17 lipca Kabaret Hrabi poinformował o śmierci Joanny Kołaczkowskiej. Wiadomość ta wstrząsnęła nie tylko środowiskiem artystycznym, ale także tysiącami fanów w całej Polsce. Artystka przez wiele lat była jednym z filarów kabaretu Hrabi i jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy polskiego kabaretu.
Wieści o jej poważnej chorobie pojawiły się kilka miesięcy wcześniej, jednak przez długi czas Kołaczkowska nie komentowała swojego stanu zdrowia. Jej odejście pozostawiło ogromną pustkę - zarówno w sercach bliskich, jak i miłośników jej niepowtarzalnego talentu.
Nietypowy pogrzeb na Powązkach. Tak chciała być pożegnana
Pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej odbył się 28 lipca w Warszawie, na Cmentarzu Powązkowskim. Ceremonia została podzielona na dwie części - kościelną oraz świecką. W pierwszej odbyła się uroczysta msza, a w drugiej głos zabrali bliscy i przyjaciele artystki, w tym Szymon Majewski oraz Dariusz Kamys.
Co istotne, uroczystość została zorganizowana zgodnie z wolą samej Kołaczkowskiej. Artystka jeszcze za życia mówiła, jak wyobraża sobie swoje pożegnanie. W audycji „Mówi się”, którą prowadziła razem z Majewskim, wyznała:
Tak też się stało. Uczestnicy pogrzebu mogli usłyszeć utwory zespołu Raz, Dwa, Trzy oraz Edyty Bartosiewicz. Były również wstawki kabaretowe kabaretu Hrabi i przyśpiewki Asi z jej spektaklu. Całość była bardziej wspomnieniem życia niż smutnym pożegnaniem.
Robert Motyka, co naprawdę działo się podczas ceremonii
Miesiąc po ceremonii, Robert Motyka przerwał milczenie i w rozmowie z Plejadą ujawnił kulisy pogrzebu Joanny Kołaczkowskiej.
Jak się okazuje, mimo smutku, ceremonia była pełna emocji, ale również radości.
"Nie chcę, żeby było megaśmiesznie", a jednak było inaczej
Choć Kołaczkowska podkreślała, iż nie chce, aby jej pogrzeb był „megaśmieszny”, to jednak nie udało się tego do końca uniknąć. Jak tłumaczy Robert Motyka:
Zobacz także:
- Wzruszający hołd dla Joanny Kołaczkowskiej podczas Gali Kabaretowej. Wszyscy zrobili tą jedną rzecz
