Syn przychodzi do ojca: – Składam pozew o rozwód. Mam dość! Prawa matka – żona jest leniwa. Ile jeszcze mogę sam się męczyć?

newsempire24.com 3 dni temu

Przyszedł Janek do ojca w małym domu pod Krakowem:
Składam pozew o rozwód. Mam dość! Matka ma prawo, a żona jest leniwa. Ile jeszcze mam sam wykopywać?
Wybacz, synu odparłem, patrząc mu w oczy.

Za co?
Za to, iż nie zawsze byłem dobrym wobec twojej matki. To moja wina, iż w tobie zrodził się cień myśli o rozstaniu…

Co, nie rozwodzić się?
Nie, nie rozwodź się Nie pozwól, by ten pomysł wślizgnął się choćby na chwilę.

Czy mam wytrwać do końca?
Nie musisz wytrzymywać. Nie cierpisz jej, ale własne złe nastawienie do niej. Zmienisz się ty zmieni się wszystko wokół.

Jak się zmienić?

Spójrz na żonę, tak jak naucza Pismo Święte. Ona jest darem Bożym dla ciebie. Twoją radością, pomocą, matką twoich dzieci. Delikatna naczynia, które Bóg powierzył twoim dłoniom, byś trzymał je ostrożnie, z troską, chronił. Wszystko inne to drobnostki!
Jeśli dziś czegoś nie umie, nauczy się. Ty też nie znasz wszystkiego, co powinieneś wiedzieć
Gdy coś przegapia, podziel się swoją siłą i miłością. Gdy czegoś nie rozumie, opowiedz wieczorem przy herbacie, przytulając ją delikatnie za ramiona Wasza droga jest tylko wasza, wasza miłość tylko wasza. Ten, kto wlewa w serce nienawiść, jest wrogiem waszego domu.

Nawet jeżeli to twoja matka, brat czy najbliższy przyjaciel nie osądzaj ich. Przebacz. Daj im pojąć, iż za swoją żonę i miłość możesz poświęcić życie, ale nie pozwolisz, by choć słowem ktoś naruszył twoją rodzinę

Czy i was z mamą chciano rozdzielić?
My też czasem się kłóciliśmy, choćby bez pośredników.

Byliśmy głupi, dumni Wasze życie jest inne. Nikt nie wypędzi was od Boga. Proście Go o mądrość. Ustępujcie sobie nawzajem Litość i pociecha niech będą waszymi towarzyszami Miłość, jeżeli nie znasz jej, rośnie. Dostrzeżesz jej wielkość i wartość dopiero w głębokim starciu, kiedy wieczorem przytulisz swoją żonę za ramiona i nie będzie potrzeby słów

Bonus

Janek zamilkł. Po raz pierwszy od dawna spojrzał na swoją żonę nie jako problem, ale jako człowieka, który równie jak on męczy się, ma słabości i potrzebuje ciepła oraz wsparcia. Zawstydziło go, iż dotąd widział jedynie wady, a nie jej oczy, które kiedyś rozświetlały euforią przy nim.

Tego wieczoru wrócił do domu i nie wypowiedział żadnego zarzutu. Po prostu podszedł, objął żonę i cicho rzekł:
Przebacz mi. Nie dostrzegałem w tobie najcenniejszego daru mojego życia.

Ona zbladła, ale w jej oczach zabłysnął płomień ten sam, co kiedyś połączył ich serca. Nie trzeba było wielu słów. Wystarczyła cisza, dotyk i poczucie, iż wciąż są razem.

Bo prawdziwa miłość nie gaśnie czasem zasypia pod warstwą urazów i codziennych trosk. ale gdy podlejemy ją uwagą, cierpliwością i czułością, budzi się i staje się silniejsza niż kiedykolwiek.

Idź do oryginalnego materiału