Dramatyczne zdarzenie z obozu harcerskiego wstrząsnęło całą Polską. 15-letni Dominik, uczestnik obozu w miejscowości Wilcze w województwie wielkopolskim, zginął podczas jednej z prób harcerskich. Jego śmierć wywołała lawinę emocji, komentarzy i pytań o bezpieczeństwo młodych uczestników podobnych wydarzeń. Głos w tej sprawie zabrała również dziennikarka Joanna Racewicz, która w swoim poruszającym wpisie w mediach społecznościowych odniosła się zarówno do tragedii, jak i do roli opiekunów.
15-letni harcerz utonął w jeziorze. Szczegóły zdarzenia
Zdarzenie miało miejsce w nocy z 23 na 24 lipca 2025 roku nad jeziorem Ośno. Dominik, według ustaleń policji, uczestniczył w harcerskiej próbie, w której miał samodzielnie przepłynąć jezioro wpław, a następnie rozpalić ognisko po drugiej stronie brzegu. Podczas próby zniknął pod wodą, a obecni na miejscu opiekun oraz ratownik WOPR nie zdołali go uratować.
„Policjanci, którzy udali się w rejon jeziora Ośno, ustalili, iż 15-latek, który był poddany próbie harcerskiej, zniknął pod wodą. Miał za zadanie przepłynięcie wpław jeziora i rozpalenie ogniska na drugim brzegu. Obecni podczas tej próby opiekun i ratownik WOPR podjęli czynności ratunkowe, ale nie poradzili sobie sami, wezwali służby” — poinformował asp. sztab. Maciej Borowski z KPP w Wolsztynie w rozmowie z PAP.
Ciało chłopca zostało odnalezione dopiero nad ranem. Mimo interwencji służb ratunkowych, życia nastolatka nie udało się uratować.
Joanna Racewicz o tragedii: “Nie potrafię przestać myśleć”
Joanna Racewicz, poruszona śmiercią chłopca, zamieściła emocjonalny wpis w swoich mediach społecznościowych. Dziennikarka nie kryła wzburzenia oraz żalu wobec osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo uczestników obozu.
„Dominik miał tylko 15 lat. Chciał zasłużyć na »wyższą sprawność«. Na uznanie. Na poklepanie po plecach przez kilka starszych »druhów«…” — napisała Racewicz.

Krytyka opiekunów. “Nie umiem wam współczuć”
W swoim poście Racewicz zwróciła uwagę na brak odpowiedzialności dorosłych, którzy pozwolili na tak niebezpieczną próbę bez odpowiedniego zabezpieczenia. Jej słowa są mocne i pełne bólu.
„Wysłali Dominika samego, w mundurze, nocą, wpław. Bez asekuracji, bez kamizelki ratunkowej, choćby bez bojki, która mogła uratować życie. Wiem, iż obaj »opiekunowie« przechodzą teraz piekło. Bagno wyrzutów sumienia. Nie umiem wam współczuć” — dodała.

Wsparcie dla rodziny. “Jeszcze jedno puste miejsce…”
Joanna Racewicz, będąca matką, szczególnie mocno podkreśliła swoje wsparcie dla rodziny zmarłego chłopca.
„Dominik nie był komandosem ani olimpijczykiem. Myślami jestem z jego bliskimi. Z całego serca. Jak tylko matka może być przy matce. Rodzinie. Przyjaciołach. Jeszcze jedno puste miejsce… Nie znajduję słów pocieszenia…” — zakończyła swój wpis.

Czy harcerskie tradycje są dziś zbyt niebezpieczne?
Tragedia z udziałem Dominika wzbudziła ogólnonarodową dyskusję o bezpieczeństwie na obozach harcerskich oraz granicach inicjacyjnych prób. W dobie rosnącej świadomości dotyczącej odpowiedzialności dorosłych za dzieci, coraz częściej pojawiają się głosy, iż pewne tradycje powinny zostać zrewidowane lub całkowicie zaniechane. W tle tragedii pozostaje pytanie: kto poniesie odpowiedzialność i jak zapobiec podobnym wydarzeniom w przyszłości?
ZOBACZ TAKŻE: Szokujące doniesienia po śmierci trzech nastolatków. Ich ciała wyłowiono z jeziora
Źródło: wp.pl /