Jak przypomina serwis „Super Express”, Andrzej Duda jakiś czas temu stracił kawałek palca. W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim były prezydent po raz pierwszy ujawnił kulisy wypadku, w którym stracił fragment palca prawej dłoni. Jak się okazało, nie były to ani prace domowe, ani niefortunny przypadek w ogrodzie, ale groźny incydent z udziałem… elektrycznej deski. Poznajcie szczegóły.
Miał być relaks, był wypadek
Andrzej Duda długo nie zdradzał, w jakich okolicznościach stracił koniuszek palca. Po raz pierwszy szczegółowo opowiedział o wypadku, w którym rok temu stracił fragment palca prawej dłoni. Jak się okazuje, dramat rozegrał się podczas chwili relaksu.
„Pływałem na takiej desce elektrycznej. I wpadł palec w silnik. Niestety straciłem koniec palca” – wyznał w rozmowie na kanale „Rymanowski Live”. Początkowo były prezydent nie zdawał sobie sprawy, jak poważny jest uraz. Jak podkreślił, wydawało mu się, iż deska jedynie uderzyła go w palec.
„Dopiero po chwili spojrzałem na dłoń i byłem zaskoczony” – dodał były prezydent.
SOP gwałtownie wkroczył do akcji
Błyskawiczna reakcja funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa, którzy towarzyszyli mu podczas wypoczynku, mogła uratować go przed jeszcze poważniejszymi konsekwencjami. Jak podkreślił Duda, funkcjonariusze natychmiast podpłynęli, pomogli mu wydostać się z wody i przewieźli do szpitala.
Niestety, choć Andrzej Duda błyskawicznie znalazł się pod opieką specjalistów, palca nie udało się zrekonstruować. „Straciłem koniec palca i to już ze mną zostanie. To widoczna na co dzień pamiątka” – wyznał.
Winą za całe zdarzenie Duda obarczył producenta deski. Jego zdaniem urządzenie powinno być lepiej zabezpieczona. Jego zdaniem w konstrukcji zabrakło zabezpieczenia i doszło do tragedii. Choć przez długi czas oficjalnie mówiono o „wypadku przy pracach domowych”, dopiero teraz były prezydent zdecydował się przerwać milczenie i rozwiać wszystkie wątpliwości.
Co o tym sądzicie?