Volbeat na Torwarze – moc, energia i rockowa rodzina

strefamusicart.pl 10 godzin temu
Zdjęcie: Volbeat 13.10.2025 RafaŁ Siekierzyński SMADSC09869


13 października na warszawskim Torwarze fani cięższych brzmień dostali dokładnie to, po co przyszli – potężną dawkę świetnej muzyki, energii i emocji. Duńska formacja Volbeat nie zawiodła, serwując show pełne dynamiki, świetnego kontaktu z publicznością i kilku niespodzianek.
Rozgrzewka: Witch i Bush
Wieczór rozpoczął zespół Witch. Niestety ich występ nie trafił w moje muzyczne gusta, a dodatkowe problemy techniczne gitarzysty nie pomogły w odbiorze całości. Bywa – takie rzeczy zdarzają się choćby najlepszym.
Za to kolejny zespół, Bush, od pierwszych dźwięków pokazał, dlaczego od lat jest uwielbiany przez fanów rocka na całym świecie. Klasyki mieszały się z nowszymi kawałkami, a wokalista nie tylko świetnie śpiewał, ale i dosłownie porwał tłum,
schodząc do fanów i śpiewając razem z nimi. choćby ci, którzy siedzieli na trybunach, poczuli tę energię, gdy artysta znalazł się tuż obok nich.
Główne danie wieczoru: Volbeat
Gdy na scenie pojawił się Volbeat, od razu było wiadomo, iż zaczyna się prawdziwa uczta. Już pierwszy utwór, „The Devil’s Bleeding Crown”, rozgrzał publiczność do czerwoności. Skoczne, metalowo-bluesowe rytmy wypełniły halę, a następne kawałki – „Lola Montez” i „Sad Man’s Tongue” – tylko podkręciły atmosferę.
Zespół był w świetnej formie, a ich kontakt z publicznością – wzorowy. Widać było doświadczenie i naturalność, z jaką Volbeat prowadzi swoje koncerty. W pewnym momencie frontman przerwał występ, by zareagować na bójkę przy scenie. Pozwolił ochronie spokojnie opanować sytuację i dopiero wtedy wznowił show – duży szacunek za takie zachowanie.
Energia, emocje i… dzieci na scenie Podczas koncertu pojawiło się kilka świeżych utworów z nowej płyty, ale trzon setlisty
stanowiły dobrze znane i uwielbiane przez fanów klasyki Takie jak „Sand Man’s Tongue”, „Heaven Or Hell” i „Black Rose”. Co ciekawe, wśród publiczności można było zauważyć wiele młodych osób, a choćby dzieci tańczące z rodzicami. To piękny
widok – dowód, iż rock i metal potrafią łączyć pokolenia.
Na zakończenie Volbeat zaprosił wszystkie młode osoby na scenę, by wspólnie z nimi wystąpić. To był moment pełen emocji i szczerości – piękne podsumowanie całego koncertu. Finałowy kawałek „A Warrior’s Call” wprawił cały Torwar w ruch.
Super zakończenie całego dnia. Pomimo drobnych potknięć supportów, cały wieczór był niesamowity. Volbeat po raz
kolejny udowodnił, iż jest zespołem światowej klasy, który potrafi zjednać sobie fanów szczerością, energią i prawdziwą pasją.
Metal i rock naprawdę nie są straszne – są pełne życia, emocji i wspólnoty. I właśnie to było widać tego wieczoru na Torwarze.

Relacja : Filip

Idź do oryginalnego materiału