"Mama próbowała ukryć siniaki, a ja miałam złamane nogi. To było takie 'polskie', iż brudy zostawia się w domu"

kobieta.gazeta.pl 10 godzin temu
Mama Zeinab była Polką, ojciec Egipcjaninem. W książce "Córka dwóch światów. Moja opowieść o dzieciństwie naznaczonym przemocą, walce o siebie i nadziei" z perspektywy dziecka opowiedziała o tym, jak wyglądało dorastanie w domu, w którym każdy dzień był walką o przetrwanie. - Sama się zastanawiam, skąd ta mała dziewczynka miała w sobie tyle siły, żeby po prostu przeżyć - mówi w rozmowie z kobieta.gazeta.pl.
Klaudia Kolasa, Gazeta.pl: Podziwiam cię dziewczyno, iż znalazłaś w sobie siłę, żeby podnieść się po koszmarze, którego doświadczyłaś jako mała Zeinab.
Kiedy to mówisz, czuję... rzadko rozmawiam z kimś spoza grona bliskich, o tym wszystkim. Książka dopiero wyszła, także spływają do mnie różne wiadomości i reakcje... sama się zastanawiam, skąd ta mała dziewczynka miała w sobie tyle siły, żeby po prostu przeżyć. Może dlatego, iż nie miała innego wyboru - musiała. Tak jak miliony dzieci na tym świecie, które codziennie znajdują w sobie siłę, żeby przetrwać mimo braku bezpieczeństwa i miłości.


REKLAMA


Zobacz wideo Zagrali w polskim thrillerze erotycznym. "Wyzwaniem były odważne sceny erotyczne"


Wychowywałaś się w domu, w którym poczucie bezpieczeństwa nie istniało, a największy ból sprawiała ci osoba, której powinnaś była ufać. Fragmenty książki, w których opisujesz, jak ojciec katował was w mieszkaniu w Piastowie, czytałam z zaciśniętymi pięściami. choćby nie wyobrażam sobie, jak trudne musiało być dla ciebie wracanie do tych wspomnień. Skąd decyzja, żeby rozdrapać stare rany i podzielić się nimi ze światem?
To prawda, to są bardzo trudne sceny, bardzo drastyczne wspomnienia. Pisanie ich zajmowało mi tygodnie, pisałam po jednym zdaniu i odkładałam na bok. Ta książka adekwatnie rozpoczęła mój proces terapeutyczny. Wcześniej próbowałam się zmierzyć z przeszłością, ale dopiero kiedy odnalazłam moje rodzeństwo po trzynastu latach, wspomnienia powróciły ze zdwojoną siłą i impetem. Słuchając ich opowieści, poczułam, iż nie postradałam zmysłów. Że to wszystko, czego doświadczyłam, jest prawdą. Ale pisanie tej książki nie było tylko dla mnie. Chciałam też, żeby stała się świadectwem. Głosem dziecka, którego wtedy nikt nie wysłuchał. jeżeli moja historia sprawi, iż ktoś poczuje się mniej samotny albo znajdzie w sobie odwagę, żeby zawalczyć o siebie, to znaczy, iż było warto. To wspomnienia oczami małej i dorastającej Zeinab, a nie dorosłej kobiety, która ma już swoją historię przepracowaną.
Potrzebowałaś tego potwierdzenia, dlatego iż gdy byłaś dzieckiem, słowa oprawcy miały dla waszego otoczenia większą wagę niż to, co słyszano od ciebie?
Myślę, iż tak. Nie jestem psychologiem, ale to, iż dorośli podważali to, co przeżyłam jako dziecko, odcisnęło na mnie piętno. Słyszałam: "to niemożliwe", "na pewno coś wymyślasz". To bardzo krzywdzi i wpływa na budowanie tożsamości, pewności siebie i decyzyjności. Pojawiają się myśli: "Skoro ja to wszystko przeżyłam i to nie jest prawdą, to co nią jest?". To tyczyło się małej Zeinab, ale dotyczy wielu dzieci. Dlatego tak ważne jest, żeby uznać prawdę dziecka i je wysłuchać. Kwestionowanie jego doświadczeń nie tylko pogłębia traumę, ale też potęguje poczucie osamotnienia.
Twój ojciec pochodził z Egiptu, mama była Polką. Często się przeprowadzaliście, ale duża część waszego koszmaru rozgrywała się w Polsce. Miałaś żal do sąsiadów i wszystkich, którzy byli dookoła i nie zareagowali na przemoc, jakiej doświadczałyście? Bo przecież wiedzieli, co się dzieje...
Przemoc była w naszym domu bez względu na kraj. jeżeli pytasz mnie o polskich sąsiadów - może nie chcieli wiedzieć? W domu rzadko kiedy ojciec krzyczał, więc może zrzucali to na karb dużej gromadki dzieci. A może naprawdę nie słyszeli. A może to tylko moja próba usprawiedliwienia? Bo przecież było widać, jak mama próbowała ukryć siniaki, a ja miałam złamane nogi. Jako dziecko żyłam bańce tego co się działo w domu, obowiązków, strachu i lęku i nie zastanawiałam się nad tym, dlaczego sąsiedzi nie reagowali. Gdy próbowała to robić babcia, byłam wręcz na nią wściekła, bo bałam się, iż chce rozdzielić naszą rodzinę. Może to było też takie "polskie", iż brudy zostawia się w domu, zamiata pod dywan, nikt nie chce się wtrącać. Mam ogromną nadzieję, iż to się powoli zmienia i iż ludzie będą coraz częściej reagować na krzywdę drugiego człowieka.


Na początku książki zaznaczasz, iż religia nie miała nic wspólnego z tym, czego doświadczałyście i to bardzo ważne, bo łatwo można by było zinterpretować twoją historię na niekorzyść imigrantów. Wygodnie byłoby udawać, iż polskich domów problem przemocy nie dotyczy.
Ja to podkreślam na każdym kroku, odkąd pamiętam, iż to nie jest rzecz kulturowa. Mam przyjaciół muzułmanów, mam przyjaciół z państw arabskich. Przemoc nie ma narodowości, wykształcenia, religii. Wczoraj po przeczytaniu książki, jedna znajoma z podstawówki podzieliła się ze mną swoją historią. Napisała: "Ja jestem jedną z tych osób, dla których twoja książka będzie motywacją do walki o siebie". Mieszkała niedaleko jednego z domów dziecka. W wiadomości przeczytałam, iż czasem myślała sobie, iż wolałaby też tam trafić. A to była polska rodzina, bardzo religijna. W domu dziecka, w którym się wychowywałam, była setka innych dzieci - z polskich, chrześcijańskich rodzin. A to nie był jedyny dom dziecka w Warszawie w lat 90. To historia małej Zeinab, która przeżyła tę straszą przemoc. To świadectwo tego, co wydarzyło się w moim życiu. I teraz swoimi świadectwami dzielą się ze mną inni.


Jak czujesz się z tym, iż teraz spływają do ciebie te wszystkie trudne historie?
Nie jest to łatwe, ale oczywiście to rozumiem. Sama stanęłam nago przed każdym, kto przeczyta tę książkę. Niestety, zwłaszcza w Polsce, większość z nas doświadczyła przemocy w jakiejś formie. Nie powinniśmy wstydzić się swoich historii. Dziś jeden znajomy napisał mi, iż pamięta, jak w jego domu non stop była policja. Wychowywał się w przemocowym domu i zawsze miał nadzieję, iż to się skończy, ale za obecnością tej policji nic nie szło. Mam nadzieję, iż moja książka da pole do ogólnej dyskusji na temat bezpieczeństwa dzieci.
Kiedy trafiłaś do domu dziecka po śmierci matki, nie straciłaś kontaktu z ojcem. Miałaś go w zasadzie do samego końca.
Kontakt z ojcem miałam bardzo sporadyczny po tym, jak wywiózł moje rodzeństwo do Egiptu - jeszcze przez jakieś dwa lata, potem zupełnie się urwał. Dziecko zawsze będzie miało poczucie winy za to, iż nie wybrało rodzica. Bo rodzice są naszymi pierwszymi bogami. Niestety najpierw znienawidzi siebie, a nie rodzica – jaki by ten rodzic nie był. Jako mała Zeinab chciałam mieć kontrolę nad tym, co się dzieje z moim rodzeństwem. Mimo bólu, jaki sprawiał mi kontakt z ojcem, wciąż chciałam mieć pewność, iż moje rodzeństwo żyje i wszystko jest z nimi okej. To jest bardzo trudny i szeroki temat. W ogóle dla dzieci DDA i dzieci z dysfunkcyjnych domów ta więź jest jak przeciąganie liny w jedną i drugą stronę. Nieraz byłam świadkiem tego, jak inni rodzice wywoływali w dzieciach poczucie winy, gdy za bardzo przywiązywali się do wychowawców, powtarzali im, iż Ci ludzie robią to tylko dla pieniędzy, iż pewnie już nie kochają mamy, czy taty. Dorastać z takim wewnętrznym rozdarciem jest ogromnie obciążające.
Czuć w książce, iż szukałaś przyczyny, dlaczego on się taki stał.
Starałam się sobie racjonalizować to, co wydarzyło się w dzieciństwie. Próbuję zawsze widzieć w ludziach to, co dobre. Szukałam odpowiedzi na to, co się zadziało i jaki ból bądź chorobę psychiczną nosił w sobie, żeby być w stanie robić tak okropne rzeczy swoim bliskim. Bo nikt nie rodzi się oprawcą, to co nieśmy w sobie, często przenosi się dalej.
Wybaczyłaś mu?
Tak, był taki moment. To była długa podróż, ale najpierw musiał pojawić się ból, krzyk, złość - żebym mogła iść dalej. przez cały czas czasem budzę się rano i mam gorszy dzień, bo wraca jakieś wspomnienie i pojawia się we mnie wściekłość. I dziś już sobie na to pozwalam. Bo na koniec dnia wiem, iż jeślibym w tym tkwiła, zatruwałabym tylko siebie. Jego już dawno tu z nami nie ma. A ja zasługuję na lepsze życie. Już jakiś czas temu zrzuciłam ten ciężar i jest mi z tym dużo lżej.


Miałaś osiem lat, gdy po kolejnym pobiciu twoja mama zapadła w śpiączkę, a ty trafiłaś do domu dziecka. Ale kilka osób uwierzyło w tę prawdę. Twój ojciec bardzo dobrze zmanipulował polskie media. Wszyscy uwierzyli w jego historię. Historię cudzoziemca, któremu odebrano dzieci, bo jest inny.
Oficjalnie podano, iż to były komplikacje po porodzie. Mój ojciec był bardzo wykształconym, inteligentnym człowiekiem. Profesorem. Wiedział, jak zdobyć zaufanie i rozmawiać z ludźmi. W dorosłości docierały do mnie głosy, iż ludzie, którzy mieli z nim do czynienia, w pewnym momencie orientowali się, iż coś jest nie tak. Ale nikt nie zareagował. Tą książką chciałabym pokazać, iż warto reagować. o ile widzisz albo słyszysz, iż dzieje się krzywda - reaguj.
Rozdzielono cię z rodzeństwem i odnalazłaś ich dopiero w dorosłości - w Egipcie. Jaki macie dziś kontakt?
Jak to z rodzeństwem... czasem tak, czasem tak. Ten czas zabrał nam coś, czego nie da się odbudować. Żyjemy w różnych zakątkach świata, mamy swoje rodziny, więc kontakt czasem jest utrudniony. Nasze przeżycia też czasem go utrudniają, ale staramy się, jak możemy. Jest nas pięcioro. Dynamika jest, jak na pięcioro przystało. Zostało nam zabrane bardzo dużo i zastanawiam się czasem, co by było, gdyby ci dorośli usłyszeli nasz krzyk. Gdybyśmy mogli dorastać razem...
Jak się czułaś, gdy poleciałaś do Egiptu po tylu latach?
Fala wspomnień wróciła. Byłam roztrzęsiona, a uwolnienie tego wszystkiego wywołało kolejny epizod depresyjny. Z drugiej strony czułam ogromną radość, iż mogę namacalnie dotknąć mojej kultury, zobaczyć się z rodziną, z moim ukochanym rodzeństwem. Mój mąż zauważył: Boże, ty choćby wyciskasz cytrynę jak oni. Odkrycie tego mostu między swoją tożsamością a korzeniami jest niezwykle ważne, zwłaszcza dla dzieciaków z domów dziecka. Daje poczucie przynależności.
Jak się czujesz teraz?
W tym momencie jest dobrze. Staram się dbać o siebie. Mam narzędzia, które pozwalają mi się regulować. Im więcej dbam o siebie, tym więcej mogę dać światu i bliskim. Nie ma w moim życiu takich perturbacji jak kiedyś. Teraz najważniejsze są dla mnie spokój, bezpieczeństwo i poczucie sprawczości.


Masz jakieś marzenie?
Wciąż uczę się, iż bezpiecznie jest mieć marzenia, ale na pewno chciałabym, żeby każde dziecko, człowiek, każda istota mogła żyć otoczona miłością i bezpieczeństwem.
Doświadczasz przemocy domowej? Szukasz pomocy? Możesz zgłosić się na przykład do Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia". Bezpłatna infolinia czynna jest całodobowo pod numerem telefonu 800 12 00 02. Więcej informacji znajdziesz na tej stronie. jeżeli występuje zagrożenie życia - dzwoń na numer alarmowy 112.
Idź do oryginalnego materiału