Od dawna miałam w sercu jakiś niepokój i smutek. Opowiem Wam swoją historię – może zrobi mi się lżej, bo ciężko mi pogodzić się z tym, iż najbliższa mi osoba, której ufałam i na której polegałam, mogła postąpić tak podstępnie.
Kłótnia między mną a mężem wybuchła – jak to często bywa w wielu rodzinach – o drobiazg. W gniewie nagadaliśmy sobie wielu przykrych słów, których teraz choćby nie chcę pamiętać. On powiedział mi wtedy, iż mnie nie kocha. Rozstaliśmy się na jakiś czas, żeby odpocząć od siebie i zastanowić się, czy nasza rodzina w ogóle ma jeszcze sens.
Już od dawna czułam, iż mąż stał się kimś innym – nie był tym człowiekiem, za którego wychodziłam za mąż.
Zaledwie dwa tygodnie po naszym rozstaniu poznał inną kobietę.
Ja w tym czasie mieszkałam u rodziców w innym mieście. Zdałam egzaminy i zostałam jeszcze na miesiąc po sesji.
Aż nagle, dwa miesiące później, mój mąż sam się pojawił. Zaczął do mnie pisać, dzwonić, błagać, żebym wróciła. Powiedział, iż przez ten czas był z tamtą kobietą, ale widywali się tylko w weekendy. A adekwatnie choćby sam tego nie powiedział – to ja dowiedziałam się od innych i on to potwierdził. Twierdził, iż to wszystko było niepoważne, iż nic to dla niego nie znaczyło, iż popełnił największy błąd w swoim życiu.
Pomyślałam i zdecydowałam się mu wybaczyć. Nasze dziecko ma dopiero półtora roku. On jest dobrym ojcem, troskliwym mężem, dba o nas i dobrze zarabia. Zawsze mogłam na niego liczyć, nigdy nie odmówił pomocy.
Ale wtedy dowiedziałam się, iż oni przez te dwa miesiące mieszkali razem – pod jednym dachem, jak prawdziwa para. To on zakończył z nią tę relację. Powiedział, iż jest mu wstyd i iż bardzo nas kocha, iż chce z nami żyć.
Ale dla mnie to było jak cios – myślałam, iż to był krótki romans, a oni żyli razem.
Zawsze byłam całkiem atrakcyjną kobietą, ale moja samoocena nigdy nie była zbyt wysoka. Teraz całkiem przestałam czuć się piękna – skoro mnie tak łatwo zamienił na inną. W głowie mam mnóstwo złych myśli, ciągle porównuję się do innych kobiet – one wydają mi się piękniejsze, a ja czuję się nijaka. Kiedy patrzę na męża, nie potrafię już być sobą – ciągle chcę pokazywać mu tylko swoją najlepszą stronę, żeby znowu mnie nie zostawił.
Nie boję się zostać sama. W ciągu tych dwóch miesięcy przyzwyczaiłam się do życia bez niego. Nic mnie w zasadzie nie przeraża. Jestem zadbaną kobietą i mężczyźni zawsze zwracali na mnie uwagę. Ale teraz nie potrafię już siebie docenić ani pokochać – zwłaszcza po tym, co się stało.
A najbardziej nienawidzę w sobie tej naiwnej dobroci.
Chcę naprawdę wybaczyć mężowi i spróbować mu zaufać na nowo. Ale straciłam do niego nadzieję i wiarę. Wszystko we mnie się rozpadło.
Chciałabym, żeby wszystko wróciło do dawnego stanu, ale mam wrażenie, iż wtedy, podczas kłótni, mówił prawdę, mówiąc, iż mnie nie kocha. Może rzeczywiście nigdy mnie nie kochał – skoro potrafił zrobić coś takiego.
Jestem jeszcze młoda, mogłabym spotkać kogoś, kto mnie naprawdę pokocha i doceni. Wierzę w to, iż gdzieś czeka na mnie ktoś, kto będzie mnie szanować. Bo jeżeli ktoś zdradził raz, może zdradzić znowu. Ale z drugiej strony – chcę, żeby nasze dziecko miało ojca.
Nie wiem, co powinnam zrobić.