Przeszła przez piekło w Dubaju. Teraz ujawnia prawdę. "Odebrali mi paszport"

gazeta.pl 6 godzin temu
20-letnia modelka, która w marcu 2025 roku zaginęła w Dubaju i została odnaleziona po tygodniu, udzieliła obszernego wywiadu. Młoda kobieta porusza się na wózku inwalidzkim i wciąż dochodzi do siebie.
W marcu bieżącego roku opinią publiczną wstrząsnęły wieści o zaginięciu 20-letniej Marii Kovalchuk w Dubaju. Pochodząca z Ukrainy modelka udała się wtedy do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, by spotkać się z osobami, które miały pomóc jej rozkręcić karierę. Na pewnym etapie rodzina straciła kontakt z Kovalchuk i krótko potem uznano ją za zaginioną. Dziewczynę znaleziono ponad tydzień później porzuconą na poboczu drogi z poważnymi obrażeniami ciała. 20-latka przebywa w tej chwili w Norwegii, gdzie intensywnie się rehabilituje. W ostatnich miesiącach przeszła kilka operacji i aktualnie porusza się na wózku inwalidzkim. W niedawnym wywiadzie z rosyjską dziennikarką Kovalchuk wyjawiła, co miało ją spotkać pechowej nocy w Dubaju.


REKLAMA


Zobacz wideo Caroline Derpieński o imprezach, alkoholu i używkach. "Śmierdzą"


Modelka przeszła przez piekło w Dubaju. Ujawniła, co dokładnie się stało
Kovalchuk miała spotkać się w Dubaju z kilkoma osobami, w tym z jednym mężczyzną, który obiecał jej, iż zabierze ją prywatnym odrzutowcem do Tajlandii. Wcześniej modelka zaspała na samolot, przez co chciała skorzystać z pomocy nowych znajomych. Z dwoma mężczyznami i dwiema kobietami udała się do hotelu, gdzie choć początkowo wszystko wydawało się w porządku - sytuacja z czasem mocno się pogorszyła. - Pili mocny alkohol, na przykład whisky. Zaczęli mnie zaczepiać, dlaczego nie piję. Potem byłam coraz agresywniej popychana, mówili, iż "teraz należę do nich i zrobią, co będą chcieli". (...) Odebrali mi rzeczy osobiste, w tym paszport - opowiedziała Kovalchuk w wywiadzie na kanale YouTube "Ostorozhno: Sobchak". Jeden z mężczyzn miał też sugerować modelce, iż chce się z nią przespać. Wtedy zdecydowała, by podjąć próbę ucieczki. - Uciekłam. Straciłam ich z oczu, gdy już znalazłam się na ulicy, ale wiedziałam, iż się zbliżają. Przerażona pobiegłam do najbliższego, jeszcze niewykończonego budynku i tam się schowałam - wyjaśniła dalej Maria. Wspominany mężczyzna miał ją jednak odnaleźć.


Policja miała czekać z obejrzeniem nagrań z monitoringu. "Teraz nie ma dowodów"
Zdaniem Kovalchuk całą sytuację miały nagrać kamery monitoringu. Policja nie spieszyła się jednak, by przyjrzeć się materiałom wideo. - Minęły trzy miesiące, policja specjalnie czekała, żeby nagrania z monitoringu automatycznie usunęły się po upływie tego okresu. Teraz nie ma dowodów - skomentowała modelka. 20-latka opowiedziała też o możliwym przebiegu zdarzeń. - Prawdopodobnie dostałam w głowę. Następne, co pamiętam, to moja prośba o pomoc, gdy zatrzymał się jeden z samochodów. Wtedy wezwano karetkę i policję. Zrzucono mnie skądś albo pobito. To musi być jedna z tych dwóch opcji, bo na to wskazują obrażenia - dodała Kovalchuk w wywiadzie.
Idź do oryginalnego materiału