Miał 25 lat, gdy zmarł tragicznie. "Promiennego chłopca" pochwali w garniturze, w którym miał wystąpić w Opolu

gazeta.pl 5 godzin temu
Miał przed sobą całe życie, wróżono mu błyskotliwą karierę. Wielu uważało, iż mógł zostać idolem swojego pokolenia. Z Magdą Umer tworzyli promienną parę, mówiono, iż planowali ślub. Nic z tego nie miało się jednak ziścić. Andrzej Nardelli zginął tragicznie upalnego, czerwcowego dnia. Wokół śmierci zaledwie 25-letniego wówczas aktora narosły teorie spiskowe.
Nazywano go "promiennym chłopcem", a po tym, gdy jako najmłodszy w historii zagrał "Kordiana" zaczęto go określać mianem jednego z najzdolniejszych aktorów swojego pokolenia. Po premierze dramatu Słowackiego krytycy orzekli, iż Polska doczekała się swojego Jamesa Deana. Następnie Andrzej Nardelli wystąpił w kilku filmach, był też obdarzony ogromnym talentem wokalnym. Wraz ze swoją przyjaciółką Magdą Umer miał wystąpić podczas Festiwalu w Opolu. Marzył też ponoć o roli u Andrzeja Wajdy. I kto, wie, być może dane byłoby mu zagrać u mistrza kinematografii, gdyby nie tragiczny, czerwcowy dzień. 25-letni, obiecujący aktor po długim dniu pracy na działce wuja postanowił schłodzić się kąpielą w pobliskiej rzece. Ta decyzja miała go kosztować życie. Ale czy na pewno tak było? Do dziś nie cichną teorie spiskowe na temat rzekomego samobójstwa młodego aktora, mówi się choćby o ciążącym nad nim fatum.


REKLAMA


Zobacz wideo Chłopiec tonął na środku zatłoczonego basenu. Wokół spokojnie pływali inni ludzie


Kordian z Mysłowic
Andrzej Nardelli przyszedł na świat 7 kwietnia 1947 roku w Mysłowicach jako trzecie dziecko Stefanii i Waleriana Nardellich. W sumie rodzeństwa była siódemka, a oryginalne nazwisko zawdzięczali pochodzącemu z Włoch dziadkowi ojca. Rodzina miała artystyczne tradycje - wuj Zdzisław reżyserował słuchowiska radiowe, m.in. słynny cykl "Matysiakowie", a stryjeczny brat Piotr był słynnym baletmistrzem i pedagogiem tańca klasycznego. Również w Andrzeju oryginalne było nie tylko obco brzmiące nazwisko. Chłopiec od najmłodszych lat wyróżniał się na tle rówieśników niezwykłą wrażliwością artystyczną i ogromnym spokojem. "Był bardzo grzeczny. Za grzeczny jak na chłopca" - wspominała po latach siostra Andrzeja, Joanna.
Mama rodzeństwa, Stefania Nardelli, nauczycielka wychowania fizycznego w liceum, po śmierci męża pracowała na trzech etatach, aby utrzymać rodzinę. Znajdowała jednak czas na to, aby zaszczepić w dzieciach miłość do sztuki. Szczególnie podatni okazali się na to Andrzej i jego starsza o dwa lata siostra Maria, którzy trzy razy w tygodniu jeździli do szkoły muzycznej w Katowicach. On grał na skrzypcach, ona na fortepianie. Ale Andrzej nie tylko uwielbiał grać, śpiewać i tańczyć - od dziecka chciał zostać aktorem. Namawiał też rodzeństwo do odgrywania baśni braci Grimm i marzył o roli w musicalu, występował w szkolnych akademiach. "Nic im nie narzucałam. Wybierali, co chcieli. Andrzej nie miał usposobienia sportowego. On był romantykiem. Na tych akademiach był gwiazdą numer jeden" - wspominała matka aktora, Stefania Nardelli w filmie dokumentalnym w reżyserii Magdy Umer "Andrzej. Wspomnienie o Andrzeju Nardellim". A jego siostra Joanna dodawała: "Dyrektorka szkoły Maria Apollo siadała na akademiach w pierwszym rzędzie i prawie płakała, gdy Andrzej deklamował. My się z niej śmialiśmy, ale to ona widocznie pierwsza odkryła w Andrzeju talent".
Talent Andrzeja Nardellego dostrzegła też komisja rekrutacyjna Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie - dostał się za pierwszym razem. Ale na pierwszym roku koledzy mieli go za dziwaka. "Miał dużo zębów, był nadwrażliwy, nadruchliwy, o bardzo dziwnym ruchu, jakichś wygiętych do tyłu plecach. Wszyscy bardzo go lubili, bo był przewspaniałym kolegą, ale tak zawodowo nikt nie rokował mu większych nadziei" - opowiadał w filmie Magdy Umer Maciej Englert. Okazało się jednak, iż w niepozornym młodzieńcu tkwił wielki potencjał. Jako pierwszy uwierzył w niego Adam Hanuszkiewicz, który w 1970 roku powierzył 23-letniemu wówczas Nardellemu rolę Kordiana. To był przełom w karierze młodego aktora. Powiedzieć, iż świetnie wypadł, to mało. Bo po premierze dramatu Słowackiego krytycy orzekli, iż Polska doczekała się swojego Jamesa Deana. Niestety, tak jak amerykański aktor, Nardelli nie miał okazji w pełni rozwinąć swojego potencjału.


Promienna para
Andrzej Nardelli był obdarzony nie tylko talentem aktorskim, ale i wokalnym. Występował w "Piwnicy" Wandy Warskiej i Andrzeja Kurylewicza – śpiewał tam poezję Norwida. Ale dobrze wychodziły mu też takie przeboje, jak "Wakacje z blondynką". Zagrał w kilku filmach, w tym w takich hitach jak "Nie lubię poniedziałku" i "Przygody psa Cywila". Ale muzyka miała szczególne miejsce w jego sercu, chętnie brał udział w związanych z nią projektach. Takich jak widowisko muzyczne "Jest czy się śni". Kręcono je wiosną 1972 roku w Bieszczadach. To właśnie wówczas Andrzej Nardelli poznał swoją bratnią duszę - Magdę Umer. "Pierwszy dzień zdjęciowy wypadał 7 kwietnia. To był dzień urodzin Andrzeja. Kończył 25 lat. Przyjechał do hotelu pociągiem i przywiózł taki wymiętoszony, zmęczony tort. Obiecywał, iż w przyszłym roku będzie ten tort wypoczęty i będzie na nim 26 świeczek" – opowiadała Umer w swoim filmie dokumentalnym.


Tych dwoje niedługo stało się niemal nierozłącznych - mieszkali zresztą niedaleko siebie. Połączyły ich jednak przede wszystkim zamiłowanie do muzyki i wspólne projekty artystyczne. "Błyszczał, promieniował miłością do świata i wiarą w Boga. Był bardzo religijny, ale nikomu tej religii nie narzucał. Nie mówił po śląsku, ale nigdy się nie wstydził, iż jest ze Śląska. Nie wtopił się w Warszawę. On był obywatelem świata…" - mówiła o przyjacielu Magda Umer. "To był chłopiec we mgle. Gibki, lekki, cały płynął" - dodawała. Artystka nie skomentowała jednak plotek - ani o tym, jakoby miała ją z Nardellim połączyć romantyczna miłość (Stefania Nardelli mówiła, iż jej syn chciał się ożenić z Magdą Umer, ale jego siostra kategorycznie temu zaprzeczyła), ani o rzekomym homoseksualizmie przyjaciela. "Czuło się u niego jakieś rozdwojenie. Andrzej nie mówił otwarcie, o co mu chodzi, a my mieliśmy taką zasadę, iż nikt nie wchodził w butach do czyjegoś życia" - powiedziała tylko. Andrzej Nardelli i Magda Umer mieli wspólnie wystąpić podczas festiwalu w Opolu, wykonując piosenkę o "Niebieskim, pachnącym groszku". Niestety, artystka na scenie stanęła sama, roniąc gorzkie łzy.


Niewyjaśniona tragedia
Krótko przed planowanym występem w Opolu, 11 czerwca 1972 roku, Andrzej Nardelli wybrał się do daczy wuja Zdzisława, położonej w miejscowości Orzechówek nad Narwią. Pomagał tam w pracach remontowych, a iż czerwcowy dzień był upalny, po skończonej pracy orzeźwiająca kąpiel w rzece jawiła się jako świetny pomysł. Niestety - właśnie tego dnia otworzono śluzę, co spowodowało wielką falę. Najprawdopodobniej Nardelli nie usłyszał ostrzegającej o tym syreny, został porwany przez rwący nurt i utonął.
Andrzeja Nardellego pochowano w czarnym aksamitnym garniturze, w którym miał wystąpić na festiwalu w Opolu. Są jednak tacy, którzy nie wierzą w oficjalną wersję wydarzeń. Sprawą utonięcia zajęła się zresztą policja, która zbadała trop potencjalnego samobójstwa aktora, okazała się ona jednak być ślepą uliczką. Zwolennikiem tej teorii był natomiast Adam Hanuszkiewicz. Jego zdaniem Andrzej Nardelli miał targnąć się na własne życie, ponieważ nie potrafił pogodzić się ze swoją homoseksualną orientacją. Inną teorię na temat śmierci Nardellego miał Ludwik Sempoliński. Jego zdaniem za tragedię odpowiadało fatum, ciążące na roczniku, do którego należał Andrzej. Wcześniej zmarły tragicznie trzy inne osoby z roku: Krzysztof Banachowicz wypadł z kajaka, miał atak serca i utonął, a Andrzej Krajewski wypadł z szóstego piętra. Tragicznie zakończyło się też życie Barbary Grabowskiej. W swojej książce "Druga połowa życia" Sempoliński określił ten ciąg tragedii jako "niepokojącą serię dziwnych wypadków".
Andrzejowi Nardellemu nie było dane w pełni rozwinąć swojego potencjału. Ale jego talent został doceniony i upamiętniony. Od 1999 roku Sekcja Krytyków Teatralnych Związku Artystów Scen Polskich przyznaje Nagrodę im. Andrzeja Nardellego za najlepszy debiut aktorski na scenach polskich teatrów dramatycznych. Do tej pory otrzymali ją m.in.: Barbara Kałużna, Anna Piróg, Marcin Hycnar, Patrycja Soliman i Marieta Żukowska, Mikołaj Roznerski, Tomasz Schuchardt, Matylda Baczyńska i Bartosz Gelner.


Potrzebujesz pomocy?
jeżeli przeżywasz trudności i myślisz o odebraniu sobie życia lub chcesz pomóc osobie zagrożonej samobójstwem, pamiętaj, iż możesz skorzystać z bezpłatnych numerów pomocowych: Centrum Wsparcia dla osób dorosłych w kryzysie psychicznym: 800-70-2222; Telefon zaufania dla Dzieci i Młodzieży: 116 111; Telefon wsparcia emocjonalnego dla dorosłych: 116 123
Pod tym linkiem znajdziesz więcej informacji, jak pomóc sobie lub innym, oraz kontakty do organizacji pomagających osobom w kryzysie i ich bliskim. jeżeli w związku z myślami samobójczymi lub próbą samobójczą występuje zagrożenie życia, w celu natychmiastowej interwencji kryzysowej, zadzwoń na policję pod numer 112 lub udaj się na oddział pogotowia do miejscowego szpitala psychiatrycznego.
Idź do oryginalnego materiału