





Kolekcja Wrzesińska to długofalowy projekt artystyczny realizowany przez Miasto i Gminę Września, którego celem jest stworzenie fotograficznego archiwum dokumentującego region i jego mieszkańców. Każdego roku kurator kolekcji Karol Szymkowiak zaprasza fotografkę lub fotografa do wzięcia udziału w rezydencji artystycznej, której efektem jest autorski zestaw zdjęć. Założenia są takie, iż zaproszona osoba ma pełną swobodę – sama wybiera zarówno tematykę, jak i sposób realizacji projektu. Powstałe prace publikowane są co roku w formie artbooka i prezentowane podczas wystawy.
„Potencjalnie odwracalne”

Kolekcja Wrzesińska autorstwa Magdaleny Hueckel, fot. Adrian Wykrota
Autorką najnowszej, szesnastej odsłony Kolekcji Wrzesińskiej jest Magdalena Hueckel – artystka wizualna, autorka scenariuszy, filmów i fotografka, która w swoich projektach często dotyka tematu pamięci. Równie często używa archiwów i z ich pomocą buduje nowe narracje wizualne, korzystając z techniki montażu / kolażu fotograficznego. Nie inaczej jest tym razem. Hueckel realizując projekt, sięgnęła po opowieści i legendy wrzesińskie oraz po archiwalne fotografie znajdujące się w zbiorach Muzeum im. Dzieci Wrzesińskich i zremiksowała je z obrazami z prywatnych zasobów i ze zdjęciami wykonanymi we Wrześni i okolicach. Powstały cykl, który artystka zatytułowała „Potencjalnie odwracalne”, został zaprezentowany w trzech odsłonach – w formie wystawy plenerowej na rynku we Wrześni, wystawy oryginalnych montaży w Muzeum Regionalnym im. Dzieci Wrzesińskich oraz w formie artbooka.
Każda z tych form ekspozycji pełni inną funkcję, każda też prezentuje zupełnie inny poziom merytoryczny i artystyczny.
Wystawa na Rynku ma zachęcać i popularyzować, ale jest jednocześnie najdalej od źródła projektu, czyli od manualnej pracy nad montażami i co za tym idzie – najdalej od namacalnego kontaktu z pracami/obiektami wykonanymi przez artystkę. Ekspozycja outdoorowa pełni raczej funkcję informacyjną – duże fotografie wydrukowane na nośnikach reklamowych i opis zapraszają do szczegółowego zapoznania się z projektem. Pojawia się jednak pytanie, czy w przypadku tego typu projektów artystycznych zwykły przechodzień (spoza bańki świadomych odbiorców i wytwórców sztuki/fotografii) zainteresuje się pracami, zada pytania i z ciekawością sięgnie głębiej. Wydaje się, iż niezwykle istotny, przynajmniej w przypadku tego typu ekspozycji, jest odautorski komentarz, który może stać się pewnego rodzaju drogowskazem, instrukcją i zachętą do wejścia w świat prezentowanej, mocno przecież hermetycznej opowieści.

Kolekcja Wrzesińska autorstwa Magdaleny Hueckel, fot. Adrian Wykrota
Zupełnie inaczej prezentuje się wystawa w Muzeum Regionalnym, na której możemy zobaczyć oryginalne montaże, czyli sedno projektu. Wystawa jest podzielona na dwie sale ekspozycyjne i dobrze narracyjnie poprowadzona.
Przy wchodzeniu w tę opowieść pojawia się jednak mały zgrzyt, którym jest obrana forma prezentacji dzieł. Prace oprawiono w jasne ramy i umieszczono za szybą, co sprawia, iż wyglądają elegancko i są chronione, ale nabieramy do nich dystansu, mimo zawieszenia na solidnych linkach giną w niełatwej przestrzeni wystawienniczej muzeum, a co najważniejsze – nie możemy gołym okiem zmierzyć się z ich fizycznością.






Wokół projektu

Kolekcja Wrzesińska autorstwa Magdaleny Hueckel, fot. Adrian Wykrota
Niezwykle ważnym aspektem towarzyszącym wernisażowi było spotkanie autorskie, które prowadził kurator kolekcji Karol Szymkowiak, a w którym udział wzięli Magdalena Hueckel i Sebastian Mazurkiewicz (dyrektor muzeum, za pomocą którego artystka zainteresowała się archiwalnymi zbiorami instytucji i legendami wrzesińskimi). To było niezwykle emocjonalna i ciepła opowieść artystki o jej doświadczeniach, przemyśleniach oraz inspiracjach, o decyzjach artystycznych i o całym backgroundzie powstawania projektu. Dobrze, iż pojawiło się kilka bardzo ciekawych pytań z sali – od mieszkańców. To zawsze bardzo istotny aspekt takich spotkań, dotykający sedna sprawy, czyli wzbudzenia zainteresowania tych, o których opowiada Kolekcja Wrzesińska.
Moim zdaniem to dużo ważniejsze niż przeintelektualizowane analizy i pozornie rozbudowane pytania, podkreślające jedynie ogromne ego i chęć zabłyśnięcia pytającego. Regułą jest, iż zawsze ktoś taki znajdzie się na sali, ale na szczęście w tym przypadku nie przytłumiło to całego spotkania.
W tym roku, z pomysłu Waldemara Śliwczyńskiego, w terminie premiery Kolekcji Wrzesińskiej zorganizowano festiwal, a może raczej wydarzenie popularyzujące nową odsłonę projektu. Zaproszeni goście – w tym Agnieszka Sadowska, Maciej Fiszer i Tomasz Tomaszewski – zaprezentowali swoją twórczość i starali się rozwinąć zaproponowane przez organizatora zagadnienia związane z fotografią i ich doświadczeniem. Ściągnięcie do Wrześni ludzi związanych ze światem fotografii i co za tym idzie, dotarcie do szerszego grona zainteresowanych osób – przynajmniej z tego kręgu – wydaje się dobrym ruchem.



Artbook

Kolekcja Wrzesińska autorstwa Magdaleny Hueckel, fot. Adrian Wykrota
Prawdziwa magia dookoła projektu „Potencjalnie odwracalne” zaczyna się dziać, gdy weźmiemy do ręki książkę. Już na czerwonej okładce dotykamy pierwszego obiektu, pod palcami mamy matowy papier, delikatne tłoczenia i wyklejony (a co za tym idzie – wypukły) fragment jednej z prac. Po otwarciu pozostało lepiej. Pierwsze, na co zwróciłem uwagę, to ciepły i cienki jak listek papier, na którym wydrukowano teksty i nieco grubszy, szorstki i chłodniejszy papier wybrany pod zadruk obrazów – to zabieg, który wzmaga poczucie kontaktu z delikatnością i autentycznością oryginału, wprowadza także pewnego rodzaju rozdzielenie warstwy tekstowej od wizualnej. Czytamy słowa i zaczynamy nieśpiesznie oglądać obrazy, które dzięki dobremu projektowi graficznemu Joanny Jopkiewicz nie są rozproszone przez żaden zewnętrzny czynnik.
Mamy możliwość doświadczenia i poruszenia wyobraźni – to niełatwe zadanie, który w tym przypadku zakończyło się pełnym sukcesem. Fonty, kolory, skład oraz odwracanie obrazów i tekstów wynikające z obranej konwencji i bezpośrednio z tytułu. Wszystko tutaj ze sobą gra.
Po przełożeniu różowej wyklejki dostajemy pełną wersją obrazu z okładki, a następnie naszym oczom ukazuje się dedykacja: „Przodkom”. Chyba mocniej się nie dało. Przechodząc dalej, czytamy niejako deklarację tego, jakie historie porusza projekt:
„Historie, które przerwały
Historie zapomniane.
Historie wymyślone.
Historie wymazane”.

Kolekcja Wrzesińska autorstwa Magdaleny Hueckel, fot. Adrian Wykrota
Zgodnie z tą deklaracją na kolejnych kartach książki autorka, bazując na własnym doświadczeniu i intuicji, opowiada nam zasłyszane, przeczytane i zebrane, a niełatwe historie przemocy, nierówności, niesprawiedliwości i tego, co przez wiele lat było przemilczane – czyli niewyjaśnionego i niesprawiedliwego podejścia do roli i podmiotowości kobiet.
Małgorzata Lebda w tekście zamieszczonym na końcu tomu stwierdza, iż „tyle przetrwa, ile zostanie nam opowiedziane”, a co więcej – ile wysłuchamy oraz ile uda nam się przekazać dalej. To zdanie kluczowe.
Hueckel wsłuchała się we wrzesińskie opowieści i próbuje uniwersalizować je i przekazywać dalej. Bez moralizowania. Bez pompatycznego nadęcia, bez zbędnego dydaktyzmu. Nie ma tu mowy o pisaniu historii na nowo, co zresztą bywa bardzo szkodliwe. Zdarzają się jednak bardzo mocne stwierdzenia, bazujące na wydarzeniach historycznych z wrzesińskiego regionu. Jeden z tekstów kończą słowa: „Tożsamość tworzy się w opozycji do innego”. To teoretycznie niezwykle jasne, ale jednocześnie naprawdę wymagające samodzielnego przemyślenia zdanie. Może być odczytywane wprost, a może być dosadnie nieoczywiste. Takie są też stworzone przez artystkę obrazy – niejednoznaczne i niedosłowne.
Po chwili refleksji, wgłębieniu się i przebiciu przez pozorność pierwszej wizualności nadchodzą kolejne znaczenia. Wtedy to wszystko nabiera sensu.

Kolekcja Wrzesińska autorstwa Magdaleny Hueckel, fot. Adrian Wykrota
Trzeba mieć jednak świadomość, iż to nie jest łatwy projekt. Teoretycznie obrazy na kolejnych kartach książki nie są ilustracjami do tekstów, ale czasem nie da się tego uniknąć – tak działa nasza percepcja – i to choćby pomimo udanych zabiegów projektowych. Wiele wtedy możemy stracić. Małym zgrzytem jest również nasza świadomość historyczna, a co za tym idzie, próba odczytywania tych montaży poprzez wiedzę o autentyczności zdjęć, z których korzystała Hueckel. To są prawdziwe postaci, to są ludzie z krwi i kości – w mundurach, w strojach roboczych i odświętnych, to są prawdziwe miejsca i przedmioty. To może stać się pułapką i zwieść odbiorcę książki „Potencjalne nieodwracalne” na manowce niezrozumienia.
Ale to przecież nic nowego. Tak działa fotografia, tak działa sztuka współczesna – bez odrobiny dystansu, otwartości i poruszenia wyobraźni możemy przejść obok obojętnie.
Choć w tym przypadku nie jest to do końca możliwe – książka „Potencjalnie odwracalne” to świetnie dobrane i zredagowane opowieści, legendy i teksty. choćby bez tajemnej wiedzy czytania obrazów ta historia będzie interesująca – przynajmniej dla większości z nas. No bo przecież dotyczy naszej przeszłości, z której budujemy przyszłość.