Prokuratura ujawnia nowe informacje nt. śmierci Soyki. Wiadomo, co dalej ze śledztwem

gazeta.pl 4 godzin temu
Stanisław Soyka zmarł niespodziewanie 21 sierpnia 2025 roku. Prokuratura wszczęła śledztwo ws. jego śmierci. Podano też nowe informacje.
Stanisław Soyka zmarł 21 sierpnia 2025 roku. Tego samego dnia artysta miał wystąpić podczas festiwalu w Sopocie i pojawił się choćby na próbie przed wieczornym występem. Niestety, w połowie koncertu prowadzący byli zmuszeni przerwać transmisję imprezy, gdyż dowiedzieli się o śmierci muzyka. Więcej na ten temat ustaliła redakcja "Faktu", która skontaktowała się z sopocką prokuraturą.


REKLAMA


Zobacz wideo Zagadkowa śmierć Jolanty Brzeskiej. Po 14 latach od tragedii dotarliśmy do akt sprawy


Stanisław Soyka nie żyje. Prokuratura przekazuje nowe informacje ws. śledztwa
- Wczoraj (21 sierpnia 2025 roku) przeprowadzono czynności w sprawie śmierci artysty. W sopockim hotelu ujawniono zwłoki Stanisława Soyki. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci - ujawnił szef prokuratury rejonowej w Sopocie prok. Michał Łukasiewicz w rozmowie z tabloidem. Lekarz, który stwierdził zgon oraz sam prokurator mieli znaleźć się w hotelu między godziną 20 a 21. Co istotne, wszczęcie takowego śledztwa ma być standardową procedurą, która nie oznacza, iż faktycznie doszło do przestępstwa. Śledczy wyjawili, iż nic nie wskazuje także na udział osób trzecich.
Więcej informacji pojawi się dopiero po weekendzie, gdyż w na poniedziałek zaplanowano sekcję zwłok Soyki. - Biegły będzie musiał przeanalizować wszystkie ustalenia dokonane w Zakładzie Medycyny Sądowej. Jednak do momentu uzyskania wyników badań nie będziemy spekulować na temat przyczyn śmierci - dodał prok. Łukasiewicz.


Wiadomo, co działo się za kulisami festiwalu w Opolu. "Kierowaliśmy się tym, by mieć szacunek wobec artysty"
Nagła śmierć Soyki zszokowała produkcję sopockiego festiwalu, która gwałtownie musiała poradzić sobie z tą sytuacją. O kulisach działań opowiedział później na antenie TVN24 PR menedżer imprezy Grzegorz Betlej. - Przede wszystkim kierowaliśmy się tym, by mieć szacunek wobec artysty i dlatego też czekaliśmy na jakiekolwiek informacje od rodziny, bo chcieliśmy zrobić wszystko zgodnie z jej wolą - opowiedział mężczyzna. Scenariusz wydarzenia w chwilę został zmieniony. - Trzeba było tak naprawdę "szyć" na bieżąco, tzn. układać ten scenariusz i wymyślić cokolwiek, żeby w tej jakkolwiek trudnej chwili poinformować o tym publiczność zgromadzoną w Operze Leśnej - dodał Betlej.
Idź do oryginalnego materiału