Mama wszystko zaplanowała

twojacena.pl 2 tygodni temu

– Nie wierzę! Po prostu nie wierzę! – krzyczała Kinga, wymachując rękami. – Jak mogłaś mi to zrobić, mamo?

– Kinguś, uspokój się, proszę – Wanda Stanisławówna sięgnęła po dłoń córki, ale ta szarpnęła się gwałtownie. – Porozmawiajmy spokojnie.

– Spokojnie?! – głos Kingi przeszył wysoki pisk. – Po tym, coś narobiła? Rozumiesz, iż teraz cały Kraków będzie się ze mnie śmiał?

– Nie dramatyzuj. Jaki znowu Kraków? Mieszkamy na obrzeżach.

– Mamo! – Kinga złapała się za głowę. – Udajesz, iż nie rozumiesz, czy naprawdę jesteś taka naiwna?

Wanda ciężko opadła na kanapę. Mając sześćdziesiąt dwa lata, wciąż uważała się za dostatecznie młodą i energiczną, by organizować życie dorosłej córki. Ale po raz pierwszy od dawna poczuła się staro i zmęczona.

– Chciałam tylko pomóc – powiedziała cicho. – Siedzisz sama, nigdzie nie wychodzisz. Po rozwodzie zupełnie się zamknęłaś.

– To moja sprawa! – wybuchnęła Kinga. – Moja! Jestem dorosła, mam czterdzieści jeden lat!

– Właśnie dlatego się martwię. Czas leci, a ty…

– A ja co? Nikomu niepotrzebna? Jakaś brzydula?

Wanda pokręciła głową.

– Jesteś śliczna, mądra dziewczyna. Tylko zbyt dumna. Mężczyźni boją się do ciebie podejść.

Kinga przeszła się po pokoju, nerwowo gniotąc pasek szlafroka. Poranne słońce zalewało mały salon złotym blaskiem, ale atmosfera w mieszkaniu była napięta do granic.

– Mamo, jak mogłaś dać ogłoszenie do gazety? – powiedziała Kinga zmęczonym głosem. – I to takie…

– Co w nim złego? – spytała urażona Wanda. – Napisałam zwykłe słowa.

– Zwykłe? – Kinga wyciągnęła z kieszeni złożoną gazetę. – Słuchaj uważnie: „Poznam przystojną, gospodarną córkę lat 41 dla porządnego mężczyzny w celu poważnego związku. Córka pracuje jako księgowa, nie pije, nie pali, lubi gotować. Kontakt przez telefon do mamy”. Do mamy, rozumiesz?!

– No i co w tym złego? – nie rozumiała Wanda.

– Co złego? Czy ja jestem towarem na półce?! I dlaczego kontakt do ciebie, a nie do mnie?

– Bo ty byś nikogo nie wybrała. Znalazłabyś milion powodów, dlaczego nie pasuje.

Kinga opadła na fotel naprzeciw matki i zakryła twarz dłońmi.

– Mamo, dzwonią do mnie od rana do nocy. Wyobrażasz sobie? Wczoraj jakiś staruszek po siedemdziesiątce pytał, czy umiem ugotować pierogi i czy jestem gotowa przeprowadzić się na wieś do jego trzech krów.

– No, ten akurat nie pasuje – przyznała Wanda. – A inni?

– Jacy inni? – oburzyła się Kinga. – Mamo, to upokarzające! Jakbym sama nie umiała znaleźć faceta.

– A umiesz?

Pytanie padło cicho, ale trafiło w sedno. Kinga milczała, bo wiedziała, iż matka ma rację. Od rozwodu z Jackiem minęły już cztery lata, a ona nie spotkała nikogo, kto by ją zainteresował.

– To nie znaczy, iż trzeba szukać przez gazetę, jak za komuny – mruknęła.

– A jak inaczej? Przez internet? Przecież ty się na tym nie znasz.

– Nauczyłabym się.

– Tak jak nauczyłaś się przez te cztery lata.

Wanda wstała i poszła do kuchni.

– Herbaty? – zawołała. – A może kropli walerianowych?

– Mamo, nie żartuj – Kinga podążyła za nią.

W kuchni pachniało świeżym ciastem. Wanda zawsze piekła, gdy się denerwowała. Tego dnia na stole stały pierogi z kapustą, racuchy i ciasteczka.

– Znowu całą noc piekłaś? – spytała Kinga, mimowolnie się uśmiechając.

– Nie mogłam spać – przyznała matka. – Myślałam, jak z tobą porozmawiać.

– Trzeba było pomyśleć wcześniej, zanim dałaś ogłoszenie.

Wanda postawiła czajnik na kuchence i wyjęła z szafki dwie filiżanki.

– Kinguś, pomyśl sama. Pracujesz w żeńskim zespole, facetów tam nie ma. W domu siedzisz z książkami i serialami. Do sklepu chodzisz w dresie, włosy ledwo uczesane.

– Normalnie wyglądam!

– Do domu – normalnie. A dla mężczyzn? Kiedy ostatnio założyłaś sukienkę?

Kinga zamyśliła się. Rzeczywiście, po rozwodzie jakby zapomniała o swojej kobiecości. Jeansy, swetry, adidasy – oto cała jej garderoba.

– To nie powód, żeby dawać ogłoszenia – uparła się.

– A jaki jest powód? Siedzieć i czekać, aż książę na białym koniu zapuka do drzwi?

Czajnik zagotował się. Wanda zaparzyła herbatę i postawiła na stole talerz z ciasteczkami.

– Mamo, a ile w sumie było telefonów? – ostrożnie spytała Kinga.

– Dużo. Zapisywałam w zeszycie. Chcesz zobaczyć?

Matka wyjęła z szuflady szkolny zeszyt w kratkę. Na okładce dziecięcym pismem widniał napis „Kandydaci dla Kingi”.

– Poważnie? – prychnęła Kinga. – Jak w podstawówce.

– Ale wszystko jest uporządkowane. Patrz, ten Marek wydawał się porządny. Czterdzieści pięć lat, inżynier, po rozwodzie, bez dzieci. Miał miły głos, kulturalnie rozmawiał.

Kinga wzięła zeszyt i przejrzała kilka stron. Wanda skrupulatnie notowała imiona, wiek, zawód i krótką charakterystykę dzwoniących mężczyzn.

– Mamo, ty z każdym rozmawiałaś?

– Oczywiście. Myślis– Tak, a co? Myślisz, iż oddałabym cię pierwszemu lepszemu? Wypytałam o wszystko: gdzie pracują, ile zarabiają, czy mają mieszkanie.

Idź do oryginalnego materiału