Które seriale z sierpnia warto nadrobić? W naszym top 10 najlepszych seriali są takie tytuły, jak „Outlander: Krew z krwi”, „Peacemaker”, „Fundacja” i oczywiście „Obcy: Ziemia”.
10. The Walking Dead: Daryl Dixon (powrót na listę)

Zanim “The Walking Dead: Daryl Dixon” wróci z nową serią, w sierpniu nadrabialiśmy zaległości z 2. sezonu, oglądając z dawna wyczekiwane spotkanie. No może nie tak od razu, bo zanim wątki Daryla (Norman Reedus) i Carol (Melissa McBride) się połączyły, ikoniczny duet spędził trochę czasu osobno i paradoksalnie… była to ta lepsza część sezonu. O inwencję w uniwersum żywych trupów nie tak łatwo, a tam właśnie było na nią miejsce, w przeciwieństwie do zakończenia francuskiego etapu historii, gdzie losy bohaterów były już bardziej typowe i naprędce pospinane. Wciąż jednak całość trzymała na tyle zadowalający poziom, żeby patrzeć w przyszłość serii z umiarkowanym optymizmem. Czy słusznie, przekonamy się niedługo – 3. sezon startuje na CANAL+ dzień po amerykańskiej premierze. [MP]
9. Oczy Wakandy (nowość na liście)

Śliczna animacja, dynamiczne sceny akcji i brak bliskich związków z większym marvelowskim światem – to pierwsze z brzegu zalety miniserialu “Oczy Wakandy”, który mimo przynależności do MCU przeszedł praktycznie bez echa. Wyróżniamy go jednak nie dlatego, iż wielu mogło ten tytuł zwyczajnie przeoczyć. Ważniejsze, iż osadzone w świecie “Czarnej Pantery”, wymieszane z mitami i historią, oraz rozproszone na przestrzeni wieków losy wakandyjskich agentów Hatut Zeraze wyróżniają się oryginalnością i świeżością, o które w Marvelu dziś niezwykle trudno. Mimo iż całość jest króciutka, seans to czysta przyjemność zarówno pod względem wizualnym, jak i fabularnym, bo pomysłowość scenarzystów nadaje charakteru błahym opowieściom. Warto zerknąć, choćby jeżeli to nie wasza bajka. [MP]
8. Pozłacany wiek (spadek z 4. miejsca)

„Pozłacany wiek” tym razem ze spadkiem, ale to raczej kwestia większej konkurencji niż zmiany jakości. 3. sezon trzymał formę od początku do końca, niezależnie od tego, czy mówimy o wątku biednej Gladys (Taissa Farmiga), czy jej matki, Berthy (Carrie Coon), która w finale poniosła konsekwencje swoich gierek, czy o komplikujących sobie życie Larrym (Harry Richardson) i Marian (Louisa Jacobson). Ten sezon nie miał słabej strony, wreszcie wykorzystując potencjał drzemiący w historii skupionej na spętanych konwenansami kobietach, którym życie w złotych klatkach przestaje wystarczać. Ostatnie odcinki to też marny koniec pana McAllistera (Nathan Lane), XIX-wiecznej Plotkary/Capotego, miły happy end Peggy (Denée Benton) i dużo strachu o George’a (Morgan Spector). Nic dziwnego, iż serial zaczął bić rekordy popularności. [MW]
7. Outlander: Krew z krwi (nowość na liście)

Co tu dużo mówić: ogromne zaskoczenie. Podczas gdy „Outlander” zbliża się do końca, a jakościowo coraz bardziej odbiega od pierwszych sezonów, „Outlander: Krew z krwi” wystartował bardzo mocno, oferując widzom podwójną dawkę romansów, podróży w czasie i obłędnych szkockich widoków. Prequel o rodzicach Jamiego i Claire to niby dość cyniczne zagranie – twórcy dali nam po prostu więcej tego, co znamy i lubimy – ale jakimś cudem nie tylko to działa, ale wręcz wydaje się świeże. To zasługa charakternych nowych postaci – Ellen MacKenzie (Harriet Slater) i Briana Frasera (Jamie Roy) oraz Julii Moriston (Hermione Corfield) i Henry’ego Beauchampa (Jeremy Irvine) – ale też świetnie dobranych aktorów i sprytnie opracowanego scenariusza. Spin-off, który nie wydawał się aż tak potrzebny, błyskawicznie został hitem i zdecydowanie na to zasłużył. choćby jeżeli to „tylko” melodramatyczne romansidło. [MW]
6. Fundacja (spadek z 3. miejsca)

Kolejny spadek i znów efekt większej konkurencji, choć po części może też tego, iż w środku 3. sezonu „Fundacja” nieco straciła impet, najlepsze wyraźnie zostawiając na koniec. Tak czy inaczej w serialu Apple TV+ nie brakuje atrakcji. Jednych będą cieszyć polskie miejscówki, innych to, jak sprytnie twórcy uaktualniają i po filmowemu przepisują fabułę książki „Fundacja i imperium” Isaaca Asimova, tworząc atrakcyjny blockbuster. Wrażenie robi rozmach całej space opery, ale i wątki poszczególnych postaci: bardzo w tym sezonie ludzkiego Brata Dnia (Lee Pace), granego na granicy przeszarżowania Muła (Pilou Asbæk, „Gra o tron”), biorącej sprawy w swoje ręce Gaal (Lou Llobell). „Fundacja” ma do zaoferowania wiele zarówno czytelnikom oryginału, jak i zupełnie nowym fanom, którzy poznają ten świat z serialu. Podczas gdy ważą się losy Imperium Galaktycznego, nam pozostaje czekać na (podobno bardzo mocny) finał i potencjalny 4. sezon, który pozwoli twórcom dokończyć tę ambitną historię. [MW]
5. Long Story Short (nowość na liście)

„Long Story Short” nie jest na razie przełomem na miarę „BoJacka Horsemana”, co nie zmienia faktu, iż Raphael Bob-Waksberg wrócił projektem bardzo udanym, mającym potencjał na wiele sezonów angażujących historii. Poznajmy losy żydowskiego klanu w Ameryce, opowiedziane achronologicznie, dotyczące zindywidualizowanych postaci oraz wątków czasem uniwersalnych, a czasem zanurzonych w konkretnej kulturze. Dysfunkcjoność rodzeństwa Schwooperów i ich trudnych rodziców, przechodzące z pokolenia na pokolenie mechanizmy, obiecujące początki rozczarowujących relacji, ale i zaskakujące przebłyski nadziei na utrzymanie silnych więzi – „Long Story Short”, z błyskotliwymi dialogami i charakterystyczną kreską, autentycznie umie i wzruszyć, i rozbawić. A to już sporo w aktualnym serialowym katalogu. [KC]
4. Peacemaker (nowość na liście)

W 2. sezonie “Peacemaker” stał się „multiwersalny” pod różnymi względami. Po pierwsze, gubiąc jedną literkę z DCEU, nasz bezwzględny miłośnik pokoju oficjalnie podążył za Jamesem Gunnem do jego autorskiego DCU, co ma swoje konsekwencje także na ekranie. Ciekawszy jest jednak wymiar czysto fabularny, gdzie liczymy na świeże podejście do motywu równoległych rzeczywistości. Pierwsze odcinki, w których Chris (John Cena) zdążył już brutalnie skonfrontować się z samym sobą i dał się skusić skradzionemu życiu, wyglądają pod tym względem obiecująco. Dodajmy porcję nowych szaleństw, groteski i absurdów podlanych tą samą co wcześniej dziką energią oraz dawką melancholii, a otrzymamy dobry punkt wyjścia do przebicia poprzednika. Trzymamy kciuki i czekamy na więcej. [MP]
3. Platoniczna przyjaźń (powrót na listę)

Do naszego rankingu wróciła „Platoniczna przyjaźń” – i jeszcze nigdy nie była w nim tak wysoko. Nie powinno to dziwić, skoro w 2. sezonie serial, przez cały czas stawiając na mnie lub bardziej subtelny humor, znalazł lepszy balans między szalonymi komediowymi scenami a problemami ukrytymi pod zabawą. W sierpniowych odcinkach relacja Willa (Seth Rogen) i Sylvii (Rose Byrne) musiała się zmienić ze względu na jego wyboisty związek z Jenną (Rachel Rosenbloom), a i Charlie (Luke Macfarlane) miał swoje problemy. I chociaż nieraz można się irytować, gdy bohaterowie z popełnionych błędów próbują wybrnąć, popełniając błędy jeszcze większe, to „Platoniczna przyjaźń” zapewnia i udaną rozrywkę, i całkiem sporo refleksji o ludziach tęskniących za beztroską młodości i wersją samych siebie sprzed dorosłych zobowiązań. [KC]
2. Poker Face (spadek z 1. miejsca)

Wprawdzie 2. sezon „Poker Face” nie zaskakuje jak poprzedni, brakuje mu też wysokich stawek wynikających z ucieczki przed mafią, ale przygody Charlie (Natasha Lyonne), wykrywającej kłamstwa i demaskującej morderców, przez cały czas mają sporo do zaoferowania. Serial pomysłowo bawi się gatunkami, co w sierpniu widzieliśmy w wyjątkowo wysokim natężeniu. Świąteczna komedia romantyczna, wielopoziomowe przekręty, miks „Zbrodni po sąsiedzku” z „Michaelem Claytonem” – a wszystko z plejadą gwiazd poszczególnych odcinków, jakiej nie powstydziłyby się wielkie filmowe produkcje. I na dodatek jedna z najlepszych odsłon w dotychczasowej historii „Poker Face”, gdy w „Sloppy Joseph” główna bohaterka wreszcie trafiła na godną siebie przeciwniczkę w nieoczekiwanym, dziecięcym wydaniu. [KC]
1. Obcy: Ziemia (nowość na liście)

Czy można wymieszać monstra rodem z koszmaru z “Piotrusiem Panem” i motywami sci-fi, oczekując, iż to zadziała? Otóż tak, jeżeli nazywacie się Noah Hawley, którego “Obcy: Ziemia” to kolejny dowód, iż nikt jak twórca “Fargo” nie opanował sztuki przenoszenia na mały ekran niepasujących tam historii. Tym razem było choćby trudniej, bo trafiło na franczyzę, która od lat szukała na siebie pomysłu (przeważnie bezskutecznie), a mimo to się udało.
Nie wymyślając “Obcego” na nowo, Hawley i reszta wzięli na tapet tematy, które w filmach odgrywały poboczną rolę, a dodając coś od siebie, skutecznie odświeżyli kultową markę bez utraty jej wiodących cech. Pewnie, efekt nie jest doskonały – scenariusz bywa na bakier z logiką, a niektóre jego elementy (Wendy i reszta hybryd) działają lepiej od innych (ksenomorf) – ale wciągająca historia, intrygujące postaci i całkiem nowe potwory, które będą nas nawiedzać w snach, to i tak więcej, niż mogliśmy się spodziewać. [MP]