Dusza mojej duszy.
Początki współpracy Saula Williamsa i Carlosa Niño sięgają końca lat 90., choć jakiś trafem nie udało się przemienić tej przyjaźni w jakąś płytę. I w końcu nadarzyła się taka okazja w grudniu 2024 roku w Los Angeles, żeby spotkać się oficjalnie i zarejestrować materiał. Niño zebrał swoich muzyków, z którymi często nagrywa, a wśród nich Nate Mercereau (syntezator gitarowy, sampling na żywo z gitarą midi, sample), Aaron Shaw (flet, saksofon sopranowy z pedałami, saksofon tenorowy), Andres Renteria (dzwony, kongi, egipski bęben grzechotkowy, instrumenty perkusyjne, perkusja), Maia The Artiste (flet, wibrafon, głos), Francesca Heart (komputer, muszla konchy, sound design), Aja Monet (głos, poezja) i Kamasi Washington (saksofon tenorowy).

„Saul Williams meets Carlos Niño & Friends at TreePeople” to ponad godzinny materiał wypełniony kilkoma długimi kompozycjami. I już po pierwszym nagraniu „Sound then Words” trudno uwierzyć, iż dopiero teraz dostajemy od nich wspólną muzykę. Spoken word Williamsa jest naturalnym środowiskiem dla brzmień, faktur czy filozofii Niño and Friends i na odwrót. Na tle szelestów, dźwięków fletu, shakerów, szemrzących odgłosów natury w drugiej minucie wybrzmiewa niezwykły głos Willamsa obwieszczający:
Wróć na ziemię.
Wróć na ziemię.
Wróć na ziemię.
Duszo mojej duszy.
Rozróżnij
ofiarę.
Nie sprowadzili nas tutaj,
aby zmienić przeszłość.
Byliśmy
tacy, jacy jesteśmy –
technologia.
Prezydent archeologicznej obojętności,
wiceprezydent prawdy,
sekretarz statystyki,
Minister pogarszającego się nieba.
Szef sztabu i wąż,
błogosławiony przewracający strony wielkiej księgi
wykroczeń i przeceniania,
biskup wielkiej wojny klimatycznej.
Baron epickiej nudy i pobłażliwości.
Wszyscy zgromadzeni dostojnicy –
Dobry wieczór.
Dusza mojej duszy.
Głosy spod gruzów,
kości pod tą sceną,
kolonialne zagarnięcie ziemi –
wszystkie te rzeczy,
które tak dobrze znamy.
Nie wyobrażałem sobie rozlewu krwi.
Nie wyobrażałem sobie krzyków,
nagranych głosów dzieci.
Nigdy nie wyobrażałem sobie, iż oni…
Nigdy nie wyobrażałem sobie
takiej zboczonej rzeczy.
Wywietrz to.
Pozwól temu oddychać.
Kolejne zgromadzenie sił:
dzieci nocy,
nosiciele dnia,
w kierunku spalonego i spalającego —
nie palcie.
Tama pękła,
klątwa zniknęła.
Niegdyś zamulona i spokojna,
rzeka płynie czerwona.
Wszystkie te statki, które nigdy nie wypłynęły –
te z otwartymi zaworami morskim,
które leżały zatopione w swoich boksach –
dzisiaj przywracam je,
ogromne i nieprzemijające,
i pozwalam im płynąć
na zawsze.
Wiatr jest wyobraźnią księżyca,
wędrującą bez celu.
Przesącza się przez szczeliny,
faluje trawą,
odkrywa nieznane.
Moja miłość jest
moją miłością.
Jest wyobraźnią mojej duszy.
Nie wyobrażałem sobie rozlewu krwi.
Nie wyobrażałem sobie krzyków,|
nagranych głosów dzieci.
Nigdy nie wyobrażałem sobie, iż oni…
Nigdy nie wyobrażałem sobie
takiej zboczonej rzeczy.
Wywietrz to.
Pozwól temu oddychać.
Kolejne zgromadzenie sił:
dzieci nocy,
nosiciele dnia
w kierunku spalonego i spalającego —
nie palcie.
Tama pękła,
klątwa zniknęła.
Niegdyś zamulona i spokojna,
rzeka płynie czerwona.
Wszystkie te statki, które nigdy nie wypłynęły –
te z otwartymi zaworami morskim,
które leżały zatopione w swoich boksach –
dzisiaj przywracam je,
ogromne i nieprzemijające,
i pozwalam im płynąć
na zawsze.
Oto zbiór rzeczy, których nie mogli ukraść.
Gdyby kiedykolwiek istniały prądy nieaktualne,
wiatr nie mógłby służyć jako waluta prawdy.
Obecnie oznaczone księżycem i rozjaśnione słońcem,
nieoznaczone banknoty.
Jestem pewien, iż mówię nowym językiem –
jak zawsze jest to pierwszy znak
nowej ery.
Zapytała mnie:
„Co stało się z duchami dzieci?”.
Z każdą kolejną minutą ich muzyka powolnie przeobraża się w swobodną formę improwizowaną zawieszoną gdzieś między dokonaniami Matany Roberts a Exploding Star Orchestra Roba Mazurka. „We would lift our Voice…” oczarowuje pięknymi liryzmem saksofonu tenorowego Shawa dialogującego z saksofonem Washingtona w oparciu o rozmaite techniki oddechowe, wibrafonem Mai, perkusyjnym pulsem i masą różnorodnych dźwięków, w tym ambientowych ścięgien Heart, aż do świetnej erupcji całego zespołu!

Dusza mojej duszy,
Nie ma słów.
A z krajobrazów słonecznych
wychodzą małe dziewczynki w sukienkach z ognia,
noszące warkocze z plecionego dymu,
które wyrastają z ich księżycowych czaszek —
świecące nasiona nocnego ogrodu,
który zakwitnie podczas pełni księżyca.
Niezależnie od słońca,
znają noc i siedem imion wiatrów,
opowieści swoich ojców rozwianych przez wiatr.
Dzieci nocy,
dzieci nocy.
Tylko niektóre z nich będą gwiazdami na niebie.
Tylko wierzący w śmierć umrą.
A ojcowie muszą wyposażyć kobiety w skrzydła –
bo nieopierzone masy
wiszą śmiesznie,
niosąc krzyże
do grobowców wypełnionych fallusami.
Przyszłość płynie w ciszy.
Podstawy krajobrazu.
Pytanie brzmi:
Jak zharmonizować planetę?
Zajmij przestrzeń.
Zajmij przestrzeń.
Nie wyobrażałem sobie takiego odstępstwa.
W tej chwili spada bomba.
Dranie i żebracy,
szaleńcy i idioci,
czarownice i nierządnice,
tancerze i lunatycy,
grzesznicy i śpiewacy,
nieudacznicy i kochankowie,
uczniowie i nauczyciele,
poeci i księża —
krążący po sferach zwyczajności
zgodnie z nakazami tych, którzy zostali wyświęceni
przez bestię.
Powtarzaliśmy to przekonanie
na całe gardło.
A ci –
ci, którzy widzieli w swojej mocy
powstrzymanie ich,
nie powstrzymali ich.
Słowa
nie dotarły.
Powiedziałeś:
Koniec.
Oni usłyszeli:
Więcej.
Bomby spadają
właśnie teraz.
Poczęcie,
oddech,
narodziny,
mowa pogrzebowa –
wszystko w jednym oddechu.
To była niemożliwa chwila.
Nie było z niej wyjścia.
Pluton był w Wodniku.
Wszystko wirowało.
Podnosiliśmy głos —
i ginął on na wietrze.
Staraliśmy się
podnieść na duchu.
To był niemożliwy czas.
Nie było sposobu, aby tego uniknąć.
Nie było wyjścia.
Staraliśmy się to zrozumieć.
Zrozumienie tego
oznaczało po prostu
przetrwanie.
Nie zamarznąć.
Nie umrzeć z głodu.
Wśród potoków piękna
właśnie spadła kolejna bomba.
Spójrzcie, co zrobili
z ziemią.
Co zrobili
z ludźmi.
To był niemożliwy czas.
Nie było z tego wyjścia.
„We are calling out in this moment…” to najdłuższy fragment z tego zestawu, od pierwszych chwil napędzany potokiem słów Williamsa i hipnotyczno-szamańską improwizacją swobodnie przelewającą się między różnymi światami brzmień, momentami w odcieniach muzyki współczesnej, choć ostatecznie skręcającej w podniosły wybuch saksofonowego wulkanu w samej końcówce. W „The Water is Rising / as we surpass the firing squad . . . (with aja monet)” w pierwszej kolejności spoken word wychodzi z ust Monet, która opowiada tak:
Woda podnosi się.
Innymi słowy, woda podnosi się
w pozostałościach deszczu.
Owady plotkują o nas –
o nudnych, sapiących wyspach,
o łapówkach,
wyciu reklam,
polityce wyborczej opartej na chciwości,
bezbożnych prawdach
na ustach gór,
inauguracji
warczącej Ziemi.
Słowa złapane w krnąbrnym skrzydle,
gniew rzek przebranych za towarzyszy.
Idę z uciekinierami.
Idę z uciekinierami
w tej, ich Ameryce.
Jutro się wznosi –
pragnienie tysiąca wczorajszych dni w naszych gardłach,
duszący uścisk zmian,
analfabetyzm rewolucyjnych kochanków
na przewróconych językach
wyłaniających się z płomieni
niebezpieczeństwa ojczyzny.
Wciąż się poruszamy.
Wciąż się poruszamy.
Poruszamy się, poruszamy się.
(…)
Po znakomitych zwrotkach Monet głos zabiera ponownie Williams prowadząc nas słowem przez instrumentalny podmuch improwizacji, której bohaterami znowu są dwa saksofony z falującą melodią.
Każdego ranka wstaję
i stawiam czoła plutonowi egzekucyjnemu.
Każdego ranka jest jeden,
który wstrzymuje ogień.
Jego dylematem
był mój system wierzeń.
Strzelali salwami,
ale rzadko znajdowałem się w ich kręgu.
Kręgi zwężają się,
gdy woda się podnosi.
I znów tu jesteśmy.
W cieniu Twojej dłoni.
Dusza mojej duszy.
Błogosław Twoją cenną duszę.
Dziękuję za błogosławieństwo.
Będziemy czcić Twoją wizję.
Ten wieczór zakończyła kilkuminutowa przemowa Williamsa w „We have work to do . . . (speaking after the concert)”, w której pada wiele ważnych słów nie tylko odnośnie przyjaźni z Carlosem i tego, iż zaczynają nowy projekt. Mam nadzieję, iż „Saul Williams meets Carlos Niño & Friends at TreePeople” jest jedynie wstęp do czegoś większego, może choćby skomponowanego i przynoszącego jeszcze zupełnie coś innego słownie-muzycznego. Kontestacyjna wrażliwość, globalna myśl nad kondycją świat wyziera z każdego słowa Williamsa. Niech zatem jeszcze przemówi:
Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy
pogrążać się w strachu przed tym, co nas czeka.
Myślę, iż powinniśmy cieszyć się społecznością i tym, iż mamy tak wielu starszych i wspaniałych ludzi, którzy poświęcili swoje życie, aby przekazać nam swoją wiedzę, ducha i głos, pozostawiając wskazówki dotyczące tego, co powinniśmy zrobić w tej chwili, prawda?
Możemy spojrzeć na świat.
Możemy spojrzeć na to, co właśnie wydarzyło się w Korei Południowej, prawda?
Możemy spojrzeć na świat i powiedzieć:
„OK, musimy coś zmienić”.
Wiem, iż wiele osób nie chce tego wprowadzać w życie.
Po prostu czekają, aż coś się wydarzy.
Właściwie można tak zrobić,
ponieważ choćby jeżeli czekasz, aż coś się wydarzy,
nie ma żadnej pieprzonej ucieczki.
To się wydarzy.
Więc w międzyczasie,
dlaczego nie poświęcić czasu, żeby
być miłym dla ludzi, których spotkasz tutaj dzisiaj wieczorem
i naprawdę ich poznać?
Dlaczego nie poświęcić czasu, żeby poznać swoich sąsiadów?
Dlaczego nie poświęcić czasu, żeby zdecydować,
no wiesz, iż ten rok to nowy rok.
To nowy początek.
Możecie powiedzieć:
„OK, w tym roku przeczytam to.
W tym roku będę się tym zajmować,
dowiem się, dlaczego ludzie tak dużo o tym mówią w tym roku”.
Uzbrójcie się.
Przygotujcie się na
transformacyjną pracę
i transformacyjne uzdrowienie, którego potrzebuje ten naród.
Podejmując próbę od wewnątrz,
mamy szczególną odpowiedzialność,
ponieważ znajdujemy się w samym sercu bestii.
Nie ma sensu dzwonić,
no wiesz, mówić o tym,
jak się dzisiaj śmialiśmy z kraju wolności
i całej tej bzdury.
No wiesz,
Stany Zjednoczone mają największą liczbę więźniów na świecie, prawda?
Mamy 5% światowej populacji
i 25% światowej populacji więźniów.
Prawda?
Nie muszę ci mówić, jak wygląda większość tych więźniów.
Mamy pracę do wykonania.
Starsi rdzenni mieszkańcy powiedzieli nam, iż mamy pracę do wykonania.
Nasi duchowi starsi,
nasi czarni starsi,
nasi czarni i rdzenni mieszkańcy oraz ludzie kolorowi,
wszyscy ci ludzie.
Wiemy, czym jest ta ziemia.
Wiemy, czym jest ta ziemia,
ludzie drzew.
Wiemy to ponad kolonialnym przejęciem wszystkiego.
Wiemy, jaki jest rzeczywisty proces,
praktyka ponownego połączenia się z ziemią,
jakie tereny żerowania są adekwatne.
Mamy obowiązek.
(…)
International Anthem | sierpień 2025
Strona Saula Williams: https://saulwilliams.com/
FB: http://www.facebook.com/saulwilliams
Strona International Anthem: http://www.intlanthem.com/
FB: https://www.facebook.com/intlanthem