O to, dlaczego „Heweliusz” wyruszył w swój 5087. rejs, zakończony katastrofą 16 mil morskich od wybrzeża Rugii, pytamy Kaspra Bajona, pisarza, poetę, filmowca, scenarzystę i pomysłodawcę serialu.
Pięciogodzinny serial „Heweliusz” Jana Holoubka nigdy nie miał być polskim odpowiednikiem „Titanica”. To zupełnie inna opowieść. Choć nie brakuje jej hollywoodzkiego rozmachu, skupia się na psychologii, wyjaśnieniu tragicznych okoliczności, a także skomplikowanych następstw największej katastrofy morskiej w historii powojennej polskiej żeglugi, w której zginęło 56 osób – 20 marynarzy i 36 pasażerów, w tym dwójka dzieci.
O to, dlaczego w nocy 14 stycznia 1993 r. niesprawny prom „Heweliusz” wyruszył w swój 5087. rejs, zakończony katastrofą 16 mil morskich od wybrzeża Rugii, Janusz Wróblewski pyta Kaspra Bajona, pisarza, poetę, filmowca, scenarzystę oraz pomysłodawcę serialu. Dla Bajona, autora świeżo wydanej książki „Poznań kolonialny. Rodzinna historia z Tanzanią w tle”, do której także się odnosi w wideokaście, jest to historia w równym stopniu o transformacji ustrojowej, przeklętej polskiej nieodpowiedzialności i o poszukiwaniu kozła ofiarnego.