Dzisiaj było tak boleśnie…
Kinga rozmawiała przez telefon, gdy do gabinetu zajrzał Krzysztof. Alicja, jej koleżanka z pracy, spojrzała na nią znacząco, dając do zrozumienia, iż rozmowa jest ważna i iż teraz nie mają dla niego czasu. Głowa Krzysztofa zniknęła za zamkniętymi drzwiami.
Po dziesięciu minutach Kinga skończyła rozmowę i odłożyła komórkę.
— Krzysztof do ciebie wpadał — powiedziała Alicja.
— Dlaczego do mnie? Może do ciebie? — Kinga zaczerwieniła się.
— Jestem mężatką. Nie zauważyłaś, jak na ciebie patrzy?
— Jak? — Kinga uniosła wzrok znad monitora.
— Zainteresowaniem — odparła Alicja z lekkim przekąsem.
Oczywiście, Kinga zauważyła. Nie była ślepa. Tak, sympatyczny, właśnie jej typ. Gdyby nie ta różnica wieku…
Pracy było tyle, iż Kinga odmówiła wyjścia z Alicją na lunch. Wtedy do gabinetu wszedł Krzysztof i postawił na biurku kubek kawy.
— Odpocznij. Dużo pracy? — zapytał.
— Tyle co zwykle — uśmiechnęła się w podzięce i zrobiła łyk gorącej kawy.
— Może pójdziemy dziś wieczorem do kina?
— Wybacz, mam małą córeczkę — Kinga znów sięgnęła po kubek, nie patrząc na niego.
— Wiem. Możesz zostawić ją u mamy na wieczór?
Kinga podniosła na niego wzrok. Wreszcie zrobił pierwszy krok, a nie tylko gapił się z daleka. Sympatyczny, uśmiechnięty. Gdyby był choć trochę starszy, nie zastanawiałaby się ani chwili i dawno odpowiedziałaby na jego zaloty.
Wyglądała znacznie młodziej niż wskazywał jej wiek, ale i tak różnica między nimi była widoczna. Po bolesnym rozwodzie Kinga przez kilka lat nie patrzyła na mężczyzn. Była ostrożna, bała się nowych błędów i rozczarowań. Czas, jak wiadomo, leczy rany i osłabia ostrożność. Kinga czuła, iż jest gotowa na nowy związek. Ale czy z Krzysztofem?
— No i jak? Był? — dopytywała się Alicja po powrocie z lunchu.
— Kto? — Kinga udawała, iż nie rozumie.
— Czemu się od niego odsuwasz? Fajny chłopak. Gdybym nie była mężatką…
— Nie gadaj głupot — przerwała jej Kinga. — Strasznie jestem od niego starsza.
— I co z tego? Nie wyglądasz na swój wiek. A kontakt z mężczyzną dobrze robi każdej kobiecie, szczególnie samotnej. Widzę, iż on ci się też podoba. Jak tylko się pojawi, twoje oczy błyszczą, policzki się rumienią, a ty częściej się uśmiechasz. Powiedz, iż nie mam racji?
Kinga milczała.
— Jesteś sama od kilku lat. Sama mówiłaś, iż czas, iż gotowa jesteś na nowy związek. Posłuchaj mojej rady — zanim znajdziesz kogoś w swoim wieku, Krzysztofa przechwyci jakaś lala. Odpowiedz mu. Dla zdrowia chociażby, dla humoru.
Kinga wciąż milczała. A może Alicja miała rację? Może jednak pójść z nim do kina?
Zadzwoniła do matki i umówiła się, iż odwiezie do niej Zosię. Film skończy się późno, więc żeby nie budzić córki w nocy, odbierze ją rano, przed przedszkolem. Matka zmrużyła oczy i spojrzała na Kingę uważnie, ale nic nie powiedziała.
Wieczór minął wspaniale. Kinga dawno nie była w kinie, nie mówiąc już o koncertach czy innych rozrywkach. Zakończył się w łóżku. W sumie była na to gotowa. Po co czekać? Była wolna, on też. Dla zdrowia, to dla zdrowia.
— No i jak? Jak było? — dopytywała się Alicja następnego dnia. — Nie udawaj, iż nie wiesz, o co chodzi. Cała się świecisz.
Kinga nie odpowiedziała. Dała do zrozumienia, iż nie zamierza rozmawiać o swoim życiu prywatnym. Ale długo nie udało jej się utrzymać tajemnicy. Krzysztof wpadał do gabinetu, rzucał na nią obiecujące spojrzenia, od których serce Kingi zaczynało bić szybciej, a myśli uciekały. Alicja oczywiście to zauważała, odwracała wzrok i uśmiechała się porozumiewawczo.
Romans nabierał tempa. Spotykali się codziennie. U niej. Krzysztof mieszkał z matką. Na początku przychodził, gdy Zosia już spała, a wychodził, zanim dziewczynka się obudziła. Czasem zostawał dłużej. Zresztą Zosia nie pytała, dlaczego rano w kuchni siedzi znajomy mamy i pije kawę. choćby jej się to podobało. Gdy był, mama nie podnosiła na nią głosu, nie poganiała, gdy Zosia zbyt długo się ubierała.
Kiedy Kinga wychodziła za mąż, mąż często mówił, iż na razie wystarczy im jego mieszkanie, ale gdy pojawią się dzieci, trzeba będzie sprzedać oba i kupić jedno większe. Ale Kinga się opierała. To mieszkanie dostała od ojca niedługo przed jego śmiercią. Tak, małe, ale życie bywa nieprzewidywalne. I okazało się, iż mieszkanie się przydało.
Gdy w jej życiu pojawił się Krzysztof, Kinga sama zaczęła myśleć o większym mieszkaniu. Córka rosła, wiele rozumiała. Problem w tym, iż po rozwodzie Kinga kupiła używany samochód i jeszcze nie spłaciła kredytu.
— Nie myślałaś o kredycie hipotecznym? — zapytał kiedyś Krzysztof.
— Myślałam, ale jeszcze nie spłaciłam samochodu.
Kinga nie spodobała się ta rozmowa. Jak długo potrwa ich związek? Lata lecą, kobiecy wiek jest krótki. Fajnie, gdy starzeje się razem. Ale Krzysztof dopiero wchodzi w męską dojrzałość, a Kinga? Jak długo będzie wyglądać tak jak teraz? Jeszcze trochę, a różnica między nimi stanie się bardziej widoczna. Owszem, jest kosmetyka, różne zabiegi, chirurgia plastyczna w końcu. Ale to drogie.
I tak nie dogoni młodości. W wielu filmach widziała, jak bohaterki rujnują się w pogoni za nią, a efekt jest jeden — kochanek i tak odchodzi. Czy pozwoli sobie wciągnąć się w kredyt, a potem zostanie sama i do końca życia będzie spłacała, ledwo wiążąc koniec z końcem?
Ale Krzysztof podobał jej się z dnia na dzień coraz bardziej. Gdy tylko jakaś dziewczyna się do niego uśmiechnęła, zazdrość wbijała się w serce Kingi jak ostry kolec, zamglając świadomość. Jak tu się nie zakochać, nie zazdrościć, gdy serce jest wolne i pragnie miłości? W końcu wciąż jest młoda.
Nie wiedziała, co robić. Zwlekała, czekała.
W końcu to milczący Dymitr, a nie krzykliwy Krzysztof, okazał się tym, który trzymał jej dłoń na szpitalnym łóżku, gdy Zosia przyszła na świat.