Klaudia El Dursi nie ukrywała, iż marzyła o trzeciej ciąży i o narodzinach córki. Celebrytka ma dwóch starszych synów - 16-letniego Dawida i 11-letniego Jana. Już kilka dni po porodzie Klaudia El Dursi podzieliła się na Instagramie wzruszającym wpisem o miłości i wdzięczności, który poruszył tysiące osób. Mogłoby się wydawać, iż po narodzinach dziecka nie ma miejsca na nic innego poza radością. Niestety, internet jak zwykle pokazał swoje najgorsze oblicze. W komentarzach pod pierwszym wywiadem Klaudii El Dursi wylała się fala hejtu.
REKLAMA
Zobacz wideo Wolą El Dursi od Zając? Edyta szczerze o odbiorze "Hotel Paradise 10"
Internauci zaatakowali Klaudię El Dursi za... wygląd. Trudno uwierzyć, co jej zarzucili
Na tiktokowym profilu Świata Gwiazd pojawił się pierwszy po porodzie wywiad Klaudii El Dursi, a w komentarzach wybiło szambo. I nie, nie chodziło o jej słowa - internauci postanowili zaatakować ją za... wygląd. Niektórzy, zamiast cieszyć się szczęściem młodej mamy, uznali, iż najlepszym pomysłem będzie ocenianie jej twarzy i ciała kilka dni po porodzie.
Gdy przejrzałam te komentarze, to zabrakło mi słów, ręce mi opadły. Naprawdę. Tym bardziej iż obrzydliwe komentarze zostawili choćby tacy użytkownicy, którzy aktywnie prowadzą swoje profile i nie są anonimowi. Niejaki "Malczi", który zachęca, żeby "sprawdzić jego kawałki" (nie, dzięki) stwierdził np. "Podobno tak jest, iż córka matce odbiera trochę urody". Serio?! "Ile ona ma lat?", "O Boże, co jej się stało", "Uuu... Teraz wszystko widać", "Co jej się stało, ona ma tylko 36 lat", "To dziecko postarzyło ją o 15 lat", "W ciąży nie można botoksu... Niestety widać" - pisali internauci, którzy prawdopodobnie mieli lub wciąż mają swoje matki, być może znają inne matki, a może niektórzy sami są rodzicami małych dzieci. Czy naprawdę to jest wszystko, co mają do powiedzenia o kobiecie, która właśnie spełniła swoje marzenie, powiększyła rodzinę i ma inne priorytety, niż estetyczne zadowolenie obcych ludzi?
Hej internauci, przestańcie mówić kobietom, jak mają wyglądać!
Oczywiście wiem nie od dziś, iż na kobietach i matkach ciąży gigantyczna presja społeczna. Wszystkie mamy być piękne i miłe, ale nie za miłe i nie za piękne, żeby przypadkiem w nikim nie wzbudzać zazdrości i nie uchodzić za zbyt miękkie. Do tego mamy wychowywać dzieci tak, jakbyśmy nie pracowały i pracować tak, jakbyśmy nie miały dzieci. Powinnyśmy błyskawicznie wracać do formy po porodzie, jakby ciało nie potrzebowało dziewięciu miesięcy na stworzenie człowieka i potem czasu w regenerację. O nie, kilka dni po porodzie powinny zniknąć wszelkie ślady po ciążowych brzuchach - zdaniem "internetowych ekspertów". Mogłoby się wydawać, iż "młodsze pokolenie", zwłaszcza to, które przesiaduje na TikToku, w końcu coś zmieni. Ale cóż, czytając te komentarze, straciłam na to nadzieję.
Ponad rok temu sama znów zostałam mamą. Doskonale więc wiem, z czym mierzą się matki na co dzień i - pozwolę sobie wypowiedzieć się w imieniu innych mam - naprawdę nie potrzebujemy ocen naszego wyglądu. Nie potrzebujemy komentarzy, iż wyglądamy na zmęczone, zaniedbane, stare, za chude czy za grube. Ciało każdej mamy to w końcu historia macierzyństwa, jej trosk, nieprzespanych nocy i ogromnej miłości. To powinno być powodem do dumy i chwalenia, a nie do szyderstw.
Chciałabym, żebyśmy jako społeczeństwo zaczęli wreszcie traktować siebie nawzajem z szacunkiem (wiem, marzenie ściętej głowy). Oczywiście doskonale zdaję sobie sprawę, iż hejt stał się niemal naszym sportem narodowym, co internauci udowodnili już nieraz i mam wrażenie, iż tylko się rozkręcają, a ich aktywność jest nieustannie bagatelizowana. Co będzie dalej? jeżeli dziś hejtujemy świeżo upieczoną mamę, jutro ktoś zaatakuje nasze własne dziecko. I wtedy będzie już za późno, by mówić, iż to tylko internetowe komentarze.