– Nie zapominaj, iż mieszkasz w moim mieszkaniu i całe życie tu przeżyłeś. – Znowu zaczynasz. Będziesz mi to wypominać do końca życia?

newsempire24.com 19 godzin temu

Nie zapominaj, iż mieszkasz w moim mieszkaniu i całe życie tu przeżyłeś. Znowu zaczynasz. Będziesz mi tym wypominać do końca życia.

Jadwiga i Marek żyli w małżeństwie już dziesięć lat.

Jadwiga miała matkę i ojczyma, który wychowywał ją od trzeciego roku życia.

Młodszy brat Jadwigi, Krzysztof, też nie był ojczymowi rodzony.

Jedynie siostrzyczka Ewa była jego córką. Ale nigdy nie robił między dziećmi różnicy.

Gdy Jadwiga wyszła za mąż i wyjechała do męża, Ewa miała osiem lat.

Z ojczymem żony Marek od razu się zrozumiał. Nic dziwnego, Jan Kowalski potrafił szczerze rozmawiać choćby z sąsiedzkimi dziećmi. Nie miało dla niego znaczenia, czy miał przed sobą dziecko, nastolatka czy dorosłego mężczyznę.

Mówił na równi, znajdował wspólne tematy i zainteresowania.

O teściowej Marek też nie mógł powiedzieć nic złego, ale z Janem od razu się zżył i zaczął nazywać go tatą.

Jego własnego ojca już nie było.

Matka wyjechała do babci, bo zachorowała. Wyjechała i już tam została. Dom zostawiła synowi.

Jadwiga i Marek przerobili wszystko pod siebie. Pomagał ojciec. Matka Jadwigi narzekała nie rozumiała córki. Jak to można przenieść się z miasta na wieś?

Mamo, to miasteczko. Spore miasteczko. Są tu choćby pięciopiętrowe bloki w centrum.

A ty mieszkasz na wsi, w chałupie. To peryferie, czyli wieś

Minęło dziesięć lat. W rodzinie dorastali syn i córka. Brat Jadwigi po studiach postanowił zostać w mieście, daleko od rodzinnego domu. Młodsza siostra wyszła za mąż. Nie mieli własnego mieszkania, więc wynajmowali. Czynsz płacili rodzice Ewy.

Niech zamieszkają u nas powiedział Jan do żony.

Nie mam nic przeciwko, ale musimy porozmawiać.

O co chodzi?

Po co zmieniłeś pracę?

Już o tym rozmawialiśmy. Dzieci są dorosłe, same zarabiają. Już mi ciężko pracować na dwóch etatach, a po chorobie pozostało gorzej. Wydatków trochę mniej.

Ewie potrzebne mieszkanie.

Ma męża.

Nie zapominaj, iż mieszkasz w moim mieszkaniu i całe życie tu przeżyłeś.

Znowu zaczynasz. Będziesz mi tym wypominać do końca życia.

Wybieraj! Trzeba pracować na mieszkanie dla córki!

A wybór jest jaki? Pracować na mieszkanie, czy co?

Albo idź.

Nie dam rady tak pracować, wiesz o tym.

To podam na rozwód. Idź. Masz swój dom.

Dom? Widziałaś go? Co się z nim stało przez te lata?

Mnie to nie interesuje. Nie chciałeś go sprzedać.

Jan Kowalski w milczeniu spakował najpotrzebniejsze rzeczy.

Zabierz wszystko, bo resztę wyrzucę.

Prawie całe życie przeżyliśmy razem, za rok emerytura. Mam już sześćdziesiąt trzy lata.

Trzeba było młodszą znaleźć. Szkoda, iż wtedy się zgodziłam wyjść za ciebie. Wyboru nie miałam, kto by wziął kobietę z dwójką dzieci. Przyczepy przeszkadzały.

Mówisz tak o dzieciach? Pójdę. Resztę rzeczy zabiorę w ciągu tygodnia. Wytrzymaj

Mamo, a gdzie tata?

Wiesz przecież, iż nie jest twoim ojcem.

I co to zmienia? To mój tata, innego nie mam.

Rozstaliśmy się. Tu wprowadza się Ewa z mężem.

Co? A gdzie tata?

W swojej wsi.

I Ewa zgodziła się wysłać słabego ojca tam? A ty, jak mogłaś?

A ty czemu się tak przejmujesz?

To nie po ludzku. A Krzysztof wie?

Po co ma wiedzieć, jest daleko. A wy po co przyjechaliście?

Tak tylko, wpadliśmy w odwiedziny. Jutro jedziemy na urlop. Potem wstąpimy do Krzysztofa, niedaleko stamtąd.

A czego ode mnie chcecie? Potrzebuję pieniędzy na remont, siostra z mężem niedługo się wprowadzą, jest w ciąży. Więc nic nie dam. Przywieźliście dzieci? Nie mam czasu się nimi zajmować.

Nic nie potrzeba. Pieniądze mamy, dzieci jadą z nami. Nie po to przyjechaliśmy. A kiedy zamierzałaś nam powiedzieć o rozwodzie?

Po co wam? On tylko Ewie jest rodzony.

Jak nas kochał i utrzymywał, to był rodzinny, a teraz obcy? To nie fair, mamo

Nie tobie mnie oceniać! Starałam się dla was!

Marek znów wszedł do mieszkania. Wyszedł na początku rozmowy Jadwigi z matką, gdy zrozumiał, iż ojca już tu nie ma i nie będzie. Ledwo się do niego dodzwonił. Jan Kowalski nie nosił przy sobie telefonu, zostawiał go w domu. Ale miał szczęście odebrał.

Oczywiście, nie mnie oceniać. To on się dla nas starał. Czas pokaże.

Jadziu, chodź Marek pociągnął ją za rękę. Wszystko wiem. Dzieci do auta. Jedziemy do dziadka.

Wiesz? Jedziemy.

Wiem. Ledwo się dowiedziałem. Nie chciał mówić.

Dobrze zrobiłeś. Nigdy nie znałam adresu. Nam nie mówili, nigdy tam nie jeździliśmy.

Jan Kowalski przywitał ich przed starym domem.

Dziadku, a u ciebie mieszka zła baba? zapytały go rozbawione wnuki.

Nie. Została w mieście.

Jadwiga i Marek się roześmiali. Żart się udał, choć ojciec był przygnębiony. Oczywiście ucieszył się z ich przyjazdu, starał się tego nie okazywać, ale i tak było widać.

Po co mnie odszukaliście?

Jak tu można żyć?! Przyjechaliśmy się rozejrzeć i wszystko załatwić. Czemu od razu nie powiedziałeś?

Po co was martwić? Twoja matka mi wszystko powiedziała, zrozumiałem.

Ja też ją zrozumiałam. Jak zamierzasz tu żyć? Lato, a zimą? Przytargałeś wszystkie rzeczy?

Wszystkie. Tu w ogóle nic nie ma, tylko stara zastawa się zdała. Ale nic. Skoro tak wyszło, to będę żył.

Oczywiście, iż będziesz. Pakuj się, tato. Jedziesz do nas.

Tak, tato, zbieraj się. Rzeczy możemy zabrać później. Weź najpotrzebniejsze.

Nie mogę jechać, nie jestem sam.

Widzimy, iż nie. A my wciąż nie zdecydowaliśmy się na psa. Dzieci proszą.

Podrzucili go, jeszcze mały

Zabierzmy go też. Będzie pilnował domu.

Ojciec nie płakał, ale łzy same napływały mu do oczu.

Tato,

Idź do oryginalnego materiału