Był najwierniejszą – od kiedy z żoną Go pamiętamy – OSOBĄ (nie tyko mężem) dla art. plast. Marii Wollenberg – Kluzy!
W ostatnich latach nie było chyba w Warszawie wystawy czy ważniejszej imprezy kulturalnej, w której Tadeusz razem z żoną nie braliby udziału.
Od lat spotykaliśmy się nie tylko na wernisażach, ale też „domowo”, pielęgnując wieloletnią przyjaźń, godzinami rozmawiając o sztuce, ale też o docenianej przez nas ogromnej pomocy Tadeusza w realizacji planów twórczych Marii.
Podziwialiśmy GO za jego bezpośredniość, przyjaźń, niezwykłą gościnność i otwartość na dyskusję na każdy temat. Miał dużą wiedzę nie tylko na bliskie Mu ze względów oczywistych malarstwo, ale potrafił jakże pięknie wypowiadać się o literaturze czy muzyce. I nie tylko.
Był inżynierem, absolwentem Wydziału Mechanicznego Politechniki Warszawskiej.
Zawsze pełen pasji i inwencji – jak pięknie ujęła w nekrologu Jego rodzina, ale przede wszystkim był bezgranicznie oddanym Marii mężem – i… „KOCHANYM F I L A R E M RODZINY”, jak Go pięknie określili Najbliżsi.
Do końca swych dni był aktywnym organizatorem wydarzeń kulturalnych, związanych (nie tylko) z działalności twórczą – Marii Wollenberg Kluzy – jednej z najwybitniejszych współczesnych artystek polskiego malarstwa.
I za to Mu wieczna cześć i chwała!
Umarł – można powiedzieć „w biegu”, niepodziewanie, będąc z Marią na urlopie, tradycyjnie nad ich ulubionym polskim Bałtykiem. We wrześniu planowaliśmy kolejne nasze spotkanie „rodzinne”, którego już jednak w dawnym składzie nie będzie.
- Rodzinie – żonie Marii, synom Krzysztofowi i Stanisławowi, ich żonom i dzieciom składamy – z serca płynące kondolencje.