W końcu
Wychodząc za mąż, Kinga choćby nie przypuszczała, iż jej nowo poślubiony mąż, Piotr, ma zgubny nałóg. Nie byli razem długo – Piotr gwałtownie oświadczył się, i to będąc pod wpływem alkoholu:
“Kinga, chodź, weźmiemy ślub” – powiedział, a oddech zdradzał, co pił wcześniej.
“Piotr, czy ty jesteś pijany? I w takim stanie mi się oświadczasz?” – zaprotestowała słabo, bo przecież marzyła o małżeństwie. Wszystkie koleżanki już były zamężne.
“To tylko z radości. Mam nadzieję, iż nie odmówisz” – mówił wesoło. “No to jak, co odpowiadasz?”
“Dobrze, zgadzam się, ale pod warunkiem, iż nie będziesz pił często. Tylko od święta.”
“Właśnie o to chodzi! No przecież dzisiaj mamy święto – właśnie cię poprosiłem o rękę!”
Młoda i naiwna Kinga nie zgłębiała tematu. Nie wiedziała też, iż ojciec Piotra całe życie pił. Może to właśnie wpłynęło na syna, zwłaszcza iż stary czasem proponował: “wypijmy herbatkę w kieliszku”.
Anna, matka Piotra, denerwowała się, gdy mąż nalewał synowi:
“Sama tę truciznę łykasz, a teraz jeszcze syna uczysz!” – krzyczała.
“Cicho, kobieto! Niech Piotrek się hartuje – to przecież chłop.”
Po ślubie młodzi zamieszkali w jednopokojowym mieszkaniu Kingi, które dostała po babci. Na początku było dobrze. Piotr pracował, czasem wracał po pracy z oddechem zdradzającym alkohol, ale zawsze miał powód:
“Wojtek postawił, syn mu się urodził – jak nie wypić? Sam Pan Bóg przykazał” – tłumaczył Kingi. “Jurek obchodził urodziny, to też okazja. A Kowalski dał nam wódkę, bo pomogliśmy mu z drewnem na działkę.” Powodów było wiele, a wszystkie bardzo ważne.
Kinga urodziła syna, Krzysia, a Piotr pił dalej. Do domu wracał późno, do dziecka prawie nie podchodził.
“Nie interesujesz się własnym synem?” – denerwowała się żona.
“Sam mówiłaś, żebym na niego nie oddychał fetorem” – odpowiadał.
“Przestań pić, ile można o tym mówić?” – prosiła Kinga.
Minęło osiem lat. Piotr pił już praktycznie codziennie. Najpierw stracił jedną pracę, potem drugą. Teściowa Kingi martwiła się. Widziała, iż synowa to dobra kobieta. Szanowała ją, a Kinga odpłacała tym samym.
“Kinga tyle lat próbuje walczyć z nałogiem Piotra, a on nie daje sobie pomóc. Z każdym rokiem jest tylko gorzej” – zwierzała się starszej siostrze.
“Taka dobra żona i matka… Szkoda jej” – współczuła siostra.
Minęły kolejne dwa lata. Krzyś chodził do trzeciej klasy. Kinga niemal sama utrzymywała dom. Piotr nie pracował, ale teściowa dawała pieniądze i kupowała wnukowi ubrania. Piotr już nie przypominał przystojnego chłopaka sprzed lat – wyniszczony, bez połowy zębów, które zostawił w bójkach i upadkach, łysiejący. Najgorsze było to, iż nie czuł nic – ani do żony, ani do syna.
“Kinga, rozwiedź się z tym Piotrem i wyrzuć go. Jak można to znosić?” – mówiła matka, koledzy z pracy, sąsiedzi. Wszyscy widzieli, co się dzieje.
Ale Kinga żal było męża – taka już była wrażliwa, żałowała choćby bezdomnych kotów i psów, a cóż dopiero męża. Martwił ją tylko Krzyś. Syn patrzył na pijanego ojca i nie szanował go. Odnosili się do siebie obojętnie. W końcu Kinga postanowiła: trzeba się z Piotrem rozwieść.
Powiedziała o tym teściowej.
“Anno, nie mam już sił. Rozwodzę się z Piotrem.”
“Kinga, a może spróbujemy go leczyć?” – matka wciąż miała nadzieję.
“Ile razy leczylıście jego ojca? Co to dało? Nie chcę, żeby Krzyś poszedł w jego ślady. Lepiej, żeby go nie widywał. Więc wyrzucam Piotra.”
“A gdzie on pójdzie? Pewnie do nas. O Boże, co ja tu będę miała…” – zasłoniła twarz Anna.
Choć Kinga nie przyznała się przed sobą, decyzję o rozwodzie przyspieszyło uczucie do kolegi z pracy, Jakuba. Trzymała to w tajemnicy. Nikt się nie domyślał. choćby on sam.
Jakub dołączył do firmy dwa miesiące temu. Kinga od pierwszej chwili poczuła, iż serce jej przyspiesza. Przystojny, niebieskooki blondyn o krótko przyciętych włosach i szczerym uśmiechu od razu ją zauroczył. Nie tylko ją – inne samotne koleżanki też gwałtownie się ożywiły, gdy dowiedziały się, iż Jakub jest po rozwodzie i niedawno przeprowadził się z innego miasta.
Mimo iż samotny trzydziestoczterolatek, Jakub traktował kobiety z szacunkiem, choćby te, które otwarcie proponowały randki. Tylko się uśmiechał i grzecznie odmawiał:
“Dziś nie mogę, przepraszam. Mam już plany.”
Niektóre koleżanki obrażały się, a choćby plotkowały za jego plecami, ale Jakub trzymał się z klasą i nikogo nie faworyzował.
Kinga złożyła pozew o rozwód i oznajmiła mężowi:
“Piotr, rozwodzimy się. Zabierz swoje rzeczy i wynoś się. Dwie torby czekają w przedpokoju.”
Piotr spojrzał na nią tępo. Rozwód go nie zasmucił. Wziął torby i poszedł do rodziców.
“Wiem, iż od dawna nie miałam dla niego żadnego znaczenia” – myślała Kinga po jego wyjściu. – “Teraz zacznę nowe życie. Nauczę się ufać mężczyznom i przyjmować ich zaloty. Może kiedyś spotkam kogoś, kto mnie doceni.”
I spotkała. Pewnego dnia po pracy Jakub zatrzymał ją przed wyjściem z biura.
“Kinga, wracasz do domu? Masz chwilę?”
“Tak, wracam. Mam trochę czasu, o co chodzi?” – zdziwiła się, a policzki lekko się zarumieniły.
“Chciałem cię zaprosić na kolację. Porozmawimy, poznajmy się lepiej. W biurze nie chcę, żebyś czuła się nieswojo” – powiedział poważnie, a potem uśmiechnął się ciepło i wskazał drzwi samochodu.
“Dobrze, zgadzam się” – odpowiedziała, wsiadając.
W kawiarni było jeszcze pusto. Klienci dopiero zaczynali przychodzić.
“Kinga, słyszałem, iż rozwiodłaś się z mężem” – zaczął Jakub, gdy kelner zabrał zamówienie.
“Tak. Moja cierpliwość miała granice. Zmęczyło mnie dźwiganie rodziny” – odpowiedziała prosto.Jakub uśmiechnął się i delikatnie wziął jej dłoń: “Wiesz, Kinga, czasem trzeba stracić coś, co nie było nic warte, by zrobić miejsce dla prawdziwego szczęścia.”