23 lipca to istotny dzień w polskiej polityce. Kilka minut po godzinie 10 odbyło się wystąpienie Donalda Tuska, który zapowiedział przeprowadzenie rekonstrukcji rządu. Zgodnie z wcześniejszymi informacjami zmiany doprowadziły do stworzenia dwóch nowych resortów - Ministerstwa Energii i Ministerstwa Gospodarki. Tusk już podczas na początku przemówienia przekazał, iż zamierza mówić "szczerze i krótko". Jak wypadł? To ocenił dla Plotka ekspert od mowy ciała Maurycy Seweryn.
REKLAMA
Zobacz wideo Stanowcza opinia
Donald Tusk ogłasza rekonstrukcję rządu. Ekspert ocenił jego wystąpienie
Zdaniem eksperta wystąpienie premiera można podzielić na trzy części. Pierwsza trwała zaledwie 30 sekund. - Premier nie podszedł od razu do mównicy, tylko czekał na swoich ministrów. "Primus inter pares", czyli z łaciny "pierwszy wśród równych". Chciał tym pokazać, jaka jest jego zdaniem rola premiera - czyli bycie liderem, a nie rozkazywanie. To pomniejszanie jego roli, którą prezentował później w wystąpieniu - wylicza Maurycy Seweryn. Kolejna część trwała dwie minuty. Premier skoncentrował się na zapowiedzi tego, o czym będzie mówił, oraz na aspektach technicznych, informował m.in., jaki będzie kontakt z jego ministrami. - Ten element wychodził mu najgorzej. Aspekt techniczny mu się nie podobał, dlatego moim zdaniem nie powinien od niego zaczynać. Osoby bacznie obserwujące zachowanie premiera mogły zobaczyć, iż wzrokowo kontaktował się prawidłowo. Pojawiły się wysokie gesty m.in. gest, który nazywam "Tusk wersja A", czyli połączenie dłoni z uniesionymi kciukami - mówi ekspert. - Kolejny element to szerokie rozłożenie ramion, czyli sygnalizacja dużej pewności siebie. Z drugiej strony pojawiły się sygnały tego, iż premier nie jest zadowolony - poprawianie mikrofonu, kołysanie, czyli przechodzenie z nogi na nogę, który nazywam "ugniataniem kapusty". Brakowało odbicia emocji. Premier skupił się na tym, żeby wypaść dobrze w opanowaniu stresu i nie pomylić, jeżeli chodzi o aspekty techniczne - mówi nam specjalista.
Zdaniem Maurycego Seweryna premier zaczął przemawiać od trzeciej minuty "jak lokomotywa, która się rozpędza". - Żadne kartki, żadne materiały, które otrzymał na początku wystąpienia, nie miały dla niego znaczenia - mówi ekspert. - Utrzymywał kontakt wzrokowy z osobami obecnymi w sali, szeroko rozkładał ramiona (typowa demonstracja siły i pewności siebie), pojawiła się silna gestykulacja dopasowana do treści przemówienia, klasyczne u niego pochylenie głowy, które część obserwatorów nazywa "wilczym spojrzeniem", co powodowało pewną formę agresji - słyszymy. Jak mówi ekspert, w tej części wystąpienia Tusk przedstawił także swój gest, który nazywa "wersją B". - Premier kładzie dłoń na dłoni, kciuki łączą się. To jest gest oznaczający silną, kontrolującą osobę, ale na pół gwizdka - tłumaczy.
Ekspert zmartwiony sygnałami z wystąpienia Donalda Tuska
Maurycy Seweryn zwrócił także uwagę na przerwy w wystąpieniu, gdzie czasem pojawiały się wypełniacze jako sygnał stresu. - Kiedy mówił o nowej sytuacji w rządzie, o rzeczach kontrowersyjnych, bezpieczeństwie na granicy, wówczas pojawiały się gesty wieży, czyli połączenie palców symbolizujące władczość i dominację, ale też silne przekładanie ciała z nogi na nogę, czyli wspominane wcześniej "ugniatanie kapusty" - mówi nam specjalista. Jego zdaniem emocje było słychać w sile operowania głosem, intonowaniu. - A jeżeli chodzi o komunikację niewerbalną w postaci mowy ciała, widać to było w szerokim rozłożeniu palców - to charakterystyczne u mówców, którzy motywują - zaznacza ekspert.
W kolejnej części wystąpienia specjalista zauważył nietypowy element w zachowaniu Donalda Tuska. - Sygnalizowanie uspokajania się przez pocieranie dłoni. Im dłużej trwało wystąpienie, tym ten sygnał był mocniejszy. Premier nie chciał okazywać zdenerwowania, ale jego ciało musiało to w jakiś sposób wyrazić - mówi nam Maurycy Seweryn. - Dla mnie, w kontekście tego, iż wystąpienie było w dużej części poświęcone bezpieczeństwu, ważne jest to, iż zaczynam się powoli bać. Gdy premier mówił o Polsce bezpiecznej, bardzo silnie zaczął przekładać ciężar ciała z nogi na nogę, uspokajać się. Gdy mówił o współpracy z sojusznikami, pocierał kciuk i znów się kołysał. Kiedy mówił o karaniu osób, które będą uderzały w bezpieczeństwo kraju, robił to w sposób agresywny i się uspokajał. Te wszystkie elementy w moim odczuciu sygnalizują, iż powinniśmy martwić się o poczucie bezpieczeństwa - podsumowuje ekspert.