Po wielu latach legenda rocka, Bruce Springsteen, doczekał się własnego filmu. Czy jest to kolejna filmowa laurka, do której przyzwyczaiło nas Hollywood, czy może kameralna historia, niebojąca się poruszać ważnych tematów?
Bruce Springsteen na zawsze zapisał się w historii rocka. O jego niemalejącej popularności świadczy fakt, iż jest pierwszym artystą w historii, którego albumy znajdowały się na szczytach list przebojów przez ostatnie sześć dekad. Jednak czy, gdy patrzymy na naszych idoli, pamiętamy o tym, iż to też ludzie tacy jak my? Mało kto wie o ich trudnościach, a czasami choćby o prawdziwych przemyśleniach, bo rzadko kiedy dzielą się nimi z publicznością w obawie o swój wizerunek. Bruce Springsteen jest jednym z wyjątków. Już z samych tekstów jego piosenek możemy dowiedzieć się bardzo dużo o jego światopoglądzie, refleksjach, ale także stanie emocjonalnym. Jego twórczość jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, ponieważ opowiada o niezwykle ludzkich przeżyciach i emocjach, z którymi łatwo się utożsamiać. Niewątpliwie The Bossem zainteresowało się także Hollywood. Na przestrzeni lat podjęto wiele prób, aby powstał film na podstawie jego biografii, ale wykonawca wielokrotnie odmawiał. Dopóki nie przyszedł do niego reżyser Scott Cooper…
Springsteen: Ocal mnie od nicości to kronika powstawaniu albumu Nebraska Bruce’a Springsteena z 1982 roku. Produkcja ukazuje moment, gdy młody muzyk, stojąc u progu światowej sławy, próbował pogodzić presję sukcesu z demonami przeszłości. Album powstał w przełomowym okresie życia artysty i uchodzi dziś za jedno z jego najbardziej ponadczasowych dzieł. Surowa, przejmująca, akustyczna płyta jest pełna historii ludzi zagubionych, szukających sensu i nadziei. Reżyserem filmu jest Scott Cooper. W roli Bruce’a Springsteena występuje Jeremy Allen White, a w roli jego wieloletniego menedżera, Jona Landau, Jeremy Strong.
Relacja pomiędzy Brucem a jego menedżerem przedstawiona w filmie jest jedną z bardziej emocjonalnych części opowieści. Jon Landau łamie stereotyp złego producenta, który patrzy wyłącznie na maksymalizację zysku i działa wbrew sztuce. Wręcz przeciwnie. Zaciekle walczy o zachowanie artystycznej wizji albumu Nebraska, choćby gdy sam jej jeszcze nie rozumie. Przede wszystkim okazuje się nieocenionym wsparciem w prywatnym życiu muzyka. Zarówno Jeremy Allen White, jak i Jeremy Strong zatracają się w swoich rolach i sprawiają, iż widz wierzy w ich postacie. Jest to niezwykle ważne, ponieważ to właśnie na ich więzi skupia się lwia część narracji.
kadr z filmu Springsteen: Ocal mnie od nicościMoim zdaniem to właśnie relacja Bruce’a z ojcem jest sercem tej historii, a zarazem jej tytułową nicością. To właśnie w tych fragmentach odnajdujemy sens przedstawianej opowieści. Springsteen wywodził się z robotniczej rodziny. Dzieciństwo zostawiło mu nie tylko ciepłe wspomnienia, ale i psychiczne piętno, z którym musi się mierzyć. W końcu mogłoby się wydawać, iż człowiek, którego kariera radykalnie szybuje w górę, powinien jedynie cieszyć się zdobytą sławą. Jakie problemy może mieć gwiazda rocka? Poważne i takie, których nie należy bagatelizować. Fundamentem tej historii jest zrozumienie siebie samego, innych oraz wybaczenie, które przychodzi z dojrzałością.
Reżyser doskonale ukazuje, jak Bruce próbuje radzić sobie z tymi problemami poprzez twórczość artystyczną. Niektóre rzeczy pozostawia jednak w granicach domysłu, co uważam za wadę. W końcu jest to film o powstawaniu Nebraski. Jako przykład popełnionych błędów mogę podać scenę tworzenia tytułowego utworu albumu. Reżyser rzeczywiście poświęca czas na przedstawienie inspiracji do tej piosenki i dba o każdy szczegół. Zapomina jednak zadać sobie najważniejsze pytanie: dlaczego Springsteen przyjmuje w niej perspektywę mordercy Charlesa Starkweathera? Oczywiście jest to kwestia interpretacji, natomiast pozostawienie tego wątku bez jakiegokolwiek komentarza sprawia, iż wspomniany kontekst staje się jedynie ciekawostką.
kadr z filmu Springsteen: Ocal mnie od nicościUważam, iż obrana perspektywa była sposobem, by ukazać stan emocjonalny muzyka jako człowieka z trudną przeszłością, czującego alienację względem społeczeństwa. W piosence każdy wie, kim jest Starkweather, ponieważ cieszy się niesławą. Jedyną osobą, która nie wie, kim jest, jest on sam. To samo zagubienie i niepewność odczuwał Bruce, grając trasy koncertowe, gdy jeszcze niedawno dorastał na wsi jako syn robotnika. Przez cały film szuka odpowiedzi na pytanie: kim jestem?, ponieważ nie potrafi na nie odpowiedzieć. Czy wciąż w głębi duszy jest chłopcem z trudnym dzieciństwem, czy już sensacją świata muzycznego? Ukazanie stanu emocjonalnego artysty, procesu twórczego oraz konsekwencji podjęcia ryzyka wypada bardzo dobrze. Problem w tym, iż reżyser zagłębia się w treść jedynie wybranych utworów z albumu i robi to zbyt powierzchownie. Nie są to teksty, które mówią same za siebie, choćby przy dodanym kontekście.
Ogromną zaletą jest dla mnie kameralność opowiadanej historii. Twórcy przyjmują zupełnie odmienną konwencję niż klasyczne filmy biograficzne, w których widzimy panoramę całego życia wykonawcy, przeskakując bez większej logiki od wydarzenia do wydarzenia w towarzystwie znanych utworów. Nie popełnia on także takich błędów jak Bob Marley: One Love, gdzie ingerencja rodziny muzyka sprawiła, iż film był niezwykle nijaki i praktycznie nie przedstawiał żadnych wad tytułowego bohatera. Ocal mnie od nicości, tak samo jak zeszłoroczny Kompletnie nieznany, nie boi się pokazać portretowanego muzyka także w negatywnym świetle, co sprawia, iż staje się on nam bliższy i bardziej ludzki. Intymność i szczerość w wejściu w duszę artysty czynią ten film wyjątkowym. Nie jest on w żadnym wypadku stworzony do formatu IMAX, w którym z jakiegoś powodu jest wyświetlany. Bliżej mu do medytacyjnej refleksji i analizy Nebraski. Idealnie oddaje jej klimat i wyjątkowość wśród rockowej dyskografii Bruce’a Springsteena.
kadr z filmu Springsteen: Ocal mnie od nicościJest to także dzieło, które nie boi się poruszać tematów tabu. Bruce Springsteen przez lata zmagał się z depresją. Ta problematyka nie jest jedynie wspomniana ani potraktowana po macoszemu, ale otrzymuje odpowiedni czas i miejsce. Sam film, pomimo ciężkiej tematyki, ma wiele momentów dających euforia i nadzieję. O tym opowiada również duża część utworów artysty – o znajdowaniu nadziei i powodów do euforii w trudnych czasach, zarówno w skali mikro, opisując własne przeżycia, jak i w skali makro, komentując sytuację geopolityczną czy ekonomiczną. Tak jak Bruce, możemy odnajdywać ją w sztuce czy relacjach międzyludzkich, ale przychodzi moment, kiedy bagaż, który nosimy, staje się zbyt ciężki i wpływa negatywnie na nasze życie. Jest nam to ukazane w romansie Bruce’a z Faye. Bohaterka, grana przez Odessę Young, jest jedynie inspirowana kobietami, z którymi Bruce spotykał się w młodości. Jej postać pomaga uzewnętrznić problemy psychiczne Bruce’a, takie jak lękowy tryb przywiązania, który powodował dystansowanie się od najbliższych.
kadr z filmu Springsteen: Ocal mnie od nicościJeśli chcielibyście zagłębić się w to, jak wyglądał proces twórczy oraz stan emocjonalny przy tworzeniu albumu Nebraska, jest to pozycja obowiązkowa. Tak samo, jeżeli jesteście po prostu fanami The Bossa. A czy jest to film wyłącznie dla fanów? Polemizowałbym. Praktycznie nie wymaga znajomości twórczości artysty. Pytanie tylko, czy byłby przez cały czas interesujący dla osób, którym Bruce Springsteen jako artysta jest całkowicie obojętny. Sądzę jednak, iż warto go zobaczyć, jeżeli przynajmniej jedna kwestia w mojej recenzji wzbudziła waszą ciekawość. Szczególnie iż tematy, które przedstawia, są wyjątkowo dobrze pokazane i w dużej mierze uniwersalne. Dla wszystkich zainteresowanych polecam przesłuchanie Nebraski przed zdecydowaniem się na seans, bo to jedynie 40 minut, a możecie łatwo sprawdzić, czy muzyka z tego wyjątkowego albumu do was przemawia, czy nie. Dla mnie jest to film niekonwencjonalny, niepozbawiony wad, ale jeżeli damy się mu otworzyć, znajdziemy w nim wiele piękna i prawdy.
Źródło obrazka wyróżniającego: materiały prasowe














