Historia zapisana w kamieniu

kulturaupodstaw.pl 2 dni temu
Zdjęcie: fot. M. Gołembka


Barbara Kowalewska: Nagrodzona przez PTPN pozycja nosi tytuł „Kamienny Poznań. O skałach, które tworzą miasto”. Powody, dla których jakieś miasto powstało w takim, a nie innym miejscu, są złożone. Wiemy, iż należą do nich na przykład ukształtowanie terenu, warunki klimatyczne czy obecność wody. Pan zajął się zupełnie innym aspektem budowania i przetrwania miasta, koncentrując się na kwestiach geologicznych i kamieniach wykorzystywanych na różne sposoby w architekturze i infrastrukturze miejskiej. Jakie znaczenie miał ów kamień w historii Poznania?

Janusz Skoczylas: W opracowaniach historycznych mało mówi się o uwarunkowaniach przyrodniczych, a jeżeli już – to traktuje się je dość powierzchownie. Wspomina się więc na przykład kwestie związane z bliskością wody, ale pomija się te związane z dostępnością surowca skalnego, będącego dość oczywistym materiałem budowlanym. W przypadku Poznania sytuacja była pod tym względem stosunkowo trudna, ponieważ miasto założono na nizinie i wokół niego możemy spotkać tylko polodowcowe głazy narzutowe. To dość niełatwy do obróbki materiał, z perspektywy ludzi żyjących w średniowieczu.

Użytkowanie surowca skalnego na znaczącą skalę rozpoczęło się w budownictwie od czasu przyjęcia chrześcijaństwa. Pierwszą całkowicie kamienną budowlą był kompleks pałacowo-sakralny, czasem określany mianem palatium, wybudowany najprawdopodobniej dla Dąbrówki. Początki państwa polskiego są więc związane z kamieniem jako tworzywem niosącym prestiż dla władcy i jego rodziny. Położenie grodu na Ostrowie Tumskim sprawiało, iż kamień trzeba było gromadzić w okolicy, a transportowano go na wyspę prawdopodobnie zimą, po lodzie. W budowlach preromańskich korzystano z jednego surowca, którym był piaskowiec kwarcytowy, zwany czasem kwarcytem jotnickim. Uderzany młotem dzieli się na płytki, był więc idealnym surowcem w tamtych czasach.

Janusz Skoczylas „Kamienny Poznań. O skałach, które tworzą miasto”, Wydawnictwo Miejskie Posnania

Wprawdzie wycofujący się z naszych ziem lądolód pozostawił dużo innych skał, ale były to głównie granity i gnejsy, a więc skały magmowe i metamorficzne – bardzo twarde, trudne do obrabiania. Dlatego przełomowe okazało się wprowadzenie do obróbki skał dłuta żelaznego, dzięki czemu zaczęto stosować szerzej właśnie granity i gnejsy. Problem polegał jednak nie tylko na gromadzeniu, ale też na sposobie łączenia surowca skalnego w obiektach architektonicznych.

Drugi przełom wiązał się więc z wprowadzeniem nowej, wapiennej zaprawy murarskiej. Wcześniejsza, gipsowa, była mniej trwała.

BK: Kamień – z jednej strony fizykalny, materialny twór, z drugiej – archetypowy symbol, o różnych konotacjach. W kamieniu zastygła przeszłość, budzi respekt swoją trwałością, bywa też czasem symbolem zimna emocjonalnego, ale także solidności, oparcia. Czy ta wieloraka obecność w kulturze była dla pana inspiracją? Czy raczej sama geologia?

JS: To są dwie odrębne kwestie. Sporą część swojej pracy naukowej poświęciłem na łączenie geologii rozumianej jako nauka przyrodnicza z naukami humanistycznymi i społecznymi. Najlepiej chyba ten wątek moich rozważań oddaje petroarcheologia, zwana czasem także archeometrią. Mówi ona o tym, dlaczego dany surowiec skalny wykorzystywany był przez ludzi w określonym kontekście. Na to składają się zarówno kwestie ściśle praktyczne, związane z jego fizykalnością i uwarunkowaniami przyrodniczymi, takie jak łatwość obróbki i dostępność na danym obszarze, ale także kwestie związane z postrzeganiem kamienia. W interesującym nas kontekście architektury i budownictwa znacząca jest symbolika kamienia jako materiału trwałego i wymagającego pracy – a więc drogiego. Taki materiał nadawał się do obiektów, które miały oddawać potęgę i prestiż zleceniodawcy.

BK: W jaki sposób wykorzystywano kamień w średniowieczu i skąd go brano?

JS: Tak jak mówiłem, we wczesnym średniowieczu używano głównie polodowcowych głazów narzutowych (kwarcytów jotnickich, granitów i gnejsów). Wykorzystywano je w architekturze preromańskiej. Przejście do pełnej architektury romańskiej wyznacza dołączenie do wykorzystywanych w budownictwie materiałów dwóch kolejnych surowców skalnych: piaskowca i martwicy wapiennej. Ten pierwszy wydobywano w Brzeźnie koło Konina. Do dziś istnieje tam stary kamieniołom, użytkowany m.in. w tamtym okresie.

Uroczystość wręczenia Nagród Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, fot. archiwum organizatora

Oprócz piaskowca zaczęto używać martwicy wapiennej. Był to rodzaj porowatego wapienia. W Wielkopolsce wydobywano go np. z Jeziora Pakoskiego. Miękki przy wydobyciu, gdy wyschnie na słońcu, twardnieje, a przy tym jest lekki, więc łatwiejszy do transportu; łatwiej też dawał się obrabiać. Dzięki porowatości trzymał ciepło i lepiej trzymały się go zaprawy. Otwory okienne i drzwiowe tamtych czasów były wykonywane właśnie z martwicy wapiennej, stosowano ją także w niektórych budowlach do konstruowania sklepień.

Pod koniec XII wieku zaczęto używać cegieł. Pod tą nazwą kryje się co prawda wiele różnych rzeczy, jednak w interesującym nas kontekście chodzi zwykle o odpowiednio przetworzone: glinę, iły i piasek. To także surowce skalne, ale dość specyficzne i wymagające stosunkowo skomplikowanej obróbki technologicznej. Ich wprowadzenie do budownictwa w Polsce nie oznaczało rezygnacji z wcześniej stosowanych nieprzetworzonych surowców skalnych, ale wyznaczało kolejny duży przełom w architekturze. Od tego czasu trudno wyobrazić sobie nowe znaczące obiekty w mieście, które nie wykorzystywałyby cegieł jako materiału budowlanego.

BK: Jakie przemiany następowały po okresie średniowiecza w sposobach wykorzystania kamienia w budownictwie miejskim i infrastrukturze?

JS: Pod koniec średniowiecza używano coraz częściej piaskowców wydobywanych na Dolnym Śląsku, w okolicach Bolesławca, wykorzystując je do architektury wnętrz, co widać np. w Pałacu Górków i ratuszu. Później znaczenie zyskał region krakowski, gdzie wydobywano czarny wapień, który jest widoczny w wystroju poznańskiej katedry. Wpływ królów szwedzkich w XVI i XVII wieku spowodował z kolei zwrócenie się w kierunku ośrodków kamieniarskich z Pomorza, bazujących głównie na materiale ze Skandynawii, chociaż także z innych części Europy, np. z dzisiejszej Belgii. Ten trend trwał również po zakończeniu panowania Wazów w Polsce – w II połowie XVIII wieku pojawiły się w Poznaniu charakterystyczne szwedzkie posadzki, jak np. w poznańskiej farze i niektórych bocznych kaplicach katedry. Zauważyć w nich można dość liczne skamieniałości sprzed ok. 450 mln lat.

Rozwój budownictwa w Europie spowodował, iż naturalnego materiału zaczęło brakować, wzrosły też koszty jego sprowadzania. Zaczęto więc używać tzw. sztucznego kamienia – pokrywanych farbą mieszanek gipsowo-kamiennych. Je także można zobaczyć np. w farze.

BK: A jakie zmiany przyniósł XIX wiek i okres zaborów?

JS: Prusacy po zajęciu miasta przystąpili przede wszystkim do jego oczyszczania i brukowania dróg. Bruki z tamtego okresu, składające się z nieobrabianych kamieni, tzw. kocich łbów, widać do dzisiaj na Chwaliszewie. Ale w XIX wieku zaczęto stosować również kostkę brukową, sprowadzaną w czasach, gdy powstawały pierwsze linie kolejowe. Kładziono również większe płyty chodnikowe, widoczne np. na Starym Rynku. Transportowano je ze Szwecji (te różowawe) i z Karkonoszy (te szare). Nowością było wprowadzenie kamiennych pokryć dachów, zwanych łupkami dachówkowymi, sprowadzanych z rejonu Koblencji. Materiały skalne pochodziły w tamtych okresie także z Gór Połabskich, gór Eifel, Turyngii oraz spod Berlina.

Uroczystość wręczenia Nagród Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, fot. archiwum organizatora

Zupełnie nowym rozdziałem było niemieckie wzmożenie budowlane z początku XX wieku, szczególnie w przypadku tzw. Forum Cesarskiego. W tej nowej reprezentacyjnej dzielnicy na szeroką skalę stosowano skały jako materiał okładzinowy, zarówno na elewacjach, jak i w aranżacji wnętrz. Szczególnie interesujący jest główny obiekt tego założenia, a więc Zamek Cesarski, do którego surowce skalne ściągano z całej Europy – najczęściej z Grecji i Włoch.

Tu dość wyraźnie widzimy, iż kamień – oprócz praktycznego znaczenia – może być też wykorzystywany jako nośnik wartości niematerialnych. Stosowanie surowców skalnych miało świadczyć o potędze i sile niemieckiego panowania nad miastem.

BK: Opisuje pan także związki przemian technologicznych z przemianami politycznymi i społecznymi. Jak się przejawiały?

JS: Historia pokazuje, iż polityka jest mocno związana z naturalnymi surowcami przyrody nieożywionej, a więc surowcami kamiennymi – o których dość dużo już powiedzieliśmy – ale także mineralnymi. Widać to także dzisiaj, gdy przedmiotem rywalizacji między państwami stały się pierwiastki ziem rzadkich.

Historia wykorzystania kamienia w architekturze Poznania pokazuje zmiany polityczne. Początek sprowadzania surowca skalnego z Małopolski to czas konsolidacji państwa polskiego, surowiec z północy Europy pojawia się u nas w okresie panowania królów z dynastii Wazów, w okresie zaborów kamienie sprowadzano z różnych regionów Niemiec. W kamienicach z okresu międzywojennego na placu Wielkopolskim użyto skał z Podola, Wołynia, Gór Świętokrzyskich i Karpat. W okresie po II wojnie światowej wykorzystywaliśmy zasoby miejscowe, ale też surowiec kubański, bułgarski, ukraiński. Po 1989 roku zaczęto na szeroką skalę sprowadzać materiał okładzinowy m.in. z Włoch, Hiszpanii i Skandynawii, ale także z Republiki Południowej Afryki, Indii i Brazylii. Teraz dominuje surowiec chiński, mimo iż trudno to sobie wyobrazić w związku z trudami transportu. Pokazuje to jednak kolejny rozdział historii naszego miasta, związany z ogólnoświatowym trendem globalizacyjnym. Objawem tego są także ruchy w drugą stronę: skały ze Strzegomia i Strzelina wywozi się w dużych ilościach na Zachód.

BK: Napisał pan, iż „inwestycje urbanistyczne na przestrzeni historii z wykorzystaniem kamieni z różnych stron świata nie znajdują należytej uwagi i zrozumienia”. Brak jest wiedzy na ten temat? Czego można się dowiedzieć o kamieniu w Lapidarium Instytutu Geologii i Muzeum Ziemi UAM?

JS: Lapidarium przy Instytucie Geologii UAM na ulicy Krygowskiego ma kilka działów. W kolekcji znajdują się nieobrobione i lekko przetworzone surowce skalne: głazy narzutowe, wśród nich pomnik przyrody, drewno kopalne, slaby (duże płyty – przypis red.) wielu rodzajów kamieni użytkowych; narzędzia kamienne, takie jak pulpity, żarna, ostrzałki do noży; wreszcie elementy architektoniczne, takie jak 900-kilogramowa kula z wystawy PEWUKA czy uszkodzony znicz z pomnika Powstańców Wielkopolskich. W Muzeum Ziemi mamy natomiast meteoryty, skamieniałości i okazy różnych skał. Można także przenieść się do wirtualnej rzeczywistości i oglądać m.in. uderzenie meteorytu na Morasko.

Uroczystość wręczenia Nagród Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, fot. archiwum organizatora

Jednak możliwości powiększania swojej wiedzy z zakresu geologii nie kończą się na tych dwóch miejscach. Każdy może samodzielnie, przechadzając się po Poznaniu, zwracać uwagę na wszechobecne ciekawostki, zwane często geoatrakcjami.

Szczególnie zachęcam do poszukiwania skamieniałości poprzez przyglądanie się posadzkom i okładzinom kamiennym. Interesujące są zwłaszcza wazowskie posadzki w kościołach, o których już mówiłem, ale skamieniałości można szukać także w urzędach i innych obiektach publicznych – np. w Zamku Cesarskim oglądać możemy Korytarz Amonitowy. Kamienny wystrój wnętrz i pokrycia elewacji różnych obiektów choćby bez skamieniałości bywają niezwykle ciekawe. Tak samo jak podstawy pomników. Warto czasem także spojrzeć pod nogi i zachwycić się granitowymi płytami i krawężnikami, różnorodnymi kostkami brukowymi, a także – np. na Alejach Marcinkowskiego – kamiennymi rynsztokami.

Janusz Skoczylas – geolog i archeolog, profesor nauk o Ziemi. Autor i współautor ponad 500 publikacji, w tym 16 książek. Członek honorowy International Commission on the History Geological Sciences (INHIGEO) oraz Polskiego Towarzystwa Geologicznego. Zainteresowania badawcze koncentruje wokół nauk o Ziemi, petroarcheologii (archeometrii), turystyki, historii geologii i poszukiwań kopalin użytecznych. Od 1970 r. zawodowo związany z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza.

Idź do oryginalnego materiału