Spektakl Sławomira Mrożka „Ambasador” Teatru Klasyki Polskiej wygrał plebiscyt publiczności podczas Grudziądzkiej Wiosny Teatralnej „Być jak…” W sobotni wieczór grudziądzanie obejrzeli też sztukę Mrożka „Vatzlav”.

Grudziądz ma spore grono widzów, którzy oczekują w teatrze głębokich treści, wręcz trudnych, zmuszających do wysiłku intelektualnego. Dlatego wiosenny festiwal w Grudziądzu wygrał spektakl niełatwy, interesująco zrealizowany – „Ambasador” dowodzący jak bardzo treści sprzed wielu lat są nader aktualne dziś. Skoro Teatr Klasyki Polskiej wygrał Grudziądzka Wiosnę Teatralna, to – jak tradycja każe – zwycięzca wraca jesienią na grudziądzką scenę.
Statuetkę – Nagrodę Publiczności wręczył prezydent Grudziądza Maciej Glamowski i wicedyrektor CK Teatr Grzegorz Romanowski w asyście Eweliny Dąbrowskiej, mocno zaangażowanej w organizację Grudziądzkiej Wiosny Teatralnej.
– Zaszczytem jest dostać nagrodę od publiczności teatru w Grudziądzu, który ma bardzo długą tradycję. My raczkujemy, bo niedługo będziemy mieć 3 lata – mówił dyrektor Teatru Klasyki Polskiej Jarosław Gajewski odbierając statuetkę. – To miejsce wiele znaczy od dawna na teatralnej mapie Polski. Na tej scenie, 40 lat temu grałem w „Szewcach” – wspominał prof. Jarosław Gajewski.
„Vatzlav” o dorastaniu do człowieczeństwa
„Vatzlav” Sławomira Mrożka to dramat o wadach ludzkiego rozumu, o wielkiej potrzebie miłości i sprawiedliwości, która – niestety – zawodzi.
Sławomir Mrożek napisał „Vatzlava” w 1968 roku. Dramat nawiązuje formą do XVIII-wiecznej powiastki filozoficznej lub moralitetu. Jest opowieścią o dojrzewaniu do odpowiedzialności.
Tytułowy bohater – „rozbity niewolnik, niewolny rozbitek” – jest początkowo postacią zabawną, ale skłonną do kłamstw. Manipuluje innymi i wykorzystuje ich dla własnych celów. Z czasem przechodzi głęboką przemianę wewnętrzną. Przestaje troszczyć się wyłącznie o siebie i postanawia otoczyć opieką bezbronne dziecko będące w niebezpieczeństwie. Doniosłość tego aktu podkreślają nawiązania biblijne, które puentują historię człowieka dorastającego do człowieczeństwa.
„Chcemy odnajdywać miejsca, które życzą sobie przyjazdu zespołów dbających o warsztat tak, by sztuki sprzed 50, 100 czy 150 lat mogły pełnią życia zaistnieć wobec dzisiejszej publiczności” – mówi profesor Jarosław Gajewski.
TEKST I FOT. MARYLA RZESZUT










