Sprzedali z mężem majątek, by spełnić marzenie. Dziś Krystyna Janda ogłasza: dalsze losy jej teatrów są już przesądzone

viva.pl 3 godzin temu

Był rok 2005, gdy Krystyna Janda założyła swoją Fundację na Rzecz Kultury, a wraz z nią nastąpiła otwarcie Teatru Polonia. Chwilę później zaczął działać też Och-Teatr. I choć oba miejsca są dziś pełen widzów, zbudowanie ich było ogromnym wyzwaniem. O początkach swoich inwestycji i tym, co stanie się z nimi kiedyś, Krystyna Janda opowiedziała nam przed kamerą VIVY.pl.

Krystyna Janda o swoich teatrach. Komu je przekaże?

W rozmowie z nami aktorka wróciła wspomnieniami do czasu, w którym zapragnęła mieć własne miejsce, w którym mogłaby wystawiać spektakle. Jakie były początki? „Po odejściu z Teatru Powszechnego nie dostałam w Polsce żadnej propozycji. Ani od reżysera, ani od dyrektora teatru. I dwa lata nie grałam w teatrze. I byłam już na takim głodzie grania w teatrze, iż nagle pomyślałam, iż coś wynajmę. Jakąś małą salę, w której sama sobie wszystko zorganizuję. Może mały monodram, może coś z dwoma kolegami albo dwiema z koleżankami. Coś małego, na chwilę”, opowiada nam.

„No ale okazało się, iż nie ma żadnej sali do wynajęcia, natomiast wtedy małe warszawskie kina szły pod płotek. Postanowiłam przystąpić do takiego przetargu na najtańsze z tych kin. Wygraliśmy, to był Teatr Polonia. Postawiliśmy z mężem wszystko na jedną kartę. Sprzedaż domu i nasze zarobki – majątek, który zgromadziliśmy - wystarczył tylko na część remontu. A potem po prostu już teatr zaczął działać, zaczęliśmy zarabiać i powoli to spłacać”, dodaje przed kamerą VIVY.pl.

Ogromne kwoty to tylko jedno z wyzwań. „Pieniądze to jest jakby jedna sprawa, ale druga to przede wszystkim nasze autorytety, nasz dorobek. Poświęciliśmy wszystko. Ja postanowiłam przecież grać już tylko tu, być na wyłączność dla fundacji, nie robić nic innego, tylko się tym zajmować. To była bardzo poważna decyzja, miałam 50 lat i mogłam jeszcze dużo rzeczy robić. Pamiętam nawet, iż odmówiłam wtedy wielu projektów na zachodzie, właśnie dlatego, iż nie mogłam od naszej fundacji odjechać za daleko”, słyszymy.

CZYTAJ TEŻ: 17 lat temu pożegnała męża; mówi, iż nie jest w stanie się znów zakochać. Tylko u nas Krystyna Janda w przejmującej rozmowie

Okazuje się, iż na początku Krystyna Janda miała na Polonię specyficzny plan. „Najpierw przyszły tu kobiety. Robiłam teatr z nimi, o nich i dla nich. Kobiety grały, kobiety reżyserowały. I to był strzał w dziesiątkę. Jeszcze nie było wtedy takiej oczywistej narracji, iż temat pozycji i roli kobiet jest ważny. To się dopiero rodziło”, mówi nam. Dziś opiekuje się dwoma miejscami i oba pękają w szwach. „Mamy bardzo dużo repertuaru, gramy 900 spektakli rocznie i mamy bardzo dużo publiczności. 20 lat to już trwa. I mam nadzieję, iż będzie trwało dalej. Mam tez nadzieję, iż kiedyś przekażę to córce”, zaznacza.

A co z jej synami? Czy nie przeszkadza jej, iż nie poszli w aktorską stronę? „Nie! Bardzo się z tego cieszę. Jeden z moich synów robi plakaty, a drugi syn jest fizykiem i dużo rzeczy umie obliczyć. Więc pomaga nam tu. No i pozostało Marysia, która jest aktorką. Marysia gra bardzo dużo i zaczęła choćby reżyserować bardzo dużo. Mam nadzieję, iż kiedyś to ona będzie prowadziła tę fundację”, podkreśliła jeszcze raz.

Cały wywiad znajdziesz na naszym YouTubie.

View oEmbed on the source website
Idź do oryginalnego materiału