Mateusz W. pracował w TVN Warner Bros. Discovery od 2011 roku. Można go było oglądać w TVN24 i TVN24 BiS, gdzie prowadził serwisy informacyjne oraz programy gospodarcze, takie jak "Byk i Niedźwiedź". 14 kwietnia 2025 media obiegła wiadomość, iż dziennikarz został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA) w związku z podejrzeniem o udział w zorganizowanej grupie przestępczej działającej od listopada 2023 do października 2024 roku. Został przewieziony do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, gdzie wnioskowano o tymczasowe aresztowanie, na co sąd wyraził zgodę. Mateusz W. miał spędzić w areszcie trzy miesiące, ale wyszedł na wolność w czerwcu. W pierwszym komunikacie telewizja TVN24 poinformowała, iż Mateusz W. został zawieszony w obowiązkach zawodowych do czasu zakończenia śledztwa. Stacja nie komentowała szczegółów sprawy, ale to się właśnie zmieniło.
REKLAMA
Zobacz wideo Pisarek tyle zarobiła po wyjściu z "Top Model". Takie było pierwsze wynagrodzenie
Dziennikarz TVN24 zwolniony z pracy. Stacja wydała komunikat
Jak ustalił portal Wirtualnemedia.pl, Mateusz W. nie jest już zatrudniony w TVN Warner Bros. Discovery. Biuro prasowe potwierdziło tę informację. "Nie jest już naszym pracownikiem" - przekazano w krótkim oświadczeniu. Mimo iż były prezenter w czerwcu opuścił areszt, to wciąż obowiązują go środki zapobiegawcze. "Dozór policji, zakaz opuszczania kraju oraz poręczenie majątkowe w wysokości 150 tys. zł. Kwota ta została już wpłacona" - poinformowała prokurator Karolina Stocka-Mycek w rozmowie z "Faktem".
Mateusz W. w czerwcu opublikował w mediach społecznościowych pierwszy wpis od momentu zatrzymania. Apelował w nim o powstrzymanie się od ocen. "Melduję, iż wróciłem z innej planety. Proszę, nie oceniajmy, poczekajmy na fakty. Dziękuję za wsparcie. Pozdrowienia i smacznej..." - przekazał w sieci.
Były dziennikarz TVN24 usłyszał zarzuty. Prokuratura komentuje sprawę
Mateusz W. usłyszał pięć zarzutów. Wraz z członkami grupy miał być powiązany z przestępstwami skarbowymi, gospodarczymi oraz przeciwko wymiarowi sprawiedliwości. "Utrudnianie prowadzenia postępowań przez organy ścigania poprzez udzielenia wsparcia sprawcom przestępstw, w tym mającego na celu odsunięcie prokuratora od prowadzenia śledztwa" - podała rzeczniczka wrocławskiej prokuratury. Mateusz W. nie przyznał się do stawianych zarzutów. "Postępowanie przez cały czas trwa i z racji rozległości może potrwać jeszcze długo. Sprawa liczy już 600 tomów akt" - zaznaczyła prokurator Karolina Stocka-Mycek w rozmowie z "Faktem".