Samotność w małżeństwie. Opowieść o utracie.

twojacena.pl 1 dzień temu

Samotność w małżeństwie. Mąż odszedł do innej. Opowieść

Z Markiem przeżyliśmy razem 20 lat. Było różnie — i dobrze, i źle. Ale ani razu nie żałowałam ani jednego dnia spędzonego z nim.

Zawsze starałam się być dobrą żoną, we wszystkim mu dogadzać i nie sprzeciwiać się.

A jak inaczej? Kobieta musi być mądra. Bo inaczej łatwo zostać bez mężczyzny, widziałam, ile rozwiedzionych kobiet kręci się wokół niego. Kilka razy wybaczyłam zdrady. Raz choćby Marek chciał odejść z domu. Powiedziałam wtedy, iż bez niego nie przeżyję. Przestraszył się i został.

Mój mąż lubił też wypić, ale kto nie lubi? Przynajmniej pracował i choć trochę pieniędzy przynosił do domu. Naszej rodzinie starczało. Ja też pracowałam na dwóch etatach. Tak jakoś żyliśmy.

Gdy urodziła się córeka, byłam na macierzyńskim i nie mogłam zarabiać. Wtedy Marek zaczął się gorzej zachowywać. Wyrzucał mi każdy wydatek i kazał oszczędzać. Na szczęście później wróciłam do pracy i mogłam sama kupować wszystko — sobie i córce.

Pewnego razu wrócił nad ranem, wyraźnie pod wpływem. Gdy spytałam, gdzie był, wpadł w złość i zamachnął się na mnie. Nie odpowiedziałam nic — w końcu żona powinna rozumieć, iż mężczyzna czasem potrzebuje odpoczynku od rodziny.

A potem już nie tylko się zamachnął. Chodziłam w ciemnych okularach, ukrywając siniaki, ale wszystkim mówiłam, iż uderzyłam w drzwiczki szafy.

I zdarzyło się to kolejny raz. I jeszcze raz. Aż stało się normą. Lekarze, którzy leczyli mój złamany nos i żółto, mówili, żebym zgłosiła to na policję. Ale nie mogłam. Przecież Marek był moim ukochanym człowiekiem.

A gdybym to zrobiła, obraziłby się i odszedł.

Mieliśmy przecież dziecko, które potrzebowało ojca.

Choć prawdę mówiąc, córka rzadko była przez niego zauważana. Chciał syna. Drugie dziecko jednak się nie łączyło, choć bardzo tego pragnęłam.

Gdy córka podrosła, zaczęła prosić o rozwód. Tak, wiem, rzadko się zdarza, by dzieci nie kochały rodziców. Ale Ola (tak miała na imię) bała się ojca — on też jej nie oszczędzał. Marek był dla nas autorytetem, słuchałyśmy go, ale nie zawsze udawało się uniknąć kary.

Minęły lata, miałam już ponad czterdzieści lat. Ola mieszkała osobno z chłopakiem.

Mąż też się wyciszył, prawie ze mną nie rozmawiał i nie zwracał na mnie uwagi. Przyzwyczaiłam się do tego, kochałam go w milczeniu, nie patrzyłam na innych mężczyzn. Starałam się robić wszystko, by był zadowolony.

Pewnego dnia wrócił z pracy wcześniej, jakiś dziwny i zamyślony. Chodził po mieszkaniu w milczeniu. Jakby chciał coś powiedzieć, ale nie mógł się przemóc.

— Marek, coś się stało? — spytałam pierwsza.

Przez chwilę milczał.

— Tak, mam już dosyć. Odejdę!

Ziemia zawirowała mi pod nogami. Złapałam się za oparcie kręsła.

— Jak to „odejdę”? Dokąd? A co ze mną? Z naszą rodziną?

— Jaką rodziną? — wrzasnął. — Spójrz na siebie! Całe życie cię znosiłem, męczyłem się. Wreszcie chcę żyć dla siebie, z kobietą, która mnie docenia!

— Masz inną? — łzy spływały mi po twarzy.

— A myślałaś, iż nie? Na ciebie choćby patrzeć bez wstrętu nie można, wyglądasz jak starucha. A ja przecież jestem przystojnym facetem. Każda by się we mnie zakochała. Ale ciebie mam dość, już mnie zmęczyłaś swoją miłością.

Marek wstał, gwałtownie się ubrał i złapał torbę.

— Rzeczy jutro zabiorę! — rzucił już w progu.

Tak skończyło się nasze dwudziestoletnie małżeństwo.

Później dowiedziałam się, iż od trzech lat miał kochankę. I właśnie do niej odszedł.

Dziś skończyłam 45 lat. Od rozwodu minęło pięć lat, ale wciąż nie potrafię całkowicie się połączyć.

Były mąż podczas podziału majątku walczył o każdą łyżkę, zabrał wszystko, co się dało — oprócz mieszkania, bo to dostałam po matce. Wszystko było jak sen, nie rozumiałam, iż to dzieje się naprawdę.

Jak mogło do tego dojść? Przecież zrobiłam dla niego wszystko!

Teraz, po latach, wreszcie zrozumiałam. Nie można żyć życiem kogoś innego. Nie wolno wybaczać krzywd, jeżeli druga osoba nie żałuje naprawdę. Nie wolno stawiać się niżej od partnera i wiecznie mu ulegWzięłam głęboki oddech, spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się do siebie – pierwszy raz od dawna czułam, iż moje życie należy tylko do mnie.

Idź do oryginalnego materiału