Recenzja: Indiana Jones i Wielki Krąg: Zakon Olbrzymów (DLC) [PS5]

konsolowe.info 3 godzin temu
Zdjęcie: Recenzja: Indiana Jones i Wielki Krąg: Zakon Olbrzymów (DLC) [PS5]


Na początku września ukazał się dodatek fabularny do gry Indiana Jones i Wielki Krąg. Sprawdźmy, co ma do zaoferowania Zakon Olbrzymów.

Nie ukrywam, iż jestem fanem serii Indiana Jones. Tytułowy archeolog zadebiutował już kilkadziesiąt lat temu. Jednak choćby pomimo upływu dekad przez cały czas lubię wracać do pierwszych trzech filmów, które uważam za jedne z najlepszych dzieł kina przygodowego. Miałem przyjemność recenzowania filmów z profesorem Jonesem, a w mojej kolekcji mam też modele LEGO odwołujące się do Poszukiwaczy Zaginionej Arki. Recenzowałem oczywiście również ostatnią grę w wersji na komputery oraz konsole PlayStation 5. Do odpowiedniego artykułu zabierze Was ten odnośnik. Teraz przejdźmy jednak do fabularnego dodatku, Zakonu Olbrzymów. Zapraszam do zapoznania się z moimi wrażeniami po ukończeniu najnowszego DLC.

Opowieść

Regularni czytelnicy moich artykułów z pewnością mają tego świadomość, ale jeżeli tego jeszcze nie wiecie, to zapewniam Was o pewnej kwestii. Mianowicie w mojej recenzji nie znajdziecie spoilerów, a więc możecie ją czytać bez obaw o popsucie sobie samodzielnego odkrywania historii. Tyle tytułem wstępu, przejdźmy teraz do zarysu opowieści w Zakonie Olbrzymów. Aby móc rozpocząć zadanie z rozszerzenia, należy przenieść się do Wenecji. Tutaj udajemy się do ojca Ricciego, z którym wejdziemy w pewien dialog. Nie wchodząc w szczegóły ostatecznie trafimy do kanałów, w których spędzimy ogromną część recenzowanego dziś rozszerzenia. Bynajmniej nie oznacza to, iż sceneria jest monotonna i nudna, o nie.

Jak możecie się domyślać, natkniemy się na ślady wielu tajemnic z przeszłości. Nietrudno wywnioskować, iż w opowieści zaistnieją w pewnej formie Nefilimowie, ale nie zabraknie także Benito Mussoliniego oraz nie do końca uczciwych osobistości. Nie będę się w to zagłębiał, ale muszę przyznać, iż przeważnie historia była prowadzona bardzo sprawnie. Niejedna scenka przerywnikowa doprowadzała mnie do śmiechu, co jest oczywiście zgodne z filmami z serii Indiana Jones. Mam jednocześnie wrażenie, iż pod koniec gry studiu Machine Games zabrakło pomysłu i zakończenie jest dość szybkie oraz mało satysfakcjonujące. przez cały czas opowieść potrafi wciągnąć, ale końcówka pozostawia sporo do życzenia.

Rozgrywka

Zakon Olbrzymów nie stara się wymyślać koła na nowo i adekwatnie grając w dodatek, czujemy się tak samo, jak podczas przechodzenia podstawowej gry. Z pewnością DLC nie wnosi tylu zmian i innowacji do podstawki, co chociażby DLC do Kingdom Come: Deliverance II. Recenzje dodatków do tej produkcji pojawią się jeszcze na stronie, a teraz wróćmy do Indiany Jonesa. Przez przeważającą część rozszerzenia będziemy eksplorować zapomniane miejsca, w których znajdziemy nieco zagadek środowiskowych. Nie ma ich wiele, aczkolwiek większość z nich w mojej ocenie stanowiła przemyślane wyzwanie. W zasadzie tylko jedna zagadka – dotycząca gladiatorów – frustrowała mnie. Nie polegała ona tylko na znalezieniu logicznego rozwiązania, a na bieganiu z wymiennymi elementami i wstawianiu ich w odpowiednie miejsca w dobrym momencie. Taki wyścig z czasem moim zdaniem zdecydowanie nie powinien występować w Indianie Jonesie. Jasne, nie przeczę, iż czasem można by było spieszyć się (na przykład aby umknąć przed toczącą się kulą, czy piaskiem wypełniającym pokój). Nie powinno jednak występować jak dla mnie w zwykłej zagadce środowiskowej.

Oczywiście Indy to nie tylko archeolog, ale i awanturnik. Niekiedy zdarzy się mu więc sięgnąć po bardziej bezpośrednie środki perswazji. W drugiej połowie występuje nieco walk wręcz z przeciwnikami i w moim przekonaniu zaszkodziło to trochę odbiorowi dodatku. Zwłaszcza miejsce prawie na samym końcu rzuca na nas zbyt wielu wrogów. Nie spodobała mi się również walka z bossem. Jest ona zresztą dość podobna do starcia z podstawki i myślę, iż Machine Games zdecydowanie stać na więcej niż de facto powielanie swoich wcześniejszych pomysłów. Naturalnie nie brakuje odnajdywania notatek terenowych, odszukiwania komiksów pozwalających nam na odblokowanie usprawnień, czy poukrywanych tajemniczych precjozów. Nierzadko skorzystamy też z naszego wiernego bicza i muszę przyznać, iż jestem pod wrażeniem wyczucia elementów platformówkowych z łamigłówkami. Jest ono idealne i sprawia to, iż w dodatek ten chce się grać bez końca. Zwłaszcza, iż niezwykle często widzimy zapierające dech w piersiach widoki. Zachęcają one tylko do przystanięcia i porozglądania się po okolicy.

Podsumowanie

Nasza przygoda w Zakonem Olbrzymów niestety nie należy do najdłuższych i właśnie to jest mój najpoważniejszy zarzut do tego dodatku. Jest on zwyczajnie krótki. Przejście DLC – i to głównie spokojnie chodząc, bez korzystania ze sprintu – zajmie Wam mniej więcej 4 godziny. Ewentualnie można przeznaczyć dodatkową godzinę na odszukiwanie znajdziek, ale wciąż 5 godzin za około 100 złotych nie jest dobrym wynikiem. Na pewno warto sięgnąć po to rozszerzenie i to nie ulega moim zdaniem wątpliwości. To dobry fabularnie dodatek, w którym rozgrywka jest świetnym przedłużeniem podstawki. Lepiej jednak poczekać aż znacząco on stanieje, bowiem nie jest po prostu wart swojej premierowej ceny.

Idź do oryginalnego materiału