Wypowiedź Hołowni o zamachu stanu wywołała polityczną burzę. Padają wezwania do prokuratury

zycie.news 12 godzin temu
Zdjęcie: Szymon Hołownia, screen Youtube @videoparlamentpl


Szymon Hołownia w programie „Gość Wydarzeń” przyznał, iż w ostatnich miesiącach był wielokrotnie pytany o gotowość do działań, które można uznać za próbę obejścia konstytucyjnego porządku. Według niego, rozważano, czy nie zablokować zaprzysiężenia nowego prezydenta. Choć nie padły żadne nazwiska, reakcja klasy politycznej była natychmiastowa.

Hołownia opisał te rozmowy jako sondowanie jego gotowości do przejęcia władzy poza mechanizmami demokratycznymi. Tłumaczył, iż chodziło o sytuacje, w których miałby odmówić zaprzysiężenia legalnie wybranego prezydenta – na przykład poprzez nieuczestniczenie w Zgromadzeniu Narodowym lub inne działania o charakterze symbolicznym, ale brzemienne w skutkach.

W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim marszałek stwierdził:

– Zamachu stanu się ze mną nie zrobi.

Jego słowa były szeroko komentowane i błyskawicznie wprowadziły temat na pierwsze strony gazet. Najostrzej zareagowali politycy opozycji, w tym Mateusz Morawiecki, który napisał w mediach społecznościowych, iż wypowiedź Hołowni ujawnia niebezpieczne plany zakulisowe, które jego zdaniem mogą podważać fundamenty państwa prawa. Jacek Sasin stwierdził z kolei, iż sprawa nie może zostać zbagatelizowana, bo dotyczy bezpośredniego zagrożenia dla demokracji.

Doradca prezydenta Łukasz Rzepecki poszedł o krok dalej, wzywając Hołownię do ujawnienia nazwisk osób, które miały naciskać na niego w tej sprawie. Dodał, iż konsekwencje powinny obejmować Trybunał Stanu dla polityków, a dla prawników – postępowania karne.

Nie zabrakło głosów krytycznych także wewnątrz obozu Polski 2050. Tomasz Zimoch zapytał wprost, czy Hołownia zawiadomił już prokuraturę, ponieważ żadna telewizja nie jest odpowiednim miejscem do zgłaszania takich spraw. W jego ocenie, jeżeli nie podjęto kroków prawnych, to może oznaczać, iż marszałek celowo buduje własną narrację polityczną.

W podobnym tonie wypowiedziała się posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska. Podkreśliła, iż jeżeli Hołownia wie o działaniach podważających konstytucyjny porządek, to jego obowiązkiem – zarówno jako obywatela, jak i wysokiego urzędnika – jest złożenie formalnego zawiadomienia. Jej zdaniem, jeżeli tego nie zrobi, może to być odebrane jako retoryczny wybieg albo choćby groźba polityczna.

Była premier Beata Szydło przypomniała natomiast, iż tak poważna wiedza nie powinna służyć do publicystycznych wystąpień, tylko powinna natychmiast trafić do odpowiednich organów państwa. Dodała, iż należy jak najszybciej wyjaśnić wszystkie okoliczności tej sprawy.

Po stronie Hołowni głos zabrała Barbara Oliwiecka, również z Polski 2050. Zaznaczyła, iż w jej ocenie rozmowy, o których wspomina marszałek, nie nosiły znamion przestępstwa. Jej zdaniem, były to raczej emocjonalne głosy i naciski płynące z frustracji części obywateli po wynikach wyborów.

Nie wszyscy jednak podzielają ten łagodny punkt widzenia. Karolina Zioło-Pużuk z Lewicy oceniła, iż jeżeli jakakolwiek osoba była namawiana do przestępstwa, to ma obowiązek zgłosić to prokuraturze. W jej ocenie nie ma tu miejsca na interpretację – to sprawa zero-jedynkowa.

W cieniu tej debaty pozostaje pytanie o motywy samego Hołowni. Czy jego słowa miały jedynie charakter ostrzeżenia? A może były próbą uświadomienia opinii publicznej o presjach, z jakimi muszą mierzyć się osoby piastujące najważniejsze funkcje w państwie? Niezależnie od intencji, polityczna burza właśnie się rozpoczęła – i niewykluczone, iż jej skutki będą odczuwalne jeszcze długo po zaprzysiężeniu nowego prezydenta.

Idź do oryginalnego materiału