We wtorek, 29 lipca, silne trzęsienie ziemi nawiedziło wschodnie wybrzeże Półwyspu Kamczatka. W wyniku wstrząsu na Pacyfiku powstały fale o wysokości do czterech metrów, wydano już ostrzeżenie o nadejściu tsunami. Jednym z terenów zagrożonych zalaniem są Hawaje. Na antenie Polsat News o sytuacji opowiadał Dominik Wysocki, który jest przewodnikiem na wyspach. Nagle w trakcie jego relacji zawył alarm.
REKLAMA
Zobacz wideo "halo tu Polsat" przegrywa z oglądalnością. Sikora ma teorię dlaczego
Tsunami na Hawajach. Chwile grozy na antenie Polsat News
W środę, 30 lipca, na antenie Polsat News wystąpił Dominik Wysocki, który na co dzień pracuje jako przewodnik na Hawajach. Miał okazję opowiedzieć o zagrożeniu w rejonie i ujawnił, jak przebiegł ewakuacja. Okazało się, iż wszystko poszło bardzo sprawnie dzięki systemom ostrzegającym mieszkańców. - Informacja na wyspie o tym, iż trzęsienie było na Kamczatce przyszła przed 15. lokalnego czasu i to ostrzeżenie przyszło na telefony chwile przed 15. i o 16. już wszystkie instytucje były zamknięte. Ludzie zmierzali w bezpieczne miejsce, tudzież do domów, żeby zabrać swoich bliskich i udać się do schronień, także jak najbardziej to gwałtownie poszło. Ja akurat byłem w Pearl Harbor na wycieczce, więc o 16. musiałem opuścić muzeum i staliśmy w korkach, żeby wrócić do domu - powiedział Dominik Wysocki na antenie. Nagle w czasie rozmowy można było usłyszeć głośny alarm, który zagłuszył połączenie na żywo ze studiem Polsatu. - Zdecydowanie w większości Amerykanie czy Hawajczycy mieszkający tutaj budują z drewna i większość z tych budynków nie jest przygotowana na... O właśnie dostałem kolejny alarm o ewakuacji, co jakiś czas dostajemy takie alerty na telefony, iż musimy opuścić strefę zagrożenia - powiedział rozmówca Polsat News.
Artykuł jest w trakcie aktualizacji.