Poruszający apel księdza po odejściu Joanny Kołaczkowskiej. Jego słowa zapadają w pamięć!

viva.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Kamil Piklikiewicz/DDTVN/East New


Joanna Kołaczkowska, gwiazda Kabaretu Hrabi, odeszła w nocy z 16 na 17 lipca 2025 r. W ostatnich miesiącach zmagała się z chorobą nowotworową. Bliscy, przyjaciele, fani wspominają ją w poruszających słowach. Wśród pełnych wzruszeń słów i podziękowań pojawiły się też sformowania, które wywołały emocje innego rodzaju. Media posłużyły się określeniem, iż „przegrała walkę z chorobą”. To nie zostało bez odpowiedzi. Głos zabrali ci, którzy doskonale znają wagę słów w momentach granicznych. Jezuita, ojciec Grzegorz Kramer przypomina o jednym.

Joanna Kołaczkowska odeszła

W ostatnich miesiącach Joanna Kołaczkowska zmagała się z poważną chorobą – nowotworem mózgu. 17 lipca 2025 roku Kabaret Hrabi przekazał bolesną informację o śmierci artystki. W wiadomości zamieszczonej przez Kabaret Hrabi nie zabrakło słów uznania dla siły, z jaką Kołaczkowska mierzyła się z chorobą, oraz podziękowania za okazane jej wsparcie. „Przyszło Jej zmierzyć się z najgorszym i najbardziej agresywnym przeciwnikiem. Walczyła dzielnie, z godnością, z nadzieją. My razem z Nią. Wyczerpaliśmy niestety wszystkie dostępne formy leczenia. Wierzyliśmy w cud. Cud nie nastąpił. Asia odeszła spokojnie, bez bólu. W otoczeniu najbliższych i przyjaciół – wśród tych, których kochała i którzy kochali Ją bezgranicznie”, pisano. W sieci pojawiło się wiele poruszających wspomnień – bliskich, przyjaciół, a także fanów wybitnej artystki.

Nie brakowało też nagłówków i informacji, w których używano sformowania – „przegrała walkę z rakiem”. Z takim opisem nie zgadza się jezuita, Grzegorz Kramer.

Ks. Grzegorz Kramer zaapelował o jedno

Na odejście Joanny Kołaczkowskiej zareagował również ks. Grzegorz Kramer – jezuita związany z Puckim Hospicjum. "Pani Joanna zarażała świat radością, nie mówmy, iż Ona cokolwiek przegrała. Ona wygrała", tłumaczy.

W swojej wypowiedzi jezuita zdecydowanie odrzucił język mówienia o „przegranej walce z rakiem”, zaznaczając, iż tego rodzaju określenia są niewłaściwe. Duchowny, który codziennie towarzyszy osobom żegnającym się z życiem podkreśla jedno. Choć ojciec Grzegorz Kramer nigdy osobiście nie spotkał Joanny Kołaczkowskiej, to wystarczył mu jej sceniczny blask i nieposkromiona wola życia, by z przekonaniem powiedzieć: ona nie odchodziła w poczuciu porażki, ale „jak mówił Jan Kaczkowski: żyła na pełnej petardzie do samego końca”

„Wiele osób, co oczywiste, pisze dziś o Pani Joannie Kołaczkowskiej. Jak refren, przewijają się dziś tytułu, iż przegrała z rakiem. Ta wiadomość zastała mnie, kiedy spędzam swój miesiąc w Puckim Hospicjum, przez ten czas umarło siedem Osób. Każda z nich była chora. Jednak nigdy bym nie powiedział, iż Oni przegrali. Oni żyli swoim życiem, również tym, w którym obecna była choroba, do końca. Do ostatniego wdechu”, pisze ojciec Grzegorz Kramer.

I w dalszej części wpisu dodał: „Rak to nie jest żadna bitwa, to choroba, która czasem kończy się śmiercią, ale śmierć nie jest przegraną. Kiedy tak mówimy i piszemy, to mimowolnie, jakbyśmy mówili: cały ten etap życia człowieka chorego był porażką. Nie był. W tym czasie chorzy i ich rodziny, bardzo często przeżywają piękne chwile, relacje się zacieśniają, leczą się stare rany, rozmawia się o sprawach ważnych, czasem przez całe życie odkładanych. To dla wielu chorych i ich rodzin jest czas zwycięstwa, a nie przegranej, odwleczonej w czasie”.

Sprawdź też: Szczegóły pogrzebu Joanny Kołaczkowskiej. Rodzina ujawniła życzenie artystki. Taka była jej wola

Idź do oryginalnego materiału