Czy kogokolwiek interesuje jeszcze muzyka sprzed stu lat? Na tak postawione pytanie intuicyjnie słyszę gromkie „nie”. Jak mogłoby być inaczej, jeżeli latem 2025 roku, melomanów kręci najbardziej dopiero zapowiadane wydanie płyty Taylor Swift. Zresztą premiera każdej innej na przykład sprzed tygodnia, jest już starociem. A już w przypadku artystki Victorii Spivey poruszamy się w zamierzchłej przeszłości. To prawie karbon, perm albo mezozoik.