„Back to the Beginning: Ozzy’s Final Bow” – tak zatytułowano dokument o ostatnim występie na żywo Ozzy’ego Osbourne’a, który zadebiutuje w kinach w 2026 roku.
Widowisko odbyło się 5 lipca na stadionie Villa Park w Birmingham, mieście, w którym powołano do życia Black Sabbath.
Na scenie pojawili się m.in. Guns N’ Roses, Metallica, Tool, Pantera, Slayer, a także dziesiątki innych wykonawców – przedstawicieli szeroko rozumianego świata muzyki rockowej i metalowej, którzy postanowili oddać hołd schodzącym ze sceny legendom.
Imprezę zorganizowano w celu pożegnania nie tylko Ozzy’ego, ale przede wszystkim zespołu Black Sabbath.
Film poświęcony wokaliście zapowiadany jest jako „głęboko osobiste i elektryzujące pożegnanie ojca chrzestnego heavy metalu”, wzbogacone o kulisy koncertu oraz wywiady na wyłączność, przeprowadzane na potrzeby filmu.
Produkcją „Back to the Beginning: Ozzy’s Final Bow” zajmuje się Mercury Studios. Wiadomo na razie, iż premiera dokumentu będzie miała miejsce w przyszłym roku.
Oto plakat promujący koncert „Back to the Beginning”:

Ozzy zrobił wszystko, żeby wystąpić solo
Na imprezie pożegnalnej najpierw wystąpił Ozzy, a następnie Black Sabbath. Tony Iommi w wywiadzie dla „Trunk Nation” przyznał, iż obawiał się takiego rozwiązania:
Jestem perfekcjonistą, ale wszyscy jesteśmy po siedemdziesiątce i stać nas na tyle, na ile nas stać. Domagać się perfekcjonizmu od każdego byłoby niemożliwe. Wszystko sprowadzało się do tego, ile da radę Ozzy, bo tego nie wiedzieliśmy. Najpierw zagrał własny set. Odradzałem mu to, mówiłem, iż nie powinien tego robić, bo nie chciałem, żeby się wypalił zanim zaśpiewa z nami. Ale tak się nie stało, a on zaśpiewał własny set.
Z tego powodu Black Sabbath wykonał tylko cztery utwory, choć miał przećwiczone w sumie sześć. Tony Iommi zdradza, iż zespół miał przygotowane także „Black Sabbath” i „Fairies Wear Boots”, ale zrezygnował z ich wykonania.