). Robert obiecał, iż to będzie dobre pastrami. A jest takie sobie (...). Przebajerzone, panie Robercie - stwierdził. Ostatnim testem był "Paluch Kentucky", w którym znajdujące się mięso według opinii internetowego twórcy miało o wiele za dużo panierki.


Książulo dokonał tekstu w lokalu drogim jedzeniem. Trafił na niesmaczną niespodziankę
Książulo w innym odcinku zawitał do ekskluzywnej restauracji w Zakopanem, gdzie ceny potrafią przyprawić o zawrót głowy. Za jajecznicę trzeba tam zapłacić 67 zł, deser lodowy kosztuje 75 zł, a dwa naleśniki aż 55 zł. To właśnie one wywołały największe emocje - nie tylko ze względu na cenę, ale i niemiłą niespodziankę. - Nagrywamy, iż tu jest włos? (…) Tutaj przy malince - usłyszał Książulo od znajomego, z którym tekstował jedzenie. - Włosek? Za tyle pieniędzy? - skwitował w odpowiedzi. Youtuber nie szczędził też słów krytyki pod adresem samego dania. - Moja babcia, mama, Marta (partnerka youtubera - przyp. red.) każda robi lepsze niż to. 55 złotych za dwa naleśniki, pół banana i kilka truskawek… Chore, chore, chore. Delikatnością to one nie grzeszą. One miały być subtelne - podsumował test.
Idź do oryginalnego materiału