Europejski akt o wolności mediów – czy realnie zmieni oblicze dziennikarstwa, czy będzie tylko kolejnym aktem prawnym w kolekcji unijnej?
Nowe przepisy UE mają wzmocnić wolność prasy, zapewnić przejrzystość i ochronę źródeł dziennikarskich, a także wyrównać szanse tradycyjnych mediów w konkurencji z globalnymi platformami cyfrowymi. Problem w tym, iż brakuje jasnych wytycznych, kto faktycznie będzie mógł korzystać z nowych gwarancji w internecie.
Europejski akt o wolności mediów (European Media Freedom Act – EMFA) wszedł w życie 8 sierpnia, otwierając nowy rozdział w unijnej polityce medialnej. Jego fundamentem jest ochrona wolności prasy i wzmocnienie demokracji poprzez zwiększenie przejrzystości własności mediów, zasad przyznawania reklam publicznych oraz poprzez silniejsze zabezpieczenia dla dziennikarzy i ich źródeł.
Przepisy zostały pomyślane tak, by nie tylko chronić sektor przed polityczną presją, ale również dostosować go do realiów cyfrowej gospodarki, w tym do wyzwań związanych z generatywną sztuczną inteligencją. Jednak kluczowa część regulacji – mechanizmy zabezpieczające przed arbitralnym usuwaniem treści przez bardzo duże platformy internetowe (VLOP) – już teraz rodzi pytania o praktyczne zastosowanie.
Platformy pod presją różnorodności
EMFA nakłada na największe serwisy społecznościowe i platformy wideo, takie jak YouTube, Facebook,
czy TikTok, obowiązek promowania pluralizmu medialnego. Zobowiązuje też do powstrzymywania się od arbitralnego usuwanie treści czy obniżania ich widoczności w algorytmach w przypadku tzw. uznanych dostawców usług medialnych (MSP).
Definicja MSP w akcie obejmuje profesjonalne podmioty, które ponoszą odpowiedzialność redakcyjną i prowadzą nadzór nad publikowanymi materiałami. Problem polega na tym, iż zakres definicji jest nieprecyzyjny. Komisja Europejska zapowiedziała wydanie wytycznych, ale do momentu ich publikacji platformy muszą opierać się na ogólnych zapisach aktu, co tworzy przestrzeń dla uznaniowych interpretacji.
Samozgłoszenie bez gwarancji
Nowe przepisy przewidują, iż dostawcy MSP będą mogli sami składać oświadczenia o swoim statusie, co ma ułatwić im ochronę przed ingerencjami platform. Jednak brak szczegółowych procedur budzi obawy zarówno środowiska medialnego, jak i regulatorów.
Komisja zebrała już opinie w ramach konsultacji publicznych zakończonych 23 lipca. Zgromadzone głosy pokazują, iż definicja „profesjonalnych mediów” jest trudniejsza do ustalenia, niż zakładano. Nadawcy publiczni wydają się łatwi do weryfikacji, ale media komercyjne czy mniej tradycyjne formaty, jak kanały na YouTube czy podcasty, stwarzają znacznie większe wyzwania.
W odpowiedzi na konsultacje Europejska Unia Nadawców (EBU) postulowała wprowadzenie dedykowanych osób kontaktowych w ramach VLOP – specjalistów potrafiących ocenić status zgłaszającego podmiotu. To rozwiązanie mogłoby przyspieszyć weryfikację i ograniczyć liczbę błędnych decyzji.
Niespójność baz danych i ryzyko nadużyć
Część państw członkowskich prowadzi już rejestry uznanych organizacji informacyjnych, ale brak ich harmonizacji w skali całej UE utrudnia transgraniczne stosowanie prawa. Dodatkowo, Komisja zasugerowała, by kryteria statusu MSP – takie jak nadzór organu regulacyjnego czy członkostwo w organie samoregulacyjnym – nie były kumulatywne. Europejska Federacja Dziennikarzy (EFJ) poparła tę koncepcję, uznając, iż nadmierne formalizowanie mogłoby wykluczyć rzetelnych twórców.
Jednak pojawia się ryzyko odwrotne – zbyt łagodna definicja mogłaby stać się furtką dla podmiotów działających w złej wierze. Jak ostrzegał dyrektor generalny DOT Europe, Constantin Gissler, bez zaostrzenia kryteriów istnieje realne niebezpieczeństwo, iż nieuczciwi gracze będą powoływać się na ochronę przewidzianą dla legalnych mediów, by unikać sankcji czy ograniczeń.
Spór o miejsce influencerów
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów stało się pytanie, czy i w jakim zakresie influencerzy oraz blogerzy mogą być uznani za MSP. News Media Europe stoi na stanowisku, iż obecne kryteria EMFA – dotyczące odpowiedzialności redakcyjnej, przejrzystości i niezależności – wystarczająco odróżniają media profesjonalne od podmiotów czysto komercyjnych lub amatorskich.
EFJ ma jednak odmienny pogląd, wskazując, iż influencerzy i blogerzy działający w sposób etyczny i profesjonalny, zgodnie z najlepszymi praktykami organów samoregulacyjnych, również powinni korzystać z ochrony. Takie podejście mogłoby uwzględnić rosnącą rolę twórców cyfrowych w kształtowaniu debaty publicznej, ale jednocześnie komplikuje proces weryfikacji.
Algorytmy a pluralizm treści
Raport Reuters Institute podkreśla, iż coraz więcej osób korzysta z platform społecznościowych jako głównego źródła wiadomości. W praktyce oznacza to, iż algorytmy tych serwisów decydują, które treści są wzmacniane, a które wyciszane. Efektem jest fragmentaryzacja przestrzeni informacyjnej – z jednej strony zwiększenie różnorodności głosów, z drugiej zaś rozrost środowiska alternatywnych mediów, w którym brakuje standardów weryfikacji informacji.
W tym kontekście EMFA próbuje wyważyć dwie potrzeby: ochronę uznanych źródeł przed arbitralnymi decyzjami platform i zachowanie otwartości na nowe formy przekazu. Jednak dopóki nie pojawią się wytyczne Komisji, każda decyzja VLOP będzie obarczona ryzykiem kontrowersji.
Oczekiwanie na klarowne zasady
W praktyce to właśnie brak precyzyjnych mechanizmów wdrażania podaje w wątpliwość skuteczność aktu. Platformy, które już teraz borykają się z trudnościami w identyfikowaniu podmiotów publikujących w złej wierze, mogą wstrzymywać się z szerokim przyznawaniem statusu MSP. Z kolei media niezależne, działające na pograniczu tradycyjnych definicji, mogą pozostać poza systemem ochrony, co paradoksalnie osłabi pluralizm.
Ostateczne wytyczne Komisji Europejskiej będą musiały znaleźć balans między rygorem formalnym a elastycznością, by nie zablokować nowych modeli dziennikarstwa, a jednocześnie nie dopuścić do instrumentalnego wykorzystywania prawa przez podmioty pozbawione standardów etycznych.