Mam dopiero 49 lat, ale moja młodsza siostra twierdzi, iż powinnam być darmową nianią dla jej syna.

newskey24.com 4 dni temu

Mam dopiero 49 lat, ale moja młodsza siostra uważa, iż nie mam już własnego życia i powinnam być darmową nianią dla jej dziesięcioletniego syna. Uwielbiam Franka, to mój najukochańszy siostrzeniec, ale nie zamierzam poświęcać wszystkiego, żeby ciągle nim się zajmować. Cała sytuacja zaczęła się kilka lat temu i od tamtej pory tylko się pogarsza.

Jak to się zaczęło?
Moja siostra, Kasia, jest ode mnie siedem lat młodsza. Zawsze była trochę rozpieszczona – najmłodsze dziecko w rodzinie, wszyscy ją pieszczotliwie traktowali. Kiedy urodziła Franka, byłam szczęśliwa, iż zostałam ciocią. To fantastyczny chłopiec: bystry, pełen energii, zawsze można się z nim dobrze bawić. Często zabierałam go do siebie na weekendy, chodziliśmy do parku, piekliśmy razem ciasta. Z czasem jednak Kasia zaczęła traktować moją pomoc jako coś oczywistego.

Po rozwodzie z mężem została sama z synem. Pracuje dużo, często zostaje po godzinach, a czasem wyjeżdża służbowo. Rozumiem, iż to dla niej trudne, więc zawsze starałam się pomóc: czasem posiedzieć z Frankiem, odebrać go ze szkoły, pomóc przy lekcjach. Jednak od dwóch lat zachowuje się, jakby to był mój obowiązek. „Przecież jesteś wolna, nie masz ani męża, ani dzieci, to się zajmij” – rzuciła kiedyś. Zaniemówiłam. Owszem, nie mam własnej rodziny, ale to nie znaczy, iż nie mam swojego życia!

Moje życie w wieku 49 lat
Pracuję jako księgowa w małej firmie i mam swoje pasje. Chodzę na jogę, spotykam się z przyjaciółkami, uczęszczam na kurs malarski. Od lat marzę o podróży do Włoch, żeby zobaczyć Rzym i Florencję. Od dwóch lat oszczędzam na ten wyjazd. Tymczasem Kasia zachowuje się, jakby cały mój czas należał do Franka. „Jesteś ciocią, to twój obowiązek” – mówi. A gdy próbuję się sprzeciwić, dodaje: „I tak nie robisz nic ważnego”.

Ostatnio sytuacja stała się absurdalna. Kasia oznajmiła, iż chce zapisać Franka na dodatkowe zajęcia z angielskiego, ale są wieczorami i nie ma kto go odebrać. Uznała, iż powinnam rzucać swoje plany i jeździć po niego na drugi koniec miasta. Odmówiłam, tłumacząc, iż mam swoje zajęcia, w tym jogę, której nie chcę odwoływać. Kasia się obraziła: „Stawiasz swoje hobby ponad rodziną? Franek jest dla ciebie nieważny?”. To było jak nóż w serce. Oczywiście, iż jest dla mnie ważny, ale dlaczego mam rezygnować ze wszystkiego tylko dla niego?

Siostrzeniec, którego kocham
Naprawdę uwielbiam Franka. Jest niesamowity: opowiada mi o swoich grach, dzieli się szkolnymi historiami, razem śmiejemy się z kreskówek. Ale nie jestem jego mamą. Nie mam ani siły, ani ochoty, żeby być pełnoetatową nianią. Poza tym widzę, iż Kasia coraz więcej rodzicielskich obowiązków przerzuca na mnie. Na przykład ostatnio poprosiła, żebym porozmawiała z Frankiem o słabych ocenach, bo „lepiej się z tobą dogaduje”. Pogadałam, oczywiście, ale to nie moja rola!

Próbowałam porozmawiać z siostrą. Powiedziałam, iż chętnie pomogę, ale w rozsądnych granicach. Zaproponowałam wynajęcie niani albo pomoc byłych teściów (mieszkają niedaleko). Kasia tylko machnęła ręką: „Niania to wydatek, a ty przecież świetnie sobie radzisz”. Czuję, iż po prostu mnie wykorzystuje, bo to wygodne i nic nie kosztuje.

Jak znaleźć równowagę?
Teraz stoję w miejscu. Z jednej strony nie chcę się kłócić z siostrą, a już tym bardziej, żeby Franek myślał, iż go nie kocham. Z drugiej – mam dość bycia „dyżurną opiekunką”. Chcę żyć po swojemu, nie czuć winy, iż nie rzucam wszystkiego na dźwięk jej telefonu. Zaczynam się zastanawiać, czy nie jestem zbyt miękka. Może powinnam postawić wyraźniejsze granice?

Jeśli byliście w podobnej sytuacji, podzielcie się, jak sobie poradziliście. Jak mówić „nie” bliskim, żeby nie zniszczyć relacji? A może ja jednak jestem egoistką i Kasia ma rację? Napiszcie, bo bardzo potrzebuję innego spojrzenia…

Idź do oryginalnego materiału