Vinci 2 – recenzja filmu. Nie chcę, ale muszę

popkulturowcy.pl 9 godzin temu

Vinci to film, który był hitem dwadzieścia lat temu. Przyszła pora na kontynuację. Czy Vinci 2 jest w stanie dogonić popularność swojego poprzednika?

Juliusz Machulski to polski reżyser, scenarzysta i producent filmowy, znany przede wszystkim z komedii o charakterze kryminalnym. Zadebiutował w 1981 roku filmem Vabank, który odniósł ogromny sukces i zapoczątkował jego popularność. Ma na koncie takie hity jak Seksmisja, Kiler oraz Vinci.

Początek filmu może zaskoczyć niejedną osobę. Zamiast do pięknego Krakowa przenosimy się najpierw do bliżej nieokreślonego miejsca w Japonii, a później do malowniczej Hiszpanii. Co prawda widoki są ładne, a miejsce zamieszkania Cumy wskazuje, iż nie może on narzekać pod względem finansowym, ale widz może sobie zadać pytanie: gdzie Polska i Vinci?

Zobacz również: Brzydka siostra – recenzja filmu. Obsesja piękna

Na szczęście po dłuższej chwili przenosimy się wraz z głównym bohaterem do stolicy małopolski, choć równie dobrze postać mogłaby się znaleźć gdziekolwiek. Miasto, które w poprzedniej części było pokazane w tak piękny sposób, teraz wygląda jak pierwszą lepszą miejscowość w Polsce. To bardzo smutne, ponieważ twórca zawsze podchodził z wielkim szacunkiem do miejsc, w których nagrywał. Starał się, zresztą z powodzeniem, eksponować ich piękno. Szczerze przyznam, iż nie mam pojęcia, co tu się wydarzyło, jednak na pierwszy rzut oka nie wygląda to najlepiej.

Przechodząc dalej, każdy reżyser, a przynajmniej ci, którzy mają już na koncie wiele filmów, posiada swój charakterystyczny styl, którego nie potrafimy do końca opisać, ale po pierwszym kadrze jesteśmy w stanie go wyłapać. Wszelkimi siłami próbowałam go tu również dostrzec, jednak nie był w zasięgu ręki. choćby się zastanawiam, czy przy pracy nad Vinci 2 rzeczywiście uczestniczył sam Machulski, bo bardzo trudno mi w to uwierzyć.

źródło: materiały prasowe

Jeszcze ciężej uwierzyć mi w ten fakt, biorąc pod uwagę tak bardzo rozwleczoną ekspozycję. Mam świadomość, iż po dwudziestu latach bohaterowie mogli się zmienić, a ich życia potoczyły się w różny sposób. Jednak tak długie przedstawianie miejsca, w jakim w tej chwili się znajdują, nie świadczy o drugiej części. Prędzej mogłoby posłużyć prezentacji zupełnie nowych postaci. Brakuje też dynamiki znanej z poprzednich filmów twórcy. Gdzie ta pogoń za fabułą, gdzie intrygująca zagadka? Gdzie świetnie znany humor Machulskiego?

Wydaje mi się, iż plusem tego filmu była gra aktorska. Nie da się ukryć, iż Robert Więckiewicz to wybitny aktor. W tej części jego postać nie radzi sobie ze zmianami, ma problem z podjęciem decyzji. To nie ten Cuma, którego widzieliśmy dwadzieścia lat temu: pełen życia, pasji, ciągle z nowymi pomysłami, planem w głowie. Aktor poradził sobie świetnie z powierzonym mu zadaniem, jednak sam zarys postaci pozostawia sporo do życzenia. Wielkim, naprawdę ogromnym plusem tego filmu jest dla mnie Łukasz Simlat. Wyciągnął on ze swojej postaci, co tylko mógł. Zrobił to świetnie, a sceny z nim były po prostu zabawne. Nieco bardziej negatywnie zaskoczył mnie z kolei Marcin Dorociński. Jego postać w poprzedniej części to spokojny, ale dosadnie wysławiający się komisarz. Tutaj zaś to prawdziwy dupek z głośnym, denerwującym śmiechem, który przyjechał z Ameryki, twierdząc, iż nie ma rzeczy, której by tam nie zrobił i której nie doświadczył.

źródło: materiały prasowe

Podsumowując, jest mi bardzo przykro, iż muszę wystawić taką, a nie inną ocenę. Oczywiście nie liczyłam na film pokroju Vinci czy Kiler, gdyż mam świadomość, iż takie produkcje już nie powstaną. Idąc do kina, miałam tylko jedno zdanie w głowie. jeżeli to będzie takie jak Volta, to będzie dobrze. Niestety, film sprzed kilku lat okazał się lepszy od Vinci 2. Mam tylko nadzieję, iż reżyser pokaże nam jeszcze, na co go naprawdę stać!


Źródło obrazka głównego: materiały prasowe

Idź do oryginalnego materiału