„Rodzinka.pl”, która ku zaskoczeniu widzów została zakończona w 2020 roku, doczekała się zapowiadanego powrotu. Czy jednak faktycznie powrót rodziny Boskich ma jeszcze sens? Recenzujemy premierę nowego sezonu.
„Rodzinka.pl” to serial, który zawsze bardziej traktowałem jako rzecz do kotleta czy też coś, przy czym na chwilę się zatrzymasz, gdy akurat bez celu skaczesz pilotem po kanałach. Mam wrażenie, iż na przestrzeni lat formuła serialu zaczęła się już wyczerpywać, no bo ile można słuchać, jak Natalia (Małgorzata Kożuchowska) i Ludwik (Tomasz Karolak) krzyczą – na siebie i swoje dzieci – używając przy tym mało wysublimowanych określeń typu „dureń” czy „zakuty łeb”. Przez kilka sezonów serial dreptał w miejscu, choć przecież młodsza część jego obsady dorastała, ale i tak miał swoich wiernych widzów.
Trudno było dziwić się ich oburzeniu, gdy w 2020 roku TVP dość niespodziewanie wyciągnęła wtyczkę z kontaktu i skasowała serial. To, co zobaczyliśmy w pierwszym odcinku wyczekiwanego powrotu rodziny Boskich, może być jednak dowodem na to, iż akurat kasacja tej produkcji mogła być jedną z niewielu dobrych rzeczy, jakie w telewizji publicznej zrobili Jacek Kurski i jego ekipa.
Rodzinka.pl sezon 17 – co słychać u rodziny Boskich?
Ile dokładnie lat minęło w serialowym świecie odkąd rozstaliśmy się z rodziną Boskich? W teorii powinno być to 6-7 lat, ale już na pierwszy rzut oka coś nam się tutaj nie zgadza. Wszystko przez Majkę (Emma Pokromska), córkę Tomka (Maciej Musiał) i Magdy (Olga Kalicka), która wygląda na kilka lat starszą niż być powinna. Z jednej strony dziewczynka wciąż bawi się lalkami (choć w dość niepokojący sposób) i prosi mamę o czytanie książek na dobranoc, z drugiej – wydaje się bardziej samodzielna niż jej ojciec, a już na pewno lepiej radzi sobie w kuchni i przede wszystkim zwyczajnie nie wygląda na te 6-7 lat. Powoduje to pewien dysonans, nad którym trudno przejść do porządku dziennego, choćby jeżeli pomyślimy, iż to przecież tylko serial komediowy. No ale dobrze, do tej postaci jeszcze wrócimy, sprawdźmy może najpierw, co słychać u dobrze już nam znanych bohaterów.
W jednym krótkim zdaniu: źle się dzieje w państwie Boskich. Ludwik i Natalia wciąż się kłócą i gdy piszę „wciąż”, naprawdę mam to na myśli. W pierwszym odcinku nowego sezonu pomiędzy tą dwójką nie ma ani jednej pozytywnej interakcji. Naprawdę, ani jednej. Jasne, od samego początku dynamika między tą dwójką była w dużej mierze oparta na ich wybuchowych charakterach, ale mam wrażenie, iż weszliśmy właśnie na zupełnie inny poziom. „Mam dość mojego męża/żony” – tak wyglądają w tej chwili ich relacje. Tyle iż opieranie w 2025 roku całej komedii na tym motywie zalatuje już trochę dowcipami rodem z Mazurskiej Nocy Kabaretowej albo „Klubu Masztalskiego”.

O tym, iż między Natalią i Ludwikiem nie dzieje się najlepiej może świadczyć też fakt, iż bohaterka ze swoich problemów w małżeństwie zwierza się terapeucie (Karol Dziuba, „Algorytm miłości”) – wątek, który z pewnością ma potencjał i czuję, iż będzie kontynuowany w kolejnych odcinkach, ale póki co został spłycony do jednego żartu o dawaniu klapsów mężowi. W ogóle tych żartów z podtekstem seksualnym jest tu jeszcze kilka, ale chyba żadnemu z nich nie udało się mnie rozśmieszyć. Zażenować? Już prędzej. I to największy problem powrotu „Rodzinki.pl” – zdecydowanie za rzadko udaje mu się widza rozbawić. Już choćby częściej wprawia w konfuzję, jak np. przy okazji żartu o zmianie płci.
Wygląda na to, iż centralnymi postaciami w nowym sezonie mogą stać się Tomek, Magda i ich córka, choć mam spore wątpliwości, czy to akurat zmiana na lepsze. Póki co zdaje się, iż scenarzyści (w przypadku 1. odcinka to Patrick Yoka i Karol Klementewicz) zrobili z nich niezbyt udaną kopię Ludwika i Natalii z poprzednich sezonów – bohaterowie nawzajem drą się na siebie, by zaraz potem rozdawać sobie buziaczki. Tyle iż w życiu radzą sobie znacznie gorzej niż postacie Karolaka i Kożuchowskiej – mieszkają w szeregowcu naprzeciwko swoich rodziców, od których go zresztą wynajmują.
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego z Tomka postanowiono zrobić bardziej nieudacznego Ludwika. Chłopak zawsze miał potencjał, jak zresztą obaj jego bracia, by stać się człowiekiem, który osiąga sukces w jakiś nieoczywisty sposób. Tymczasem chodzi w podartych spodniach po rozpadającym się mieszkaniu i wyraźnie ma problem ze znalezieniem jakiegoś sensownego zajęcia w życiu. choćby z opieką nad córką radzi sobie średnio i strach pomyśleć, jak jego życie będzie wyglądało po narodzinach drugiego dziecka.
Rodzinka.pl – kim jest Majka? Nowa postać w serialu TVP
No i właśnie, tu dochodzimy do najistotniejszej zmiany względem poprzednich sezonów, czyli pojawienia się całkiem już wyrośniętej córki Tomka i Magdy, czyli wspomnianej już Majki. Staram się być bardzo ostrożny w doborze słów, ponieważ mówimy o postaci granej przez dziecko, ale też mam wrażenie, iż młodziutka Emma Pokromska nie ma żadnego wpływu na to, jak odbieram jej postać. Wygląda na to trochę tak, jakby stworzono ją według zasady „mamy Wednesday w domu”, bo dziewczynkę w dość karykaturalny sposób próbuje się przedstawić jako nieco dziwną i bardzo mroczną. Finalnie nie jest to ani śmieszne, straszne tym bardziej, i w żaden sposób nie pasuje do klimatu, z którym kojarzymy „Rodzinkę.pl”.

Zresztą, Majka do polskiego oddziału Nevermore Academy mogłaby uczęszczać ze swoim najmłodszym wujkiem. Kacper (Mateusz Pawłowski) zdecydowanie nie jest już tym uroczym dzieciakiem, którego wszyscy pamiętamy ze starych sezonów. Teraz to pochłonięty przez komputer młody człowiek, który wydaje się żyć we własnym świecie. Choć nie wiem, czy słowo „żyć” jest tu odpowiednie, bo właśnie życia w Kacprze kilka – z grobową miną, jak robot, deklamuje swoje kwestie, których póki co zbyt wiele nie ma, bo widzimy go tylko w jednej scenie.
Niezadowoleni z tej wersji Kacpra będą widzowie, niezadowolony jest także Ludwik, który twierdzi, iż z jego synem jest coś wyraźnie nie tak, choćby dlatego, iż jest abstynentem – także seksualnym. Abstynencja nie dotyczy za to na pewno Kuby (Adam Zdrójkowski), który również pojawia się tylko na chwilę, więc jedyne, czego póki co się o nim dowiadujemy, to fakt, iż pomieszkuje w małym pokoju u Tomka i co chwilę sypia z inną kobietą, co jak obstawiam będzie pewnie jednym ze stałych dowcipów w tym sezonie. O ile zrobienie z niego bawidamka rozumiem, choćby jeżeli takim bawidamkiem w starych sezonach był już w pewnym momencie Tomek, to zupełnie nie wiem, dlaczego musi gnieździć się u brata. Bardziej spodziewałbym się po nim, iż będzie żył w dużym apartamencie, który kupił po odniesieniu sukcesu na rynku kryptowalut.
Tak więc z dawnych bohaterów zostało niewiele, choć to można byłoby jeszcze zrozumieć – dzieciaki dorosły, są już innymi ludźmi, co wpłynęło też prawdopodobnie na ich rodziców. Nie rozumiem jednak, dlaczego tak radykalnie musiał się zmienić sam serial i jego ton. Kiedyś „Rodzinka.pl” była produkcją ciepłą, może i pełną krindżowego humoru, ale jednak dobrze sprawdzającą się jako serial familijny. Teraz to czarna tragikomedia, choć zdecydowanie więcej tu (niezamierzonej) tragedii niż komedii. choćby barwy serialu są zupełnie inne – niemal kompletnie zrezygnowano z ciepłych kolorów na rzeczy naszej dobrej polskiej szarzyzny. Mam wrażenie, jakby twórcy chcieli, żeby Boskich było nam po prostu żal i jeżeli faktycznie taki był cel, to muszę przyznać, iż został osiągnięty.
Rodzinka.pl – jak zmienił się serialowy hit TVP?
Zmieniła się też formuła serialu. Stare sezony w dużej mierze składały się ze scenek-skeczów, zupełnie oderwanych od fabuły i mam wrażenie, iż takie rozwiązanie dziś – w dobie wszechobecnych rolek i tik toków – sprawdziłoby się jeszcze lepiej, przynajmniej w social mediach. Niemal zupełnie jednak z tego zrezygnowano, stawiając na bardziej powiązane ze sobą sceny. Nie miałbym nic przeciwko temu, tyle iż te niestety oferują niewiele. Żarty bywają przeciągnięte na siłę, jak chociażby scena z Tomkiem i Ludwikiem w kuchni, a aktorzy nie mają czego grać, bo scenariusz zwyczajnie nie dowozi – wrzeszcząca Małgorzata Kożuchowska zużyła się już dawno, ale niektórzy chyba jeszcze tego nie zauważyli.

Boscy zawsze byli rodziną odrealnioną, a przy tym wpisującą się w wiele stereotypów o tzw. fajnopolakach. Te zresztą widzimy także w tym sezonie, gdy np. wnuczka mówi o babci po imieniu, a Ludwik zostaje landlordem (bez sukcesów na tym polu). Generalnie jednak oglądając premierę nowego sezonu miałem wrażenie, iż to już zupełnie inna rodzina. Nagle okazało się, iż wszyscy są życiowymi przegrywami, choćby jeżeli mogą pozwolić sobie na zakup sześciu par butów w sześć tygodni. Ale przecież widzowie polubili Boskich już dawno temu i chyba chcieliby dla nich czegoś zupełnie innego. Przy ich obecnym życiu i całym klimacie premiery nowego sezonu ta piosenka zespołu Feel na początku odcinka i w napisach końcowych brzmi jak największy żart w całym serialu.
I właśnie to jest chyba największy problem, z jakim będzie musiała się zmierzyć nowa „Rodzinka.pl”. Premiera długo wyczekiwanego sezonu idzie zupełnie w poprzek oczekiwań widzów. Oczekiwań, które są tutaj akurat całkiem logiczne. Zamiast tego reżyser Patrick Yoka i spółka doszli do wniosku, iż pięć lat przerwy wymaga przeprowadzenia rewolucji w rodzinie Boskich i samym serialu. Tyle tylko, iż ona może być zgubna, bo moim zdaniem widzowie, którzy pamiętają „Rodzinkę.pl” z emisji w TVP lub później poznali ją na Netfliksie, wcale tej rewolucji nie chcą i mogą jej nie zaakceptować. Zwłaszcza, jeżeli wykonanie pozostawia tak wiele do życzenia. Jedyna zmiana na plus? Znacznie mniej lokowania produktów, niż zdążyliśmy się przyzwyczaić.