Tragiczna informacja o śmierci Stanisława Soyki obiegła media 21 sierpnia w godzinach wieczornych. Muzyk przebywał w Sopocie, gdzie miał wystąpić podczas ostatniego dnia Top of the Top Sopot Festivalu. Wydarzenie niespodziewanie przerwano, a niedługo potem prowadzący przekazali wiadomość o śmierci artysty. Odejście Stanisława Soyki to ogromny cios dla jego fanów i środowiska artystycznego. Jednak niewątpliwie jest największą tragedią dla bliskich muzyka.
REKLAMA
Zobacz wideo Wzruszające słowa
Marcin Sojka pożegnał tatę. Trudno się nie wzruszyć
Marcin Sojka, syn legendarnego artysty, zabrał publicznie głos dzień po jego śmierci. Na Instagramie opublikował prostą grafikę, na której widać wykres symbolizujący czynność serca lub też - częstotliwość muzyki. Nad nią zamieścił małą emotikonę z białym gołębiem. W opisie Marcin Sojka dodał z kolei tylko jedno słowo - "fly" (ang. leć - tłum. red.). Syn Stanisława Soyki opatrzył post oryginalnym dźwiękiem. Jak można się domyślać, sam jest autorem muzycznej kompozycji. Marcin Sojka poszedł bowiem w ślady słynnego taty. Studiował perkusję jazzową na Akademii Muzycznej w Łodzi, a dziś spełnia się jako perkusista, producent muzyczny i kompozytor.
Rodzina Stanisława Soyki opublikowała oświadczenie po jego śmierci
23 sierpnia w mediach społecznościowych Stanisława Soyki pojawiło się także wspólne oświadczenie od członków rodziny muzyka. W poście podziękowali fanom za wsparcie po jego śmierci. "W imieniu całej rodziny i bliskich Stanisława Soyki pragniemy serdecznie podziękować za wszystkie kondolencje, słowa wsparcia, obecność i każdy gest otuchy, który otrzymaliśmy w ostatnich dniach" - możemy przeczytać.
Jedną z ostatnich rozmówczyń Stanisława Soyki była Ewa Bem, z którą spotkał się na tegorocznym festiwalu w Sopocie. Wokalistka w rozmowie z Plotkiem wyznała, iż w pewnej chwili ich rozmowa zeszła na temat śmierci. - Stasio w bardzo nieoczekiwanym momencie, ni stąd, ni zowąd, zaczął mówić o śmierci, iż ludzie odchodzą... Że gdy umierają rodzice, to wydaje się to dosyć naturalne, ale jak odchodzą młodzi ludzie, to nie... Zaczął też wspominać pewnego zmarłego niedawno 48-latka, a rozmawialiśmy o moim zmarłym mężu. Później, gdy myślałam o naszej ostatniej rozmowie, to zdumiało mnie to, iż zeszła właśnie na taki tor - przekazała nam.