Rozwód i podział majątku – nagła sytuacja! „Zabierz go!” – krzyknęła była żona. „Pasujecie do siebie!

twojacena.pl 1 tydzień temu

Rozwodziliśmy się z żoną i zaczęliśmy dzielić dorobek wspólnych lat. Wtedy pojawił się problem. „Zabierz go sobie!” – powiedziała żona. „Jesteście do siebie jak łyse konie!”

I tak w naszym domu znalazł się piękny kakadu o kocim imieniu Markiz, który od razu został przemianowany przez moją mamę na Krzysia.

Ten papuga przypadł mi w udziale po rozwodzie, choć formalnie nie był częścią wspólnego majątku, bo mieszkał w jej domu na długo przed naszym związkiem.
Krzyś był wspaniały pod każdym względem, ale jeden drobiazg nie dawał nam spokoju – Krzyś nie mówił. Wszystkie nasze próby wyciągnięcia z niego choćby słowa kończyły się fiaskiem. Papuga milczał jak zaklęty. Tylko dziadek nie pochwalał naszych wysiłków.

„Dajcie mu spokój!” – burczał. „Nie macie z kim pogadać?”

Może właśnie dlatego Krzyś i dziadek się polubili. Dziadek cenił go za to, iż słuchał w skupieniu, a papuga chętnie przechylał głowę, gdy dziadek coś majstrował albo wieczorem siadał przy kieliszku.

W końcu postanowiliśmy pokazać Krzysia sąsiadce, która trzymała dwa gadatliwe papużki faliste i uchodziła za ekspertkę w uczeniu ptaków polskiego. Nie trzeba mówić, iż Krzyś zrobił na niej piorunujące wrażenie.

Była nim zachwycona! Krążyła wokół niego, klaszcząc w dłonie i mamrocząc pod nosem, aż w końcu postanowiła go pogłaskać. Wyciągnęła rękę i dotknęła palcem głowy drzemiącego ptaka.

Krzyś otworzył jedno oko, spojrzał na nią z dezaprobatą i nagle wypalił wyraźnie:
„Spadaj, stara!”

Sąsiadka zemdlała, a Krzysia od tej pory jakby coś odblokowało. Zupełnie jak w tym dowcipie o niemym chłopcu, który nagle przy obiedzie oznajmił: „Zupa przesolona!”, a na pytanie: „Czemu milczałeś tyle lat?” odparł: „Wcześniej było w porządku!”

Tak samo Krzyś. Milczał, milczał, aż w końcu się odezwał. Problem w tym, iż mówił głosem, intonacją i słownictwem dziadka. Dziadek, choć starszy, był twardy jak dąb – w wojnie był kierowcą, wrócił bez nogi i całe życie pracował jako stolarz. Nie przebierał w słowach, a jego słownictwo było… specyficzne. Dlaczego papuga wybrał akurat dziadka za wzór? Tajemnica. Fakt jest jednak taki – Krzyś klął jak szewc, z werwą i polotem.

Sąsiadka była w szoku, ale się nie poddała. Postanowiła wziąć go pod swoje skrzydła.

Nauczyć go dobrych manier i poprawnej polszczyzny. Z własnej inicjatywy prawie codziennie przychodziła i prowadziła z nim lekcje według jakiejś zagranicznej metody.

Dziadek wściekał się, ale starał się zachować zimną krew. Tylko po jej wyjściu mruczał coś pod nosem.
Łatwo zgadnąć, co. W końcu, widząc, iż jej wysiłki nie przynoszą efektu, sąsiadka – ku uciesze dziadka – zrezygnowała.

A jakieś dwa miesiące później, gdy siedzieliśmy wieczorem przy herbacie, wpadła sprawdzić, jak się Krzyś miewa. Papuga, który dotąd spokojnie siedział z nami w kuchni, zobaczywszy ją, ożywił się i nagle oznajmił:

„Dbajcie o papugę! Krzyś to cenny ptak!”

To było zdanie, którego sąsiadka próbowała go nauczyć przez kilka miesięcy. choćby to, iż wypowiedział je głosem dziadka, nie zepsuło jej radości. Zdawało się, iż aż się wzruszyła. A papuga spojrzał na nią ukosem i dodał tym samym tonem:
„Lepiej kota naucz gadać, wariatko…”

Idź do oryginalnego materiału