To właśnie tu, w takich „miastach pogranicza”, osoby związane z miejscem, choćby jeżeli nieznane szerokiej publiczności, często zyskują status postaci symbolicznych, a ich biografie splatają się z tożsamością wspólnoty.
Brak spektakularnych zabytków czy rozpoznawalnych na skalę krajową wydarzeń historycznych sprawia, iż każda zachowana pamiątka — budynek, nazwisko, opowieść — nabiera wyjątkowej wartości.
Koniński Wawel
W Koninie taką funkcję przez lata pełniła kamienica przy ulicy Staszica —nazywana choćby „konińskim Wawelem”. Jej historia była ściśle związana z postacią Stefanii Esse: nauczycielki, społeczniczki, działaczki patriotycznej. To właśnie z jej inicjatywy w okresie międzywojennym miały rozbrzmiewać na balkonie tej kamienicy koncerty kwartetów smyczkowych – wydarzenia, które z czasem urosły do rangi legendy miejskiej.
Budynek ten nie był jedynie miejscem zamieszkania – stanowił materialny ślad obecności Essowej w przestrzeni miasta. Kiedy został zburzony, wielu koninian uznało to za symboliczny cios – jak rana czy blizna wpisana w miejski krajobraz, przypominająca jednocześnie o osobie, która przez dekady była częścią lokalnej pamięci.
Stefania Esse była bohaterką własnego miejsca. Jej życiorys — rozpięty między edukacją a działalnością społeczną — był przypominany przez regionalistów, głównie dzięki badaniom i publikacjom Janusza Gulczyńskiego, konińskiego historyka. To właśnie z jego tekstów wyłania się obraz kobiety nieprzeciętnej, której wpływ na życie lokalnej społeczności był znacznie większy, niż mogłaby sugerować zachowana liczba archiwaliów.
Kochanowski i Kopernik
W maju 1876 roku, w Koninie — mieście z pogranicza epok, kultur i języków — przyszła na świat Stefania Esse, jedna z najbardziej intrygujących postaci w lokalnej historii. Jej biografia, pełna luk, domysłów i niedopowiedzeń, rozciąga się między wielokulturowym dziedzictwem XIX wieku a nowoczesnym zaangażowaniem obywatelskim XX stulecia.

Stefania Esse, fot. ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Koninie
Urodzona w rodzinie Petschków, czeskiego pochodzenia, nosiła nazwisko, które w źródłach pojawia się pod różnymi postaciami — co samo w sobie jest symbolem czasu niejednoznacznych tożsamości i przenikających się wpływów. To właśnie ta niestabilność form i granic stanie się jednym z kluczy do odczytania jej losów.
Wczesne lata życia spędziła w Koninie, uczęszczając do miejscowej szkoły elementarnej, by w 1889 roku rozpocząć naukę w renomowanym Gimnazjum Żeńskim w Kaliszu. Stamtąd zachował się szczególny dokument — zeszyt uczennicy — wypełniony nie tylko ćwiczeniami szkolnymi, ale i osobistymi notatkami. To zapis dziewczęcych emocji, młodzieńczych przyjaźni i zachwytów nad światem. Stefania wspomina w nim o spacerach za miasto, majówkach z mieszkańcami Konina i lekturach, które budziły w niej głębokie przeżycia.
„Niezawodnie każdy z Polaków czytający utwory Jana z Czarnolasu musi się zachwycać wzniosłością ich ducha poetycznego i pięknością języka” — zanotowała.
Obok notatek o Koperniku pojawiają się też przemyślenia o marnotrawstwie i moralności — tematy, które wiele mówią o wartościach, jakie kształtowały jej młodzieńczą tożsamość.
Zdolności i determinacja
W 1893 roku, jako siedemnastolatka, ukończyła gimnazjum z wyróżnieniem — tzw. „celującym medalem”. Świadectwo, na którym widnieje aż 16 ocen na najwyższym poziomie, potwierdza nieprzeciętne zdolności i determinację.

Zaświadczenie (świadectwo) dla Stefanii Peczke (późniejszej Esse), o prawie do wykonywania zawodu nauczycielki domowej, fot. ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Koninie
Wiemy z pewnością, iż w styczniu 1894 roku Stefania Esse uzyskała uprawnienia nauczycielki domowej przyznane przez Warszawski Okręg Szkolny. Pozwalały jej uczyć języków (polskiego, francuskiego, niemieckiego), historii, geografii i arytmetyki — jak na tamte czasy, był to imponujący zakres kompetencji, szczególnie dla kobiety.
Rok później potwierdziła kwalifikacje przed rosyjską komisją w Moskwie. Co stało się później? Tu ślad zaczyna się rozmywać. Nie wiemy, czy kontynuowała edukację — dokumenty z tego okresu są niepełne Wspomina się, iż mogła studiować w Petersburgu, w Instytucie Kształcenia Nauczycieli Szkół Średnich, ucząc się języka niemieckiego i francuskiego.
Ale to już bardziej intuicja niż fakt — sama Esse, jakby świadomie, pozostawiła swoją biografię częściowo w cieniu.
Samotne macierzyństwo
Na początku XX wieku w Koninie działały szkoły prowadzone przez kobiety – Janinę Komornicką, Wandę Wierchlejską, Helenę Semadeniową. Stefania Esse była istotną częścią tego ruchu. W latach 1897–1901 pracowała prawdopodobnie u Heleny Semadeni. Od 1908 do 1913 roku uczyła na pensji Komornickiej, a jednocześnie w Męskiej Szkole Handlowej, jednej z nielicznych placówek, które – korzystając z luki prawnej – mogły nauczać po polsku.

Stefania Esse, fot. ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Koninie
To było osiągnięcie polityczne i kulturowe, ale też ogromne ryzyko. Po 1915 roku szkoła znalazła się pod kierownictwem ks. Włodzimierza Jasińskiego – późniejszego biskupa łódzkiego – a po transformacji w Gimnazjum Humanistyczne, kierował nią ks. Stanisław Szabelski. Esse trwała w tej strukturze przez cały ten czas – jako nauczycielka, wychowawczyni i mentor.
Po krótkim małżeństwie z notariuszem Teodorem Esse, zmarłym w 1909 roku (lub w 1912 r.), Stefania samotnie wychowywała dwóch synów i kontynuowała pracę pedagogiczną.
Codzienna, cicha praca
Stefania Esse uczyła jeszcze przez ponad dekadę – m.in. w Żeńskim Gimnazjum im. Królowej Jadwigi, kierowanym przez Janinę Pieniążkową. Pracowała tam aż do przejścia na emeryturę w 1933 roku. Za tymi pozornie suchymi datami ukryta jest codzienna, cicha praca formująca młode umysły — i wciąż mało znana część historii kobiecej edukacji w prowincjonalnej Polsce.

Stefania Esse, fot. ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Koninie
Lista jej uczniów wygląda jak indeks zasłużonych dla regionu i Polski: Erik Rossin, aptekarz; Witold Stark, matematyk i wojskowy; Mieczysław Bekker, konstruktor pojazdu księżycowego, profesor na uniwersytecie w Michigan. Jednak Stefania Esse była kimś więcej niż nauczycielką.
Witała Piłsudskiego w 1921 roku, organizowała życie szkolne i społeczne, prowadziła koncerty, wykłady, inspirowała. A po zakończeniu pracy – dalej działała. Tak pisał o niej jeden z jej uczniów, wspomniany wyżej M. Bekker :
„patrzyła na świat nie z zaścianka, ale ze swojego skromnego mieszkania, gdzie bogactwo rozumienia sztuki i literatury zawsze mnie uderzało, ilekroć się zbieraliśmy w Jej domu na lekcje śpiewu lub próby nowej sztuki muzycznej, którą wystawiała szkoła. Moja nauka języków i literatury pod kierunkiem pani Essowej dała mi znajomość tych przedmiotów w zakresie, jaki tu w Ameryce zdobywa się na uniwersytecie.” (S. Rusin „Znani i nieznani w Koninie” s. 50-51)
Ratowanie tonących
W życiorysie Stefanii Esse nie było miejsca na bierność. Każda decyzja, każda działalność – czy to w roli nauczycielki, konspiratorki, czy społeczniczki – wypływała z głęboko zakorzenionego przekonania, iż człowiek powinien być odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale i za wspólnotę, w której żyje. Ten etos pracy i służby publicznej był jej codziennością.

Notatki S. Esse, fot. ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Koninie
Gdy przyszła wojna, Stefania Esse nie miała złudzeń. Nie szukała bohaterstwa, ale też nie cofnęła się przed ryzykiem. Odmowa podpisania Volkslisty nie była według niej czynem heroicznym a raczej oczywistym.
Jej wybory były ciche, ale nie było w nich ani cienia uległości. Prowadzenie tajnego nauczania, przekazywanie informacji z Londynu – wszystko to było dla niej naturalną kontynuacją wcześniejszego życia. Jak wspominam A Dybczak-Sypniewska:
„chodziła do polskich rodzin przekazując wiadomości londyńskiego radia.(…) a ponieważ źle słyszała, to był prawdziwy cud, iż nikt tych rozmów nie posłyszał i nie zadenuncjował.” (A. Dybczak-Sypniewska „Harcerskie lata w gimnazjum” s. 53)
Praca nauczycielska, jak wskazują liczne świadectwa uczniów i kolegów, nie była jedynym obszarem zaangażowania Stefanii Esse. Równie silnie angażowała się społecznie i patriotycznie. Już od początku XX w. należała do Towarzystwa Ratowania Tonących, a także do Konińskiego Towarzystwa Wioślarskiego (KTW), które – poza promocją sportu wodnego – pełniło w czasie zaborów istotną funkcję w życiu niepodległościowym miasta. W szeregach tej organizacji skupiali się najbardziej światli i zaangażowani mieszkańcy Konina.
Kamień węgielny
W 1913 r. Esse została sekretarzem konińskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, które do wybuchu wojny zdołało zorganizować kilkanaście wycieczek edukacyjnych i popularyzować wiedzę o regionie. W tym samym czasie podejmowała również działania konspiracyjne – jako członkini Polskiej Organizacji Wojskowej (POW), należała do V Obwodu konińskiego (podległego Okręgowi Kaliskiemu).
Wraz z innym konińskim nauczycielem, Kazimierzem Dorywalskim, była autorką broszury „Walki narodu polskiego…”, wydanej w 1917 roku – jednego z nielicznych konińskich druków tego rodzaju z okresu zaborów. Była również zaangażowana w organizację konińskich Dni Chopinowskich (jak sama pisała w swoich notatnikach:
„Rozumiem (…) dlaczego hitlerowski barbarzyńca przytłumić chciał chopinowskie dźwięki w sercach narodu polskiego. – Czuł wróg, iż w dniach naszej największej tragedii (…) bezsilnym jest wobec wielkości narodu polskiego, bezsilnym jest wobec poloneza As-dur.”) jak i uroczystości kościuszkowskich. Podczas tych ostatnich występowała choćby jako aktorska w wystawianej w kinie „Polonia” sztuce „Kościuszko pod Racławicami”.
Stefania Esse Nie była bohaterką z pomników ani żarliwą rewolucjonistką. Była raczej kamieniem węgielnym – tym, na którym buduje się trwałość miasta, pamięć lokalną i kręgosłup przyszłych pokoleń. Jej uczniowie wspominali ją nie jako nauczycielkę surową, ale jako wymagającą – a to ogromna różnica. Z jej lekcji wynosili nie tylko gramatykę i liczby, ale coś znacznie cenniejszego: szacunek do wiedzy, dyscyplinę myśli i godność.